Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
News will be here

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

ICE

"Biohazard" handmade, Miyota 8215 Automatic

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich.

 

Chciałem zaprezentować „w całości” zmagania z moim zegarkiem. Niektórzy zapewne widzieli już ten zegarek, ale w związku z nowym wyposażeniem jakie do niego dokupiłem w postaci bransolety z pełnych ogniw, a którego mi brakowało do zamknięcia projektu, postanowiłem zaprezentować go niejako oficjalnie dorzucając kilka nowych fotek. Nie będzie to klasyczna recenzja jak by sugerował dział, ponieważ trudno zrobić recenzje czegoś, co znacznym stopniu zrobiło się samemu. Dlatego bardziej trafnym określeniem będzie prezentacja z dodatkami perypetii jakie musiałem przejść w trakcie realizacji tego projektu. Jednak z uwagi na to, że takiego działu nie ma na forum, postanowiłem ten temat umieścić w tym.

Zaczynając od samego początku to zawsze fascynowały mnie zegarki, zwłaszcza mechaniczne, posiadające - jak to wielu moim zdaniem trafnie określa - „duszę” ;). A już najbardziej takie „nieprzeciętne”, wyróżniające się czymś szczególnych spośród innych. Ponadto fascynuje mnie również nurkowanie, które dla mnie jest czymś wręcz mistycznym. Co prawda nigdy nie nurkowałem z akwalungiem, ale na pewno kiedyś zrealizuje to marzenie. Zresztą jak zapewne większość ludzi nie robiłem w życiu jeszcze wielu rzeczy, które mnie fascynują, jednak nie zmienia to faktu, że można się fascynować czymś, chociaż się tego samemu nie próbowało. Przykładem może być chociażby F1, które przyciąga tłumy, jednak jeździ tylko garstka szczęśliwców. Ale wracając do tematu, to choć co jakiś czas kupowałem nowy zegarek, to pomimo wielkich planów przed zakupem na ręku lądował kolejny quartz Citizena, Timexa lub Casio, a te z ”duszą” były reprezentowane przez Poljoty. Wszystko z winy ograniczonego budżetu który mogłem przeznaczyć na ten cel. Jednak z czasem z powodu powyższych fascynacji zacząłem zastanawiać się nad potrzebą posiadania diverka. Ale tym razem postanowiłem skupić się na poszukiwaniu czegoś „nieprzeciętnego”. I chociaż nie twierdzę, że zegarki takie jak np. Citizen NY2300 lub Orien Mako czy Seiko Monster, są złe lub brzydkie, ale dla mnie były takie "klasycznie pospolite" a ja chciałem czegoś innego. Ta nieprzeciętność miała wynikać nie tylko z wyglądu czy posiadanych funkcji, ale głównie z tego czym prawdziwy diverek powinien moim zdaniem odróżniać się się od zwykłego czasomierza, czyli wodoszczelnością. A w zasadzie chodziło mi o znaczną odporność na zwiększone ciśnienie. Więc zacząłem się rozglądać za czymś co ma WR w granicach 1000m lub więcej, o bardzo masywnej wręcz ekstremalnej budowie, która choć nie do końca daje gwarancje, że podana wartość wodoszczelności jest prawdziwa, za to robi niesamowite wrażenie. Godzinami przeglądałem wujka google w poszukiwaniu zegarka, który spełni moje oczekiwania i jednocześnie zmieści się w moim skromnym budżecie. Moje oczy wręcz połykały zdjęcia odważników typu Halios Holotype, Banarus Barracuda i Sea Devil, Stenihart Triton, Reactor Poseidon czy choćby „mniej odpornego” na wodę Lum-Tec 500M. Każdy z nich choć był inny od pozostałych to miał to „coś” co powodowało, że spełniłby moje oczekiwania. Jednak wszystkie one, nawet najtańsze z nich znacznie przekraczały moje możliwości finansowe przeznaczone na ten cel. Ponadto w większości były niedostępne w PL. Gdybym wtedy wiedział o istnieniu czegoś takiego jak Android Vulcano 50, pewnie bym poświęcił całą energię na zdobycie tego zegarka, który jako jedyny był w zasięgu moich możliwości finansowych w dodatku w prawie w 100% odpowiadał moim oczekiwaniom. Jednak wtedy o nim nie wiedziałem. W tych swoich poszukiwaniach odkryłem dwa niedoścignione wzory - CX Swiss Military 20000 feet i Rolex Sea Dweller Deepsea Challenge – oczywiście oba zdecydowanie poza moim zasięgiem. Zegarki te co prawda różnią się od siebie praktycznie wszystkim (prestiżem, ceną, jakością wykonania, desingem), jednak dla mnie maja dwie cech wspólne. Pierwsza może nie do końca jest pożądana, za o druga powoduje, że dla mnie są to wzory doskonałości diverków. Pierwszą wspólną cechą jest to, że oba są „doskonale niepraktyczne” czyli za wielkie, a raczej za grube, gdyż oba mają grubość 28,5mm co powoduje, że nie za bardzo nadają się do codziennego użytkowania. Ale za to ta druga przyćmiewa pozostałe – niesamowite WR rzędu 6000 i 12000 metrów i w obu przypadkach praktycznie potwierdzone w realu. Tak więc siedziałem i oglądałem te dwa filmiki

 

https://www.youtube.com/watch?v=h3Pt1UOKyXg

 

https://www.youtube.com/watch?v=okSkPBaWkas

 

i przez te zegarki jeszcze bardziej utwierdzając się w przekonaniu, że nie mogę kupić następnego „zwykłego” zegarka. Jednak pomimo ciągłego oglądani tych filmików nie udało mi się znaleźć nic spełniającego założone kryteria techniczno-wygladowo-cenowe.

