Paradoksalnie polecam Pandę. Moja już dojeżdzą drugi rok swoją i nic się nie dzieje, zero awarii, a ona potrafi . Poza tym słyszałem, że w Niemczech to Panda jako jedna z mało awaryjnych była w czołówce listy. Nie to, żebym zachwalał swoją, ale rocznik 2004 i będzie chyba na zbyciu niebawem...Przebieg absurdalny, coś koło 50 000 km.
chrono wg mnie ma dwa zastosowania: 1. Wizualny. 2. Większa rezerwa chodu (pod warunkiem nieużywania chrono ). Moje 3133/7734 "robią" ponad 60 h. Patrząc zaś na Davosę Pawła zaczynam mieć wątpliwości, czy rzeczonej Davosy czasem Parnis nie wykupił. Po Iwucach przerzuciła się na klonowanie królewskich dębów. Ale to może homage, albo tzw. "co innego"? Do tematu moja stara, zeszmacona Omega
Tłoczek jak najbardziej. Osobiście wolę od nabojów. To raczej kwestia samego pióra niż systemu. Osobiście polecam Faber Castell, cena może trochę wyższa, ale i pióra bardzo dobrej jakości. Sam piszę Grafem vFC i uważam, że jest świetne. Ale to znowu parę złotych więcej. Z kolei na dwa posiadane Hemisphery też nie narzekam, chociaż nie ukrywam, że jakością odbiegają.
Taaa, ja też na Aukro wtopiłem kupując tanie ringi do Prima. Teraz jestem cwańszy - czasem da się dogadać ze sprzedającym, co by wysłać pieniądze w kopercie. Po czesku coś tam dukam, więc idzie się dogadać.
Tak, to wskaźnik 24 h. Wiem, że przez ponad rok użytkowania "rozjechał" się ze wskazówkami i już zdążył zgubić 2,5 h. Nie wiem z czego to wynika, może źle założona wskazówka powoli z czasem się opóźniała, może coś z całym modułem 24h. Szczerze mówiąc jakoś nie mam kiedy z tym iść do zegarmistrza, bo generalnie nie jest to element istotny dla funkcjonowania zegarka. Jedynie zagadnienie estetyczne.
Krzysiek, nie-niby-zegarek zaczyna się chyba gdzieś od Omegi dopiero Lotnicze i kosmiczne zegarki z tej części świata są naznaczone skazą - są ruskie, a nawet radzieckie i nie kosztują ileś tam euro. A tak poważnie - to jest naprawdę zegarek z charakterem, ponadczasowy, uniwersalny wzór. Aczkolwiek w dobie forumowego makartyzmu pewnie też zbyt bezwstydnie zbliża się swoimi kantami do wzoru histerycznego
Dzisiaj jeden z moich ulubieńców. Co prawda niepoważny niby-zegarek, ale takie lubię tak samo jak te "prawdziwe", czasem nawet bardziej : Oj, sszwedo, z góry było wiadomo, że "dyskusja" = sieczka, jakiej nabito tutaj kilkanaście stron w różnych histerycznych wątkach. Moim zdaniem nie warto, lobby Richemonta wiecznie żywe
Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.