Trochę przydługawe wyszło. Jak kogoś nie interesują moje wynurzenia, to od razu zapraszam do głosowania!
Moja pierwsza forumowa ankieta, niedawno zapowiadana w temacie Cartiera. Nigdy nie miałem potrzeby zaciągania opinii na temat wyborów zakupowych (nie mówiąc już o przerzucaniu podjęcia decyzji na WIS-ową społeczność), ale tym razem bardzo ciekawi mnie vox populi.
Geneza
Explorer 36mm (jeszcze jako 114270), to chyba pierwszy zegarek, który naprawdę mi się spodobał. Oczywiście wtedy zakup wykluczały względy finansowe, a poza tym ten rozmiar nie był już produkowany. Po długim czasie wreszcie udało mi się upolować egzemplarz w niezłej cenie, ale też w nie najlepszym stanie, co chyba było główną przyczyną szybkiej odsprzedaży (miałem też problem z dopasowaniem bransolety, przez co zegarek niewygodnie leżał na nadgarstku). Teraz temat powrócił po niespodziewanym wznowieniu produkcji z kosmetycznymi zmianami, które w zdecydowanej większości są na plus.
Santos z kolei to moje najnowsze odkrycie. Oczywiście nie w dosłownym znaczeniu – samą markę i linię kojarzy chyba każdy. Mam na myśli to, że czasem tak jest z zegarkami, obok których przechodzimy zupełnie obojętnie (albo nawet z niechęcią), że nagle z niewiadomych względów coś przeskakuje i stają się obiektem pożądania. Miałem tak z Doxą Sub, której przez długi czas nie mogłem strawić, a nagle stała się jednym z moich ulubieńców i pozostaje nim do dziś.
Niedawno zastanawiałem się, jakby to było stać się jednozegarkowcem. Motyw często pojawiający się na forum, nawet mający swoich entuzjastów (nawet jeśli sprowadza się to tylko do deklaracji), ale dla mnie jednak sprawa dyskusyjna, jeśli nie dziwaczna.
Sam pomysł polega na zakupie jednego, najczęściej „porządnego”, zegarka w miejsce kilku czy kilkunastu innych, które ten z powodzeniem mógłby zastąpić (ok., załóżmy, że zostawienie czegoś do zadań specjalnych – np. G-Shocka – czy garniturowca zakładanego 2 razy w roku nie wyklucza koncepcji jednozegarkowca). W moim przypadku myśl ta, jak szybko się pojawiła, tak szybko odeszła, pozostał natomiast pomysł zakupu czegoś „lepszego” „na lata”, a katalizatorem była prezentacja tegorocznych nowości R.
Wymagania
Tak, jak pisałem, „jedyny” zegarek w kolekcji powinien być maksymalnie uniwersalny (czytaj: ma odpowiadać na realne potrzeby danej osoby w możliwie jak najszerszym zakresie, w tym oczywiście wpisywać się w koncepcję EDC).
I to jest mój podstawowy wymóg. Choć na co dzień Sinny w 100% spełniają moje potrzeby (i tak też zostanie), to nie chcę kupować czegoś, co będzie mi pasowało kilka razy w roku. Stąd podstawowym wymogiem jest sportowy charakter, dobra bransoleta i kompatybilność z luźnym strojem.
Choć kreacje bardziej formalne (dla mnie to od koszuli wzwyż) zakładam dosłownie od święta, to miło by było, gdyby zegarek obsługiwał także takie okazje (wiem, że teraz do garnituru nosi się wszystko i nikt nie zwraca na to uwagi, ale miło by było także na ręce czuć różnicę w porównaniu z dniem roboczym).
Bransoleta to dla mnie podstawa. Jestem zagorzałym antypaskowcem i już dawno temu wyleczyłem się z kupowania zegarków, które co prawda bardzo mi się podobają (a jest takich masa), ale które producent oferuje tylko na skórce, gumie lub szmatce.
Nie mam innych preferencji, które miałyby zaważyć na wyborze, dlatego nie ma większego znaczenia kształt koperty, kolor tarczy, rodzaj indeksów i wskazówek itd.
Na końcu wklejam zdjęcia, żebyśmy wiedzieli, o czym rozmawiamy, a poniżej filmik, na którym gość prezentuje swoją kolekcję, w której znalazły się oba rozpatrywane modele.
https://youtu.be/r7ZWW_laLAc?t=624
Ankieta dotyczy modeli Explorer 36 mm i Santos midsize, czyli stosunkowo małych zegarków, natomiast samo pytanie o wybór jest uniwersalne, bo równie dobrze można dobrać parę Explorer 39mm – Santos Large.
Jeszcze tylko krótkie zestawienie obu modeli i subiektywna ocena każdego z nich w postaci plusów i minusów (tu oczywiście nie ma złych odpowiedzi, każdy to może widzieć inaczej, a i tak będzie miał rację).
