Tak, jestem pewien. Budzik stał w pokoju u starszego Pana, który kopcił faje jak smok, tak, że cały budzik był oblepiony smołą nikotynową. Nie sądzę, żeby coś w tym budziku było robione. Wygląda na to, że brakuje jednego elementu. Drucik wygięty inaczej być nie może, bo i tak byłby za krótki, żeby uderzać w dzwonki. Ewidentnie musi czegoś brakować, czegoś łączącego drucik z elementem na zewnątrz obudowy, który wali w dzwonki