kiedys lubilem Mozdzera, nawet bylem w lodzkiej Filharmonii na dwoch jego koncertach, pozniej jakos mi przeszlo, dla mnie trio z Danielssonem i Fresco jest ciezkostrawne przez powtarzalnosc brzmienia, jesli ma byc takie instrumentarium to juz wole Keitha Jarretta i Charliego Hadena, podobnie mam z Kenny'm G (smooth) ktorego kiedys lubilem a dzis nie trawie, etc. widac ze upodobania muzyczne ewoluuja
generalnie bardziej lubie stary, tradycyjny jazz niz te wszystkie, bardziej wspolczesne eksperymenty, tak wymieszane ze nie wiadomo czy to fuzion, free czy modal : /
na Spotify mam zafiksowana publiczna sciezke Jazz in the Background z wykonawcami o wiekszosci ktorych nigdy nie slyszalem ale fajnie, niemeczoco graja w tle