Wtedy właśnie zupełnie przypadkiem na tym forum znalazłem temat o klamerkach i paskach wykonanych własnoręcznie przez forumowiczów. I chociaż nie lubiłem nosić zegarków na pasku (zresztą nadal nie przepadam, gdyż mam wrażenie, że "przykleja" mi się do ręki a ja lubię, jak zegarek swobodnie przemieszcza się po nadgarstku), to jednak postanowiłem zrobić sobie taki pasek i klamerkę pomimo, że nawet nie miałem zegarka na który mógłbym go założyć. Jednak te duże, masywne klamry idealnie pasowały do charakteru zegarka którego poszukiwałem. Dwa kolejne wieczory spędziłem na „rzeźbieniu: klamerki ze „stainless steel” a po zadowalającym efekcie który uzyskałem, kolejne dwa wieczory spędziłem na „szyciu”paska. Pasek uszyłem z jasno brązowej skóry pochodzącej z pasa/fartucha ochronnego - czyli grubej i sztywnej, dzięki czemu podczas noszenia zachowuje się bardziej jak bransoleta. Tak więc udało mi się własnoręcznie wykonać coś takiego:

 

post-47716-0-02646100-1416989996_thumb.jpg

 

Pasek i klamerka nie są niczym nadzwyczajnym, szczególnie w porównaniu do formowych mistrzów, aleja byłem bardzo zadowolony. Więc teraz miałem już pasek do mojego nowego zegarka, ale nie miałem zegarka. Ponadto możliwości jego zakupu nadal nie wyglądały zbyt różowo. I wtedy nagle zaświtał mi pomysł, że skoro można samemu wykonać pasek i klamerkę, to dlaczego nie zrobić sobie samemu również koperty. Co prawda pomysł wydawał mi się nieco szalony, postanowiłem posiedzieć nad nimi sprawdzić, czy jest to w ogóle wykonalne. Więc kilka kolejnych dni spędziłem na wymyślaniu jaką konstrukcję powinna posiadać ta koperta, żeby mógł ją wykonać „zwykły” ślusarz. Rozpatrywałem wycięcie laserem „ogólnego” kształtu i dalszą obróbkę maszynową, jednak rozmowy z kolejnymi majstrami coraz bardziej oddalały to rozwiązanie. To znaczy nie było to niewykonalne, ale cena za zrobienie jednej sztuki takiej koperty byłą daleka od tego co na wstępie zakładałem. Poza tym oglądanie wyrazów twarzy kolejnych rzemieślników po tym jak się dowiadywali co chciałbym u nich zamówić było bezcenne. W końcu po jakimś miesiącu dumania i rozmów wymyśliłem kształt i konstrukcję która z grubsza spełni moje oczekiwania, czyli wielka, ciężka i niepowtarzalna oraz zdoła wytrzymać - przynajmniej w teorii – ciśnienie panujące na znacznych głębokościach – powiedzmy sporo większych niż 300m. Po co mi odporność na takie ciśnienie – nie wiem, tak samo jak nie wiem po co w ogóle zabierać się za takie przedsięwzięcie :D . Po prostu koperta miała być bardzo wytrzymała i miała na taką wyglądać. W końcu udało mi się znaleźć rzemieślnika, który po zapoznaniu się z wstępnym projektem uznał, że w kilka godzin powinien uporać się z wykonaniem takich detali i podał cenę, która po zakładanej wartości pozostałych elementów zegarka pozwoli mi zamknąć się w zakładanej kwocie. Koperta została zamówiona, a czas realizacji ustalony na 2-3 tygodnie. Więc kupiłem odpowiednią ilość stali kwasoodpornej, żeby dostarczyć ją ślusarzowi i mieć pewność z czego będzie wykonana. Oczywiście wcześniej dokładnie sprawdziłam dostępność, wymiary i ceny pozostałych elementów (mechanizmów, wskazówek, szkiełka itp.) - tak przynajmniej wtedy mi się wydawało, choć dość szybko przekonałem się, jak bardzo się myliłem - i ochoczo ruszyłem do wykonania dokładnego rysunku technicznego. Zajął mi on chyba ze trzy wieczory, teraz już dokładnie nie pamiętam, ale efekt był na tyle dobry, że majster powiedział, iż z takiego rysunku technicznego bezproblemowo zrobi wszystkie elementy (wtedy chyba pierwszy raz w życiu doceniłem to, że miałem wymagającego profesora, właśnie od rysunku technicznego). Niestety moje zamówienie jako nisko dochodowe było wielokrotnie odkładane przez majstra na później. Trwało to chyba ze dwa miesiące. Oczywiście jak można się było wcześniej spodziewać (choć ja trochę naiwnie się nie spodziewałem) chwile po tym jak majster zaczął je realizować, zorientował się, że jednak czas jaki poświęci na wykonanie tych wszystkich elementów będzie znacznie dłuższy niż pierwotnie zakładał, w związku z tym cena będzie inna niż ta na którą się umawialiśmy - i to dwukrotnie inna. Więc gdy przyjechałem po odbiór koperty w jednym z kolejnych terminów na który się umawialiśmy nie dość, że koperta nie była zrobiona, to jeszcze zostałem poinformowany o tym „niespotykanym odkryciu”. Próbowałem argumentować, że przecież to On tu jest fachowcem a nie ja i to On podał taką cenę. Ja nie ukrywałem co chcę zamówić, nawet przywiozłem mu dokładny projekt, a On dopiero po kilku miesiącach zorientował się ile czasu musi na to poświęcić i ile to faktycznie będzie kosztować? To był pierwszy raz kiedy wątpiłem, czy takie przedsięwzięcie przy skromnym budżecie jest w ogóle wykonalne – niestety nie ostatni, a następne nadeszły wcześniej niż mogłem się tego spodziewać. Na szczęście już sporo czasu poświęcił na wykonanie części elementów i zdołałem go przekonać, że jeżeli się nie dogadamy co do ceny to On straci sporo więcej niż ja. On straci zapłatę za czas i energię jego i jego pracowników dotychczas poświęconą, a ja stracę kawałek stali kwasoodpornej za kilkadziesiąt złotych. I odziwo podziałało. Oczywiście drobna korekta ceny też była. I w ten sposób, za następnych kilka miesięcy stałem się szczęśliwym posiadaczem surowej „koperty” mojego przyszłego zegarka. Koniec końców fachowiec okazał się uczciwy i rzetelny tak, że należy mu się pełne uznanie i pochwała z suuuuuper wykonanie wszystkich elementów.

