Też posądzałbym kogoś o "tuning"
Zazwyczaj szybki w witrażach były osadzane w ołowianych ( użyję współczesnej nazwy ) profilach, o przekroju zbliżonym do dwuteownika. Łączenia lutowano.
W oknach szyby kitowano, kształtując spoinę o przekroju trójkątnym. Czasem, usuwając kit szklarski można się natknąć na gwoździki, które stosowano do chwilowego unieruchomienia szyby.
Prawidłowo wykonany witraż nie wymagał posiłkowania się kitem ani innym materiałem uszczelniającym.
Oczyszczając szkło z "kitu" niczym nie ryzykujesz. Głębszą ingerencją możesz powrócić do ustawień fabrycznych, czyli zbyt luźno osadzonych szybek (jak ja nie cierpię zdrobnień!!).
Wtedy będziesz musiała uszczelnić (unieruchomić) od nowa. Kitem, silikonem, klejem, jakąś chemią do paznokci (hihi), albo profesjonalnie od wewnętrznej strony drzwiczek docisnąć ołowianą ramkę, Najlepiej drewnianym klockiem, po wcześniejszym natłuszczeniu smarem bądź olejem, dla zapewnienia lepszego poślizgu.
Ołów jest miękkim i plastycznym metalem i łatwo daje się formować, więc bezpiecznie taką operację możesz wykonać kładąc całą taflę witraża na przykład na dociętym na wymiar kawałku styropianu. Ważne, żeby witraż leżał całą powierzchnią na "styropianowym stole", a nie wisiał w powietrzu. Czyli styropian na wymiar witraża a nie drzwiczek.
Ale o ile mnie wzrok nie zmyla w okolicy lutowania widzę "złoty kolor" i to jest dla mnie większa zagadka. Lutowano ołowiem, więc lut powinien mieć kolor grafitowy a nie złoty. Chyba, że to farba po kolejnym tuningu?