Witam Koleżanki i Kolegów!
W spadku po moim Tacie, stałem się właścicielem Atlantica Worldmaster Art Deco z mechanizmem ETA 2824-2 na pokładzie. Rocznik ok. 1999, w każdym razie w tym roku Tata wszedł w jego posiadanie, jako nowego. W międzyczasie zegarek był serwisowany u Pana Janusza, znanego poznańskiego zegarmistrza. Przez większość tych lat zegarek był noszony codziennie, nierzadko przez 24 h/dobę. Tyle tytułem wstępu. A teraz do rzeczy.
Z powodu choroby, w ostatnim okresie zegarek był prawie nieużywany, zdecydowanie więcej stał, niż chodził. Od stycznia, do przedwczoraj, leżał w ogóle nieużywany. Przedwczoraj postanowiłem tchnąć w niego życie. Oczywiście ruszył bez problemu, ale w ciągu pierwszej doby zanotował odchyłkę rzędu -58 sekund. Jeżeli pamięć mnie nie myli, to ostatni duży serwis zegarek miał ok. 4 lata temu.
I teraz pytanie: czy na razie dać mu szansę i czas, żeby się rozchodził? Czy nie warto go katować i lepiej pomyśleć o umówieniu serwisu u P. Janusza?
Z góry dziękuję za dobre rady!