U mnie ostatnio wjeżdżają ciemne, gównie stouty, a jak nie ma nic to biorę Fortunę Czarną (to z sentymentu), lub Kozela. Wcześniej zakochałam się w Atakach Chmielu i tym podobnych, lubię pszeniczne, przez moment miałam romans z (!!!) Vipami Mocnymi z Biedy. Teraz chyba nie byłabym w stanie ich wydoić, chyba, że w skrajnych warunkach typu alkobiwak. Ostatnio dorwałam dobre piwa z browaru wrocławskiego Profesja, nie dość, że cieszą kubki smakowe, to jeszcze oko - etykietami zajmowali się chyba już profesjonalni rysownicy.