Trochę spiskowa teoria, więc proszę z rezerwą najmy i leasingi są dobre dla firm z większymi flotami, ale pewnego rodzaju pułapką dla mikroprzedsiębiorców i samozatrudnionych. Całość jest tak ustawiona, żeby finansujący wychodził na tym najlepiej. Mam tu na myśli aspekt finansowy i socjologiczny, ponieważ:
w najmie lub w leasingu przed wykupem spłacasz więcej niż utrata wartości,
im dłużej użytkujesz nabyte nowe auto, tym bardziej jego koszt rozkłada się w czasie, a nastawiając się na ciągły najem - przepłacasz. Dla przykładu, biorąc w najem długoterminowy auto o wartości powiedzmy 180k brutto, płacisz prawdopodobnie jakieś 3k brutto raty miesięcznie. W ciągu 3 lat to 108k brutto. 6 lat najmu to 216k brutto. Kupujesz nowe auto za 180k brutto, jeździsz 6 lat, po 6 latach sprzedasz, niech będzie, że za 40% jego wartości, wraca do ciebie 72k brutto, niech będzie, że stracisz na VAT i zostanie z tego jakieś 58k netto, to i tak koszt samochodu w 6 latach masz kilkukrotnie niższy, niż w najmie,
dużo osób wynajmuje/ leasinguje, bo po prostu nie ma $$ na zakup za gotówkę, a najwięcej o tym, że lepiej zainwestować, mówią ci, którzy mają w inwestycjach okrągłe ZERO (na podstawie obserwacji najbliższego otoczenia),
w PL cały czas samochód jest pewnego rodzaju symbolem statusu i część osób bierze w najem samochód, na który faktycznie ich nie stać, bo rata najmu jest niższa, niż rata klasycznego leasingu/kredytu, nie mówiąc o gotówce (patrz pkt 2),
ten system nie jest stworzony po to, aby zrobić dobrze użytkownikom aut, tylko wyciągnąć jak największe marże. Mam wrażenie (może mylne), że przez to nie dość, że ceny aut są wg mnie zawyżone, to w dodatku trudniej negocjować zakup za gotówkę, bo to się sprzedawcy mniej opłaca. Dużo ofert „specjalnych” to oferty dla przedsiębiorców pod warunkiem najmu/leasingu. Sprzedawcy podają cenę samochodu za gotówkę i w najmie/leasingu stosując przeciw nam efekt zakotwiczenia i wtedy magicznie wychodzi na to, że najem/leasing jest korzystniejszy.
Widząc to, wolę kupić samochód i jeździć nim dłużej. Obecne auto wozi mój tyłem chyba 8 rok, serwisowane zgodnie z zaleceniami producenta, nie zawiodło mnie do tej pory. Przez covidy, inflacje, itd. jego wartość rynkowa po 8 latach to nominalnie 65% ceny, jaką zapłaciłem w salonie.
Jeśli jednak ktoś chce zmieniać auto co 2-3 lata, mniej patrzy na aspekt finansowy, to może się najem sprawdzi. Ja nie jestem samochodziarzem, nie lubię przepłacać i wolę własność.