 

post-47716-0-62702600-1416990034_thumb.jpg

 

W międzyczasie okazało się, że większość części tzn. szafirowe szkiełko, uszczelki, mechanizm zakręcaną koronkę, wskazówki z lumą można kupić w jednym miejscu - w pewnym sklepie, który na dodatek jest niedaleko bo około 30 kilometrów. Krótka rozmowa telefoniczna potwierdziła, że można śmiało "wpadać i brać" więc pojechałem po pozostałe części. Na miejscu jednak okazało się (pomimo wcześniejszych informacji które otrzymałem podczas rozmowy telefonicznej), że części są, ale nie można ich kupić pojedynczo, tylko w pudełkach zbiorczych np. wskazówki pogrupowanych w parach godzinowa z minutową i sekundowe w sumie grubo ponad setka, natomiast koronki zakręcane w pudełku zawierającym kilkadziesiąt sztuk. Oczywiście cena adekwatna do ilości. Jedynie szkiełka, uszczelki i mechanizm można było kupić na sztuki. Więc kupiłem szkiełko szafirowe najgrubsze jakie miał 3mm (o ile dobrze pamiętam), uszczelki, jednak z mechanizmem należało się wstrzymać, gdyż okazało się, że jeżeli chcę mieć "masywne" wskazówki z lumą to prostszym rozwiązaniem będzie kupić najpierw takie wskazówki (co nie będzie łatwe) a później dopasować do nich mechanizm, niż odwrotnie. Oczywiście nie omieszkałem wspomnieć o ustaleniach podczas wcześniejszej rozmowy telefonicznej i dzięki temu Pan sprzedawca pomimo, że nie miał takich części do sprzedaży "na sztuki" w sklepie to zgodził się poszukać "jakiś" wskazówek i zakręcanych koronek w zakładzie. Najgorsze dla mnie było to, że wymiary tych elementów brałem pod uwagę, przy projektowaniu koperty,więc inne mogły nie pasować. Na szczęście zapobiegawczo nie zrobiłem jeszcze w kopercie otworu na tubus koronki. Przy następnej wizycie w sklepie wskazówki udało się "znaleźć" (i to dokładnie takie jak chciałem) ale zakręcanej koronki niestety już nie. Więc wziąłem te wskazówki i jakiś najprostszy quartz'owy mechanizm pasujący do otworów we wskazówkach. Niestety inny mechanizm w tym czasie wydawał mi się nieosiągalny, tym bardziej, że dowiedziałem się jaki jest problem z kupieniem jakiś ciekawych i pasujących do tak nietypowej koperty wskazówek. Wcześniej miałem nawet plan wsadzenia do niego mechanizmu z chronografem i dwoma dodatkowymi koronkami, ale po problemach z zakupem zakręcanej koronki i „podstawowych” wskazówek, ten pomysł stał się po prostu niewykonalny. Teraz posiadałem już część mojej układanki a pozostałych elementów nadal szukałem.

W tym czasie robiłem projekt tarczy. Nazwa miała być niespotykana w innych zegarkach i kojarzyć się z morzem lub oceanem. Jednak wszystkie nazwy, które przychodziły mi do głowy były już wykorzystane w innych zegarkach, a te które spełniały te warunki ale nie występowały w innych były za długie albo poprostu brzmiały głupio np. bathyscaphe, squid itd. Koperta dzięki dużej masie i „pancerności” kojarzyła się z pojemnikiem w którym jest zamknięte "coś niebezpiecznego" i dzięki temu logo i nazwa wyłoniły się same - albo Radioactive albo Biohazard z odpowiednim znaczkiem. W końcu wybór padł na ta drugą nazwę - logo bardziej mi się podobało.

Tarcze miał mi wygrawerować kolega brata, według mojego projektu. Projekt zakładał strzałki na godzinie 12, 3, 6, i 9 skierowane grotem do środka, napis i logo „Biohazard” i na dole napis WR1000m – co prawda wartości tej nigdy nie sprawdzałem, ale myślę, że jego konstrukcja z powodzeniem powinna wytrzymać taką głębokość – zakręcana koronka z trzema uszczelkami, szkiełko szafirowe 3mm, dekiel stalowy grubości 3mm, prawie centymetrowe ścianki boczne, 1,5mm uszczelki dekla i szkła umieszczone w specjalnych prowadnicach i wszystko skręcone dwunastoma śrubami. Wszystko to raczej daje podstawy przypuszczać, że zdołałby wytrzymać test szczelności na takiej głębokości B).

Nie miałem jednak gotowej żadnej tarczy w związku z tym, wygrawerował ją na blaszce aluminiowej. Wyszło to całkiem przyzwoicie , ale oczywiście blaszka była dużo za gruba i musiałem poświęcić kilka dłuuuugich godzin na jej dopasowanie przy pomocy papieru ściernego. Pozostało już tylko uzupełnić czymś świecącym, a że ogólnodostępny był tylko proszek świecący więc został zamówiony. Po otrzymaniu przesyłki wypełniłem indeksy proszkiem zmieszanym z farbą bezbarwną. Efekt był całkiem zadowalający i wyglądał tak

 

post-47716-0-38061200-1416990066_thumb.jpg

 

Jednak indeksy, chociaż świeciły długo i dość intensywnie, to były małe przez co tarcza wyglądała na trochę wybrakowaną, szczególnie w przy tak masywnej kopercie. Jednak na razie nie miałem pomysłu jak zrobić inne indeksy. Napisy po wygrawerowaniu zostały zabezpieczone bezbarwną farbą, gdyż „goły” metal mógł zmieniać kolor. Pierwotnie myślałem, żeby wypełnić lumą logo biohazard, ale ostatecznie zrezygnowałem z tego pomysłu z dwóch powodów. Po pierwsze, na początku posiadałem tylko świecący proszek, który nie bardzo się do tego nadawał, po drugie każdy napis/znaczek byłby w innym kolorze, co w efekcie mogłoby wyglądać trochę tandetnie, tym bardziej, że luma nie była biała tylko taka jak rozwodnione mleko.

