Chodzi takie powiedzonko, że teraz tylko Panów stać na chłopskie żarcie. Jeden problem to interes producentów żywności, leków itp. i bezpośredni wpływ na zjadaczy, a drugi - jaki burdel robią syntetyczne dodatki/farmaceutyki w środowisku. Duża część nowopowstałych mutacji bakterii (wysokoopornych) to efekt wżerania i oddawania do otoczenia antybiotyków, także z żywności, które niszczą słabsze egzemplarze, a zostawiają te, które w koktajlu współczesnych antybiotyków przetrwały i mają dużą niszę = chorujemy jeszcze więcej, więc jemy więcej leków i tak ad mortem defecandum