Hmmm. Hmmm... Na wstępie witam po prawie dwóch latach nieobecności na forum! Jakież było moje zaskoczenie, gdy akurat taki temat wpadł bardzo szybko w moje oko. A jest on bardzo ciekawy, istotny oraz niestety smutny(chyba?) i jakże mi bliski. Właśnie jakieś 2 lata temu (końcówka 2015r) dopadł i mnie tytułowy kryzys, który trwa do dziś(i już chyba nigdy do końca nie odpuści) lecz ze swojej najmocniejszej postaci(kompletny brak zainteresowania zegarkami oraz zero poświęcania uwagi posiadanym egzemplarzom) właśnie teraz przeszedł w formę nieco "lżejszą" Muszę też powiedzieć , że nigdy nie byłem kolekcjonerem, ani nawet zbieraczem. Ot zwykłym wybrednym hobbystą, miłośnikiem-estetą co lubił popatrzeć, trochę poczytać, porozmawiać, poszukiwać i przede wszystkim nosić na co dzień coś ładnego i jednocześnie ruskiego. Bliskie mi jest myślenie kolegi Pavlitto84. Chociaż jakby nie patrzeć w pewnym momencie miałem naprawdę niezły szał na zegarki. Większość możliwych funduszów przeznaczałem na nie, kampowałem i lurkowałem po allegro codziennie godzinami, kolejnymi godzinami siedziałem u swojego zegarmistrza itp. itd. W pewnym momencie miałem dużą część zegarków które chciałem. Również duża (na co dzień noszona) ich część zaczęła się po prostu nudzić, okazywała się przelotnym zauroczeniem bądź nietrafionym strzałem lub chwilową fanaberią. Zacząłem się dosłownie godzinami przypatrywać co raz to kolejnym zegarkom, porównywać do najważniejszych w kolekcji i w ostateczności dochodzić do wniosku że dany delikwent sikor nie jest na tyle oszałamiający by go posiadać. Dodatkowo wizja pieniążków ze sprzedaży była dużo bardziej pociągająca. I tak jeden za drugim, co raz częściej coś sprzedawałem(a zyski bywały naprawdę sympatyczne), jednocześnie co raz rzadziej coś kupowałem(by w ostateczności w ogóle przestać kupować) Powodem takiego stanu rzeczy może być to, że jeden z posiadanych przeze mnie zegarków jest dla mnie takim Cudem(przez duże C), że przy nim każdy, nie tylko radziecki lecz po prostu każdy zegarek możliwy na moją kieszeń(a i również dużo, dużo droższy) wypada dla mnie przy nim przynajmniej blado. Na razie nie powiem który to, chociaż większość mnie znających będzie pewnie wiedziała bądź będzie się domyślać o który chodzi. Drugim powodem jest to, że większość rzeczy które chciałem- Posiadałem. Trzecim będzie to, że bardziej poświęciłem się starszym zainteresowaniom Czwartym większy szacunek do pieniądza Kolejne pewnie też się znajdą ale nie chce mi się bardziej zagłębiać w swój umysł Na chwilę obecną znowuż z większą dumą noszę wciąż posiadane prze zemnie okazy, myślę o ich konserwacji, zakupie nowych pasków itp. Dodatkowo mam smaka na drugi egzemplarz ulubionego zegarka(oczywiście również w stanie bliskim ideału) oraz może na coś jeszcze Na szczęście swoich sprzedaży nie żałuje(może z jednym czy dwoma wyjątkami, ale też bez jakiegoś ogromnego żalu) Na koniec powiem, że na chwilę obecną posiadam tylko 6 zegarków(wielokrotnie więcej sprzedałem) Z czego 4 to absolutne must have'y których nigdy nie sprzedam(niestety jeden z nich jest bardzo chory, może po dwóch latach, na święta go odzyskam od zegarmistrza) 1 to zegarek do rozważenia do sprzedaży, lecz pewnie pozostanie 1 to zegarek do rąbania drewna, mieszania cementu, grania w sqash'a(nim, nie tak po prostu ) No cóż, czas(a więc i zegarek) pokaże co będzie dalej.