Gdy miałem już tarczę mogłem przystąpić do wykańczania koperty – wcześniej wydawało mi się to bez sensu, gdyż koperta „przewalała się” w szufladzie już grubo ponad pół roku i przez ten czas gdyby była wcześniej wypolerowana to mogą się ponownie porysować. Długo zastanawiałem się co i jak wypolerować i stanęło na tym, że dekielek, górny pierścień i uszy zostaną wypolerowane do połysku a boki koperty będą miały delikatny szlif. Kilka kolejnych dłuuugich godzin z różnymi papierami, pastami itp. pomogło mi zrealizować ten plan. Z tak mozolnie wykończoną kopertą i uzbieranymi elementami nareszcie mogłem jako tako złożyć całość do kupy. Jednak nadal nie miałem koronki i w celu wyregulowania zegarka musiałem wyciągać mechanizm i tarczę. Na szczęście mała quartzowa Miyota okazał się całkiem dokładna i poza zmianą czasu zegarek nie wymagał regulacji. Pomimo tego braku zegarek prezentował się całkiem fajnie więc go nosiłem. Jednak cały czas poszukiwałem jakiegoś „szlachetniejszego” mechanizmu. Kilka razy zastanawiałem się nad zakupieniem zegarka z jakimś fajnym mechanizmem z automatycznym naciągiem – Seiko, Orienta lub Swatcha z autoquartzem , jednak obawiałem się, że używany mechanizm może okazać się uszkodzony a wywiercenie otworu na koronkę przesądzało o użyciu tylko tego mechanizmu i w przypadku jak się okaże, że faktycznie jest uszkodzony jedynym rozwiązaniem będzie kupno nowego zegarka z takim mechanizmem, czego przewidziany budżet nie podźwignie. Dodatkowo cały czas usiłowałem kupić gdzieś zakręcaną koronkę. Zadzwoniłem nawet do jakiegoś serwisu Rolexa, nie pamiętam już gdzie i chciałem kupić koronkę. Z tego co pamiętam, to chyba koszt koronki był około 150zł ale w desperacji postanowiłem, że chyba ją kupię, pomimo że jest kilkukrotnie droższa od „zwykłych” zakręcanych koronek,których musiałbym jednak kupić całe duże pudełko. Poza tym to koronka Rolexa, więc i jakość inna. Jakież było moje zdziwienie, gdy pan przez telefon poinformował mnie, że muszę przywieść do nich zegarek, gdyż oni nie mogą sprzedać mi samej koronki i muszą ją sami zamontować w zegarku i do tego mogą ją zamontować tylko w Rolexie – podobno taka jest polityka firmy. Poinformowałem go, że to nie jest Rolex i że mogą przed sprzedażą usunąć znaczek Rolexa, bo ja i tak po zakupie sam miałem to zrobić. Nic nie skutkowało. Nie można i już. Oczywiście pan nie potrafił mi odpowiedzieć na pytanie dlaczego Rolex ma taką politykę tylko w Polsce, bo przecież w zagranicznych sklepach jest pełno ofert sprzedaży oryginalnych koronek Rolexa. Nic nie pomogło, koronki nie kupiłem. Pomógł dopiero Pan Tadeusz z firmy „Pomykacz”, który sprzedał mi wspaniałą dużą, bo aż 7mm zakręcaną koronkę, w dodatku z trzema uszczelkami!!! Niestety nie wiedział do jakiego zegarka ona jest, ale dla mnie nie miało to większego znaczenia, tym bardziej, że gwint w niej pasował do wałka mojej małej Miyoty.

 

post-47716-0-09621800-1416990117_thumb.jpg

 

Niestety traciłem nadzieję, że uda mi się kupić jakiś fajny mechanizm i powoli godziłem się z myślą, że będzie to quartz. Na szczęście w „ostatnim momencie” znalazłem sklep internetowy w PL w którym mieli nowiutkie mechanizmy Miyota 8215 automatic i zamówienie poszło. Jednak po otrzymaniu mechanizmu cyrk zaczął się od nowa. Otwory we wskazówkach które miałem i które bardzo mi pasowały niestety nie pasowały do mechanizmu. Na szczęście wałek miał taki sam gwint jak koronka więc przynajmniej jedno pasowało. Zabrałem mechanizm i wskazówki do jednego z warszawskich mistrzów i okazało się, że jest szansa, bo otwory nie pasują w „tą dobrą stronę”, czyli są za małe, więc można je łatwo dopasować rozwiercając. Mistrz jednak nie miał czasu zająć się tym „od ręki” więc zostawiłem mechanizm i wskazówki i miałem zgłosić się za kilka dni. Jednak podczas ponownej wizyty mistrz stwierdził, że zmierzył dokładnie i nie da się tego zrobić, gdyż pozostała grubość tulejki w otworze będzie za mała i wskazówki będą spadać.

