Dzisiaj o 4 rano skończyłem czytać ''Fregata Pallada'' bo pomimo że książka podobała mi się od początku, to ostatni rozdział okazał się najciekawszym
Po raz pierwszy o tej książce dowiedziałem się u Maksim'a Gorki. Wspominał, że po przeczytaniu, wywarła na niego strasznie wielki wpływ i że podobały mu się przygody autora w tej podróży dookoła świata.
Została wydana w 1960 roku w nakładzie tylko 5250 sztuk przez wydawnictwo ISKRY i nigdy to nie zostało powtórzone. To też dlatego szukałem jej prawie 2 lata na internetach, a egzemplarz który dostałem, przed czytaniem musiałem wzmocnić taśmą, żeby się nie rozleciał przy czytaniu. Co ciekawe, były wznawiane wydania we Francji, na Słowacji, w Rosji, po angielsku...tylko nie po Polsku.
Fajne były te dwa lata szukania , bo trafiłem przy tym myszkowaniu na Ossendowskiego. Obaj panowie pięknie się uzupełnili, bo obaj mają taki czysty, prosty i nie skomplikowany język pisania który - przy tego typu relacjach - trafia w moje gusta.
Napiszę jeszcze, ze Gonczarow miał strasznie prorocze spostrzeżenia co do portów w Honk-Kong'u i Szanghaju. Po przybiciu w 1853 roku do tych dwóch portów, już wtedy zauważył, że te dwa miejsca na pewno odegrają w przyszłości wielką role, jeżeli chodzi o światowy handel. Z perspektywy czasu, można powiedzieć że miał 120% racji, bo jak wiemy, tak też się stało.
Nie każdy lubi taki prosty nieskomplikowany styl pisarski, ale prawdę pisząc, w książkach podróżniczych inny by chyba nie zdał egzaminu. Ja nie żałuje ze będę dzisiaj chodził cały dzień nie wyspany.
Dobra, a teraz wracam do Ossendowskiego. Wczoraj po Fregacie zabrałem się za ''Od szczytu do otchłani'' i zapowiada się całkiem przyjemnie.