Często zadaję sobie takie pytanie, i mogę odpowiedzieć, że to są podobne i jednocześnie różne zegarki.
Mudmaster to prawdziwy g-shock, nic nie udaje i od razu widać jaki to zegarek.
MR-G, moim zdaniem, ma "dołączoną" funkcję g-shocka. Równie dobrze, mogli go przypisać do Oceanusów i w tamtej rodzinie też odnalazłby się.
Oba zegarki są bardzo czytelne, wskazówki robią robotę, chociaż tutaj niewielką przewagę ma MR-G.
Oba zegarki rewelacyjnie układają się na moim nadgarstku. W przypadku MR-G pomaga w tym bransoleta i sposób mocowania jej do koperty. Przy GWG-1000 byłem bardzo pozytywnie zaskoczony jak dobrze nosi się go na nadgarstku, a to jest duży zegarek (zdecydowanie większy od MR-G).
W GWG-1000 podoba mi się negatywowy wyświetlacz, nie rzuca się w oczy i kolorystycznie pasuje do tarczy. Wiadomo, że ma mniejszą czytelność ale gdy trzeba odczytać jego wskazania można to zrobić.
Wskazania funkcji w MR-G to chyba najsłabsza jego strona. Niby ma stoper, timer i budzik, ale są to (w moim odczuciu) niepotrzebne funkcje. I mało widoczne wskazówki nie są porównywalne do wyświetlacza.. Casio mogło ograniczyć się w tym modelu do wskazywania czasu, drugiej strefy czasowej i daty.
Minus dla MR-G za to, że posiada tylko jeden silnik do wskazówek godzinowej i minutowej.
Za to bardzo dużym plusem MR-G jest synchronizacja czasu przez GPS. Gdyby ta funkcja była w Mudmasterze, uważałbym go za zegarek idealny.
Nie rozumiem dlaczego Casio rezygnuje z tej funkcjonalności na rzecz łączenia się z telefonem.
Oba zegarki sprawiają mi ogromną przyjemność z posiadania ich, chociaż od kiedy przybył do mnie GWG-1000 nie schodzi z nadgarstka.
Należę do jednozegarkowców i na razie czekam jak rozwinie się sytuacja