 

post-47716-0-82547600-1416990187_thumb.jpg

 

post-47716-0-24995200-1416990215_thumb.jpg

 

post-47716-0-01295500-1416990474_thumb.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak więc miałem już w końcu wymarzony mechanizm, ale teraz nie miałem wskazówek. I znowu z pomocą przyszedł pan Tadeusz, który ściągnął mi dokładnie takie same wskazówki aż ze Szwajcarii i to za bardzo przyzwoitą cenę. Trwało to co prawda miesiąc, ale po takim czasie od momentu rozpoczęcia taka „chwila” nie robiła na mnie większego wrażenia. Teraz dostałem nowej energii bo pomału zegarek stawał się taki, jakiego go pierwotnie zaplanowałem. Tylko ta tarcza, a właściwie indeksy nie dawały mi spokoju. Zacząłem poszukiwać informacji na temat indeksów wykonanych domowym sposobem i przy okazji znalazłem na naszym forum temat z którego się dowiedziałem, że jeden z forumowiczów „Kieszonkowy” ma na sprzedaż lumę o konsystencji śmietany. Więc poszło zamówienie. Mada była świetna, ale po dodaniu jeszcze jednego składnika okazała się wręcz rewelacyjna. Powstała masa świeciła baaardzo intensywnie i baaardzo długo. Miałem już materiał na wypełnienie indeksów i teraz pozostało tylko wymyślić jak wykonać ich „oprawę”. W końcu znalazłem cienką rurkę z nierdzewki i po pocięciu na plasterki i dość pracochłonnym nadawaniu im odpowiedniej grubości i połysku indeksy były gotowe! Po nałożeniu i umocowaniu na tarczy efekt był dla mnie więcej niż zadowalający. Przy noszeniu zegarka w ciągu dnia w nocy indeksy świecą cały czas i nawet nad ranem w ciemności można zupełnie swobodnie odczytać godzinę. A po wejściu do ciemnego pomieszczenia bezpośrednio po naświetleniu zegarek daje niebieskawą poświatę na białych ścianach i suficie. I właśnie te indeksy są tymi elementami zegarka, z których jestem najbardziej dumny, bo nie dość, że wykonałem je w 100% samodzielnie to jeszcze wyszły bardzo dobrze na dodatek idealnie pasują do „topornego” i masywnego charakteru zegarka.

 

post-47716-0-42558400-1416990572_thumb.jpg

 

post-47716-0-44463700-1416990598_thumb.jpg

 

Wreszcie dotarły także wskazówki więc mogłem udać się do zaprzyjaźnionego ślusarza, który wykonał otwór na koronkę. Na wskazówki również nałożyłem warstwę mojej nowo zakupionej lumy, dzięki czemu świecą tylko nieznacznie krócej niż indeksy. Po złożeniu nowych elementów zegarek nareszcie osiągnął ostateczny kształt i teraz mogłem odetchnąć z ulgą, bo większość założeń została osiągnięta.

 

post-47716-0-75602000-1416990670_thumb.jpg

 

Do 100% satysfakcji z projektu brakowało mi tylko bransolety z pełnych ogniw i właśnie niedawno dzięki koledze Dorian06 zostało to osiągnięte. Co prawda bransoleta poza pełnymi ogniwami miała mieć jeszcze prawdziwe nurkowe zapięcie dające możliwość założenia zegarka na skafander nurkowy. No ale cóż, przecież nie można mieć wszystkiego. Zresztą jak już będę miał możliwość nurkowania, zabiorę go ze sobą nawet gdybym miał go przywiązać sznurkiem.

 

post-47716-0-51000200-1416990714_thumb.jpg

 

post-47716-0-44347700-1416990731_thumb.jpg

 

post-47716-0-18725900-1416990748_thumb.jpg

 

 

 

Efekt końcowy dla mnie jest spełnieniem wszystkich moich oczekiwań. Zegarek na żywo robi niesamowite wrażenie. Niestety zdjęcia nie potrafią oddać jego prawdziwego uroku. Tak samo jak jest z wielkością. Zegarek wygląda na znacznie większy niż wskazywałyby na to jego wymiary. Szczególne wrażenie robi wtedy, gdy w słoneczny dzień wejdę z dworu do jakiegokolwiek pomieszczenia, ponieważ gdy „nasłonecznieniu” wejdę do pomieszczenia oświetlonego sztucznym światłem, indeksy zaczynają świecić pięknym zielono-niebieskim światłem, jakby były zrobione z ledów. Oczywiście mam świadomość, że wielu osobom design zegarka nie przypadnie do gustu, ale chyba nie ma zegarka, który mógłby się wszystkim „podobać. Zresztą zegarek miał być nieprzeciętny i taki jest. Poza tym ma „duszę” i to dość głośną przy ruchach nadgarstka. Później zastanawiałem się, że może szkoda, że nie zrobiłem bezla, ale wydawało mi się to trochę zbyt skomplikowane, jak na fachowców z którymi rozmawiałem, tym bardziej, że długo nie mogłem znaleźć takiego, który w ogóle podejmie się zrobienia podstawowych elementów. Chociaż z drugiej strony, dzięki temu jest trochę inny od typowych odważników z bezlem.

Podsumowując od momentu powstania szalonego pomysłu zrobienia własnej koperty do momentu jakichkolwiek efektów minęło prawie dwa lata, a do zakończenia całego zegarka cztery. Czy się opłacało - z punktu widzenia ekonomii raczej nie, ale ekonomia nijak się ma do zegarków (w sumie dobrze, bo inaczej wszyscy nosilibyśmy same kwarcowe Q&Q). Natomiast z punktu widzenia miłośnika zegarków, jest to coś wręcz wymarzonego – zrobić zegarek tylko jeden, tylko dla siebie i dokładnie taki jak się wymyśliło.

 

post-47716-0-82858800-1416991135_thumb.jpg

 