Explorer i Santos:
- praktycznie ten sam rozmiar: Explorer 36 mm, Santos 35,1 mm (ale to chyba z koronką lub jej osłoną – jakby ktoś mógł sprawdzić, byłbym wdzięczny); ze zdjęć wnioskuję, że na ręce optycznie rozmiar bardzo podobny, Santos może nieznacznie większy, ale nie ma to większego znaczenia;
- obie marki uznane na rynku, a modele z długą tradycją – tutaj przewaga Santosa, choć Explorer nadrabia marketingiem; sam odbiór marki przez innych nie jest dla mnie istotny, ale lubię zegarki, które mają za sobą jakąś historię, nawet jeśli dosyć naciąganą, jak ta Explorera;
- zbliżona cena – Santos z metki minimalnie droższy, ale po rabacie będzie tańszy niż Explorer, przy którym na promocję nie ma szans; tak czy inaczej różnica w cenie nieistotna;
- oba zegarki na własnym mechanizmie – z opinii na forach wnioskuję, że Cartier 1847 MC jest dokładny i bezproblemowy, ale 3230 trzeba chyba postawić wyżej, choćby z uwagi na imponującą rezerwę, co ma istotne znaczenie przy dużej rotacji;
- obie marki oferują długą gwarancją (5 lat R i 8 lat C), a obsługa serwisowa stoi na wysokim poziomie;
- Rolex zapewne lepiej trzyma cenę, ale Santos raczej nie powinien stracić tyle, ile skoda po wyjeździe z salonu;
- oba modele z WR100 (czyli jak dla mnie minimum dla sportowego zegarka), choć w Explorerze na plus zakręcana koronka.
Jeszcze zestawienie plusów i minusów najistotniejszych z mojego punktu widzenia.
Explorer
+ świetny profil koperty, szczególnie z wystającym szkiełkiem (ale to już minus) robi duże wrażenie;
+ zakręcana koronka – niby do WR100 nie jest to konieczne, ale jakoś czuję się lepiej ze świadomością, że są tam dodatkowe uszczelki i koronka się nie wysunie;
+ chyba jedna z najlepszych bransolet na rynku – świetnie spasowana, wygodna, fajnie działające zapięcie i bajer w postaci Easylink (choć nie wiem, czy jest to aż tak użyteczne; gdyby były 3 mm, a nie 5, to inna sprawa);
+ głęboka czerń tarczy z nienachalnym liternictwem (jak na R) i kultowe wskazówki + niebieska luma;
– nuuudny to wzornictwo jest tak proste, że nie wiem, czy się szybki nie znudzi, choć niektórzy twierdzą, że prostota najdłużej opiera się nudzie;
– wystające szkiełko, choć wygląda bajecznie, to jednak pod względem użytkowym jest pomysłem takim sobie – pamiętam poszczerbione ranty na godz. 12 i 6 w moim starym modelu; choć to nie ja je poszczerbiłem, to zakładam, że prędzej czy później o coś się przytrze;
– bling! wiem, że ten model jest jednym z najmniej biżuteryjnych w kolekcji R (na pewno za Ex II) i jak na standardy marki to typowy toolwatch, ale jednak indeksy i wskazówki (choć już w mniejszym stopniu) potrafią dać po oczach; w zaciemnionych miejscach wygląda to rasowo, ale w pełnym słońcu czy sztucznym oświetleniu to już mała dyskoteka.
Santos
+ ciekawy kształt koperty (nigdy nie miałem kostki, nie licząc Casio A158W) z dużą liczbą smaczków w wykończeniu (połączenie polerki ze szczotką, krzywizny – robi wrażenie);
+ biała tarcza – też nigdy nie miałem, a coraz bardziej podobają mi się zegarki w takim wydaniu;
+ malowana tarcza i wskazówki (te chyba są barwione termicznie, ale chodzi o kolor inny niż srebrny/stalowy – lubię taką prostotę w wykończeniu, ale to może głównie dlatego, że noszę typowe toolwatche;
+ bransoleta z ciekawymi rozwiązaniami – system szybkiego montażu do koperty QuickSwitch i skracania ogniw SmartLink; traktuję to głównie jako bajer, bo przecież raz skorzystam z tego drugiego i tyle; na plus także pasek w zestawie i w ogóle fajna prezencja na skórkach, choć pewnie nie założę, ale przynajmniej jest taka możliwość;
– nie wiem, czy na żywo biała tarcza z rzymianką i niebieskimi wskazówkami oprawiona w dosyć wzorniczą kopertę nie będzie dla mnie zbyt elegancka; tego typu zestawienie rzadko jest spotykane w sportowych modelach, choć historycznie nie ma ku temu przeszkód, a nawet wręcz przeciwnie;
– brak mikroregulacji – tego się najbardziej obawiam, bo dopasowanie jest w zakresie jednego ogniwa, czyli pewnie 5-6 mm (jak ktoś może zmierzyć, to bardzo proszę); nieraz miałem problemy, gdy mikroregulacja była do 3mm, a co dopiero może być tutaj;
– duży bezel na wysoki połysk – nie dość, że może być mocno cygański, to ponoć rysuje się od samego patrzenia;
– brak lumy, ale nie wiem, czy to aż tak istotne (przy białej tarczy kontrast powinien być dosyc wysoki).
To byłoby na tyle. Zapraszam do oddania głosu i podzielenia się swoją opinią.