Podsumowując, udało mi się zrobić mniej lub bardziej samodzielnie zegarek wykonany ze stali kwasoodpornej 316L, o mający kopertę o średnicy 44mm, z koronką 48mm, a z uszami to aż 54 mm oraz o wysokości 18mm. Pomimo dość przeciętnych rozmiarów jak na diverka, jego budowa powoduje, że na żywo wygląda na zdecydowanie większy niż wskazywałyby na to jego wymiary. Koronka ma średnicę 7mm i kształt, który całkiem przyjemnie komponuje się z całością. Zegarek po otrzymaniu docelowej bransolety ma dość znaczną wagę, bo aż 299 gram i muszę przyznać, że czuć iż ma się go na ręku – w sumie dobrze, bo przynajmniej nie da się go niepostrzeżenie zgubić. Chociaż zgubienie jest mało prawdopodobne, gdyż teleskopy zostały zastąpione stalowymi śrubami i raczej nie da się ich uszkodzić. Zegarek ma aluminiową tarczę lakierowaną na czarno z wygrawerowanymi napisami. Indeksy dosyć duże, i wszystkie okrągłe poza tym na godzinie dwunastej który ma kształt trójkąta z zaokrąglonymi rogami. Indeksy wypełnione mieszaniną masy świecącej i proszku świecącego co dało w efekcie bardzo ładny turkusowy kolor i bardzo intensywne i efektowne światło. Szkiełko szafirowego grubości 3mm, wskazówki z dodatkową warstwą lumy koloru zielonego. Kształt wskazówek idealnie współgra z kształtem i charakterem koperty i indeksów. Sercem zegarka jest mechanizm z automatycznym naciągiem Miyota 8215, który chodzi dość dokładnie bo ma odchyłkę rzędu + 3~5 sekund na dobę. Rotor zegarka jest dość głośny, ale w sumie ten fakt bardzo mi odpowiada, bo daje wrażenie, że w środku „coś żyje” - adekwatnie do nazwy zegarka. Dekielek wypolerowany na połysk, narazie bez napisów, ale może z czasem się to zmieni. Całość jak już wspomniałem dość solidnie skręcona.

Tyle mojego. Mam nadzieję, że się podobało, choć zdaję sobie sprawę, że jego kształt i budowa nie wszystkim przypadnie do gustu :rolleyes: .

 

Sorry za edyte, ale zdjęcia się posypały :unsure: .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gratuluję cierpliwości pomysłu, warto było poświęcić tyle czasu na skomponowanie zegarka który jest nietuzinkowy i zaprojektowany według własnego widzimisie. :rolleyes:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość liscak

Czytałem Twój post jak dobrą książkę sensacyjną, tym bardziej, że nie widziałem zdjęć. Emocje narastały aż w końcu zobaczyłem go :)  Wspaniała rzecz, bardzo mi się podoba ! Gratuluje zacięcia i wytrwałości w realizacji pięknego marzenia :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość

 

j.w. - czytanie Twojej historii to przyjemność, a obiekt? prawdziwe cudeńko!

Rozważałeś już zrobienie testów szczelności w jakimś zakładzie posiadającym odpowiedni sprzęt? - tak z ciekawości :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gratuluję pomysłu i wytrwałości w jego realizacji. :)

Zegarek wygląda super oryginalnie, największe wrażenie zrobił na mnie patent na lumę, która myślę, zawstydziłaby wiele seryjnych diverów.

Cała historia ciekawie opisana,

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gratulacje.

Na początku mi się nie podobał, ale teraz uważam, że jest super !!!!

Gratulacje samozaparcia.


 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gratuluję :). Zegarek nie w moim typie, ale jestem pełen podziwu za twój upór w twórczości. Zamierzasz jeszcze jakieś zegarki stworzyć?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jesteś wielki - tym większe uznanie, że jestem mikrobiologiem i ze znaczkiem na tarczy spotykam się codziennie  :ph34r:

Całokształt robi ogromne wrażenie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ICE, czy orientujesz się może jakim sposobem grawerowana była tarcza do zegarka? Czy był to laser?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki wszystkim za miłe słowa :) .

xenocratex, sprawdzałem na głębokości ~6 m i było OK , na głębszej nie miałem okazji. Ja niestety znalazłem tylko punkt w którym gość twierdził, ze może sprawdzić zegarki z klasą WR100m nie więcej, więc uznałem, że to raczej nie ma sensu. Bardzo chętnie sprawdziłbym czy wytrzyma te 1000m które widnieje na tarczy, ale niestety nie znalazłem jeszcze punktu, który jest w stanie coś takiego wykonać. Jeżeli masz info kto ma urządzenie do wykonania takiego pomiaru, to chętnie skorzystam.

ASTRAL, może to zabrzmi mał skromnie, ale indeksy są naprawde świetne. Choć zdjęcia nie oddają w 100% ich możliwości. Najlepiej pokazuje to porównanie zdjęća nr 3 (patrzac od góry) i nr 6. W tych starych, które również swieciły całkiem nieźle, naświetlanie musiało trwać kilka sekund, zeby uzyskać efekt swiecących indeksów, co widać po ruchu sekundnika. Natoniast w tych nowych sekundnik praktycznie nie drgnął a efekt świecenia jeszsze lepszy :D . Ale najlepsze jest to, że widać jak świecą również w dzień - tu jest zdjęcie w pokoju zdajdującym się od południa w słoneczny dzień (oczywiście po naświetleniu na słońcu)

 

post-47716-0-13357600-1417089925_thumb.jpg

 

Zresztą widać, że na wszystkich zdjęciach ze świecącymi nowymi indeksami raczej w pomieszczeniu ciemno nie było ;) . Co do następnych projektów, to głowa pełna pomysłów (każdy co choc troche miał doczynienia z modelarstwem redukcyjnym wie o czym piszę ;) ) chęci może też by sie znalazły, ale niestety chroniczny brak czasu i nie wiem czy samozaparcia by mi wystarczyło na nastepny :mellow: . Tym bardziej, że teraz jestem na etapie fascynacji Longinesem Saint-Imier Moonphase, więc skąd ja podobny mechanizm wezmę :lol: . A na poważnie, to pierwotnie miałem zrobić w nim przeszklony dekielek, ale z racji tego, że były obawy czy dostane inny mechanizm niz quartz, to przeszklony dekielek raczej odpadał, chociaż i z 8215 w środku toprzeszklony dekielek też raczej nie będzie specjalnie trafionym pomysłem ;) . Także, najprędzej zajme się "wykończeniem" dla miotki, a później jak efekt będzie zadowalajacy to i szklany dekielek dojdzie. No i może nad zrobieniem bezelka wartoby sie zastanowić. A i jeszcze jak dostanę pierscień kalendarza z czarnym tłem i białymi cyframi do tego mechanizmu to i kalendarz sie dorobi :) . Więc jakby co mam zajęć jeszcze przy nim, ale zamierzony efekt już osiągnąłem.

Lewy1, no pewnie, że się orientuję, to w końcu mój zegarek :D . Tarcza była grawerowana mechanicznie, frezami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość

Co do testu WR, to popytam. WR 100 raczej nie spelnia Twoich oczekiwan. :)

W takim projekcie zawsze jest cos, co jeszcze moznaby zrobic. Jak nie uznasz, ze czas zabrac sie za kolejny, to ten bedziesz "ciagnal " w nieskonczonosc. A temu juz nic nie potrzeba - jest idealem w swojej wlasnej klasie. Osobiscie i nieobiektywnie kibicuje tej drugiej koncepcji! :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak pisałem powyżej, test WR 100 raczej nie dostarczy mi zbyt wielu nowych informacji ;) .

 

 Osobiscie i nieobiektywnie kibicuje tej drugiej koncepcji! :)

 

Trochę się pogubiłem - o jaką drugą koncepcje chodzi?

 

Wracając jeszcze na chwilę do indeksów, to zapomniałem napisać o wesołej przygodzie jaką miałem z lokalnym "zegarmistrzem". No więc od dłuższego czasu po zrobieniu tarczy szukałem lumy do indeksów. Jednak nie mogłem znaleźć nic innego, niż wspomniany świecący proszek. Jednak miałem wątpliwości, czy będzie się on nadawał, tym bardziej, że wtedy jeszcze indeksy były cienkimi wygrawerowanymi kanalikami. W pewnym momencie uświadomiłem sobie (w sumie dość późno, ale lepiej późno niż wcale ;) ), że przecież taką lumę powinien mieć zegarmistrz! Więc poszedłem do okolicznego "zegarmistrza". Co prawda miałem już z nim niemiłe doświadczenia, ponieważ za wymianę baterii w zegarku żony policzył 50PLN, bo "bateria jest dość niespotykana", to jak się jeszcze okazało to na tej drogocennej baterii zegarek pochodził miesiąc, a jak poszedłem z reklamacją to diagnoza była "zegarek ma zwarcie i dlatego bateria tak szybko padłą i nic się nie da zrobić". Jednak inny zegarmistrz założył baterie za 10PLN i na tej "gorszej" baterii chodzi do dziś i nawet zwarcie mu się wyleczyło  ;) . No ale, że ten był najbliżej i ważyły się losy mojego projektu to stwierdziłem, że warto zaryzykować. Więc wchodzę i pytam, czy ma może lumę do nakładania na wskazówki i indeksy. Gość mówi, że nie. Jednak ja nie odpuszczam i dalej pytam, czy może nie wie gdzie kupić lub (przypominając sobie szybko o tajemnicy handlowej  :D) czy mógłby gdzieś zamówić i mi sprzedać. Na co odpowiada, że nie wie gdzie takie coś kupić. Więc trochę zdziwiony pytam, jak w takim razie naprawi zegarek, jeżeli ktoś się z takim uszkodzeniem zgłosi i opowiadam mu mój przypadek jak mi kiedyś kolega uderzył patykiem w Poljota budzika zbijając szybkę i zrywając lumę z dwóch indeksów. Wtedy inny zegarmistrz to naprawił, więc jak by on to zrobił teraz. Na to ten "zegarmistrz" odpowiada, że teraz nie nakłada się żadnej lumy czy czegoś podobnego. Teraz nakłada się lakier do paznokci w kolorze zbliżonym do lumy, który oczywiście nie świeci ale w dzień wygląda tak samo  :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość

...

Trochę się pogubiłem - o jaką drugą koncepcje chodzi?

...

 

 

Wspominałeś, że masz już pomysł na kolejny projekt. To o tej koncepcji pisałem. ;)

 

A historia tego kolesia od baterii (nie chcę go nazywać zegarmistrzem),.. no cóż,.. szkoda gadać. Słyszałem o takich, co nawet pod lekarzy się podszywają. A ostatnio było głośno o człowieku, który kilka lat uczył w szkole, nie mając prawa do wykonywania zawodu nauczyciela i chyba nawet stosownego wykształcenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A to oto chodzi :). Nie no tak jak napisałem, pomysłów trochę jest, ale reszty - czasu, zapału - tu już trochę gorzej. Więc jak nic się nie zmieni, na co się nie zanosi, to wszystko zostanie tylko w głowie. Tym bardziej, że to co chciałem osiągnąć już zrealizowałem, a inne pomysły nie są niczym nadzwyczajnym, więc nie będę dążył do ich realizacji za wszelką cenę. Zreszta z ekonomicznego punktu widzenia ten też nie jest niczym nadzwyczajnym. Ma dość pospolity mechanizm, a nie jakąś perełkę, reszta też ze złota nie jest ;) . Oczywiście dla mnie ma ogromną wartość, jest wręcz bezcenny bo jest taki jak chciałem, tylko jeden B) i musiałem poświęcić wiele czasu na to, żeby powstał :) .

Zrobiłem jeszcze jedna fotkę, żeby można było sobie porównać jak intensywnie świecą indeksy.  

 

post-47716-0-28917900-1417438556_thumb.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Brawo za pomysł, zawzięcie w realizacji i osiągniecie celu. Rzeczywiście wydaje mi się, że zdjęcia nie oddają pełni uroku zegarka, ale opis, na który poświęciłeś czas bardzo wymownie działa na wyobraźnię. Gratuluję limitacji na poziomie 1/1, nie dziwię się z dumy i satysfakcji, która emanuje we wpisach.

 

Ja jednak zamiast nazwy i loga, ktore wykorzystałeś wolałbym pokombinować z inicjałami swojego imienia i nazwiska oraz próby stworzenia samodzielnego motywu, aby zegarek był w pełni customowy, bo teraz kojarzy sie mi z grą w stylu 'bioshock'.

 

Bartosz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widać pasję w tym projekcie . Gratuluję.


Deus Dona Me Vi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gratuluję zapału.

Bardzo oryginalny projekt.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Angelo

Gratuluje spelnienia marzenia  :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Troche Circle przypomina. Ale tylko w pierwszej chwili. Gratuluje uporu i cierpliwosci. Oczywiscie pieknego dziela również.


Kocham Zegarki i nie dlatego, że pokazują która jest godzina.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki jeszcze raz za miłe słowa :)

Co do Xicorr'a to z tego co przeczytałem, firma zaistniałą w listopadzie 2011, a ja już w czerwcu 2011 roku miałem gotową kopertę ^_^,  więc podobieństwo do Circle zupełnie przypadkowe. Najbardziej wzorowałem się na tym zegarku: UTS+4000M+DIVER+10.jpg

 

UTS+4000M+DIVER+15.jpg

(zdjęcia przykładowe z internetu, bo niestety nie posiadam tego zegarka :( ).

 

Co do nazwy i logo składającej się z imienia i nazwiska lub ich skrótów itp., to wydaje mi się, że trudno wymyślić coś atrakcyjnego rzucającego się w oczy. Chociaż może rzeczywiście coś podobnego próbowałbym wymyślić, żeby było oryginalnie, ale kształt koperty spowodował, że nazwa wyłoniła się sama ;) . Na moje imię i nazwisko została jeszcze niewykorzystana do tej pory powierzchnia dekielka - tam napewno zostanie umieszczone. Zastanawiałem się również czy na tarczy umieszczać ten napis WR1000M, bo przecież nie sprawdziłem czy wytrzyma takie ciśnienie, ale bez niego tarcza była taka pusta, a jak już pisałem jego konstrukcja daje podstawy przypuszczać, że tyle powinien spokojnie wytrzymać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oby wytrzymał tam gdzie Ty będziesz. Reszta nie taka istotna. Teraz pora o wskoczeniu na kolejny level, znaczy się mała seria na sprzedaż :-) Moze nie doczytałem, jeśli tak to przepraszam, zapytam nieśmiało, ile szacunkowo kosztowała Cię materializacja pomysłu? o ile to nie tajemnica.


Kocham Zegarki i nie dlatego, że pokazują która jest godzina.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem dokładnie, bo tak naprawdę to nigdy tego nie liczyłem. Zapewne dlatego, że nigdy nie planowałem ( i nadal nie planuje )  zrobienia tego zegarka w większej ilości niż 1 sztuka i  jego sprzedaży. Napewno przekroczyło pierwotnie zakładany budżet. Całość trwała kilka lat, kilka rzeczy zostało zakupionych, ale nie wykorzystanych (samych tarcz miałem kilka, nawet jakiś zegarek kwarcowy kupiłem z zamiarem wykorzystania indeksów ale na szczęście ich nie użyłem). Tak naprawdę ta recenzja jest skrótem zawierającym główne elementy, które zostały wykorzystane do budowy zegarka lub w istotny sposób przyczyniły się do jego budowy lub wyglądu. Było jeszcze szereg mniej istotnych wydarzeń, prób lub zakupów.  Niestety, każdy kto słyszał o zrobieniu 1 sztuki czegokolwiek dawał podwójną cenę a i ta (jak już pisałem w recenzji) ulegała nieraz zmianie, oczywiście na większą. Zresztą  pierwotnie cena była wstępnie dość dokładnie wyliczona i miała nie przekroczyć 800 max.1000 PLN, gdyż miała duże znaczenie bo z założenia zrobienie tego zegarka miało być łatwe, a co za tym idzie dość szybkie ( wstyd się przyznać ale zakładałem dwa góra trzy miesiące :unsure: ). Jednak w miarę upływu czasu przestałem zwracać uwagę na koszty, ponieważ kolejne części kupowałem w odstępie kilku/kilkunastu miesięcy, a całość rozłożyła się na kilka lat co powodowało, że nie był już takim obciążeniem dla mojego budżetu.  Myślę, że całość kosztów wliczając wszystkie drobiazgi oraz mniej udane zakupy na potrzeby tego projektu nie przekroczyły 2 KPLN nie licząc mojej pracy, chociaż mogę się mylić. Ale teraz naprawdę nie pamiętam ile co dokładnie kosztowało, dlatego o tym nie pisałem. Tym bardziej, że kilka razy tak naprawdę miałem dość już tego projektu i popadał w zapomnienie na kilka miesięcy, aż do nowej weny :) Jednak ten koszt na dzień dzisiejszy jest już nieaktualny, bo sam tokarz na koniec stwierdził, że to co wziął za zrobienie koperty nie miało nic wspólnego z zarobkiem i gdyby miał robić to drugi raz to nawet dwukrotnie większa cena byłaby za niska, no chyba że w grę wchodziłaby duża partia. Także z ekonomicznego punktu widzenia koszty mogą wydawać się duże biorąc pod uwagę wartość użytego w zegarku werku, ale ja nie żałuję  :) 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Świetnie się czyta tę relację- wyszło naprawdę ciekawie, choć sam zegarek dalej od moich osobistych gustów/preferencji chyba nie mógłby być ;) Gratuluję zaangażowania, włożonej pracy i wiedzy/umiejętności technicznych. No i oczywiście czekam na relacje z następnych projektów  :D


keep cool but care

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zastanawiam się, w jaki sposób oni montują uszczelnienie wałka koronki. Mówisz, że można takową część kupić hurtowo. Szkoda, że nie na sztuki. Choć chyba Tobie się udało. A gdzie kupiłeś kęs stali nierdzewnej. Nie ukrywam, że sam mam ochotę na wykonanie własnego zegarka, ale brakuje mi wiedzy na ten temat. Jakbym przekonał się, to pomógłbyś radą? nie twierdzę, że to zrobię, ale skoro jest to realne (opłacalności nie biorę pod uwagę, bo jasne jest, że jednostkowo to tylko dla pasji).


Kocham Zegarki i nie dlatego, że pokazują która jest godzina.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.