-
Content Count
195 -
Joined
-
Last visited
-
Bump + korekta ceny
-
Na sprzedaż oferuję zegarek Cadisen C1032 z mechanizmem automatycznym Seiko. Zegarek używany, w stanie bardzo dobrym, kupiony w 2020 roku. Używany wyłącznie w okazjach "garniturowych". Sama koperta i szkło w stanie nienagannym, jedynie na błyszczącej bransolecie drobne włosowate rysy. Wg skali forumowej oceniam na bezpieczne 8/10. Zegarek to oryginalny design. Nakładane indeksy, funkcja daty i dnia tygodnia z ramką, sygnowana koronka. Bardzo przyzwoite wykonanie całości. W zestawie oprócz samego zegarka pełen sklepowy komplet tj. pudełko, dodatkowe ogniwa (obecnie wyregulowany na nadgarstek ok 18cm), narzędzie do ogniw, ściereczka, papierki. Trochę danych: Szerokość koperty 40 mm Wymiar L2L 48 mm Grubość 12 mm Szerokość między uszami 20 mm Mechanizm automatyczny Seiko NH36A Szkło szafirowe Koperta ze stali szlachetnej Wodoszczelność 50 m Podwójne zapięcie motylkowe Zegarek można obejrzeć w Jeleniej Górze. Cena: 230 zł 210 zł Przesyłka kurierem lub do paczkomatu - 20 zł
-
-
Serdeczne dzięki
-
Czy ktoś jest w stanie ustalić co to za dziwo? Wygrzebałem w domu rodzinnym. Koperta a'la komandir ale mniejsza (34mm). Tarcza jest przepiękna. Ciężko to oddać na zdjęciu, ale kolor jest fantastyczny - złoto-brązowe-khaki, do tego szlif słoneczny. Bez serwisu, po 30 latach leżenia i regulacji robi -2 sek na dobę :-)
-
Pozdrav iz Jeleni Gory! Ja zawsze jeżdżę we wrześniu i okolice Makarskiej robiłem w 13,5 godziny i uważam to za absolutne maksimum do zrobienia ciągiem - ostatnia godzinka to już męczarnia. Dlatego częściej jeżdżę do Dalmacji północnej - mój osobisty faworyt adriatyckiego wypoczynku to wyspa Pag - da się dojechać w 10-11 godzin, wyspa, ale z połączeniem mostowym ze stałym lądem, relatywnie blisko (niecała godzinka jazdy) aby wyskoczyć na wieczór do dużego miasta (Zadar - w moim prywatnym rankingu wyprzedza Split), piękne dzikie plaże i trochę inny niż w kontynentalnej Chorwacji krajobraz (lekko księżycowy).
-
No a ja, wstyd się przyznać, w Tatrach nie byłem nigdy, ale we wrześniu planuję wyjazd i chętnie usłyszę o propozycjach jednodniowych wycieczek. Interesują mnie miejsca, gdzie nie zakopię się za tłumem Pań w klapkach i ich partnerów z sandałami na skarpetach, ale też nie super trudne, bo gór typu alpejskiego do tej pory z partnerką nie zaznaliśmy. A tak dla równowagi, aby zatrzeć wrażenie o moim lamerstwie, pochwalę się, że polskie Sudety Zachodnie przeszedłem wzdłuż, wszerz i w poprzek. Pięknych miejsc w mojej okolicy na szczęście nie brakuje, niemniej jednak trochę mi się już opatrzyło więc w tym roku wdrażam plan odkrycia czeskiej strony gór. Wczoraj uciekłem z miasta przed upałem i zrobiłem sobie 25km wycieczkę Harrachov --> Ambrożova Vyhlidka --> źródło Łaby --> Harrachov. Widokowo szlak jak na Karkonosze niesamowity, szczególnie część od Vrbatovej Boudy do Labskiej Boudy. Niestety, jak to latem w Karkonoszach bywa, tłumek niezgorszy.
-
Myślę, że ten ekstremalny smród to wyolbrzymiony wymysł internetu i kolejny głupi challenge aby się popisać "jak to się fajnie nie porzygałem". Inna sprawa, ze na tych wszystkich durnych filmach jedzą to w całości (a to cały śledź jest, z wnętrznościami, którego należy najpierw wypatroszyć!) i bez żadnych dodatków. Nikt nigdy na tych filmach nie pokazał jak się to je, z czym itd. A tu film: Wygląda to na tyle spoko, że sam mam chęć spróbować. Do tego obok stołuje się cała rodzina - jakoś nikt nie zatyka nosa, nie rzyga, nie czka i nie beka... Dla zrobienia efektu taki sam sens (a właściwie bezsens) miałoby zrobienie filmu z jedzeniem surowych, nie wymytych, zagotowanych w samej wodzie flaczków - oczywiście można, ale chyba tylko po to by wzbudzić sensację...
-
Słowo śledź w szukajce nic nie zwraca poza moim postem więc będę kartkował. Dzięki!
-
No niestety nie w całości, ale ze sprawdzonego rybnego, czyli nie paczkowany który najczęściej wygląda jakby go wcześniej zgniatali pod podeszwą. Macie jakieś interesujące pomysły na śledzia w oleju? Mam na myśli przyprawy, bo śledź, olej i cebula to zestaw obowiązkowy. Mi najlepiej wychodzi chyba właśnie ten z curry i czerwoną cebulą (jest łagodniejsza) ale z ostrą papryką też jest niezły. P. S. Pod śledzia idzie dziś coffee stout od Kormorana
-
A ja dzisiaj konsumuje własnoręcznie wyrychtowanego śledzia w oleju z dodatkiem curry. Na zimno. A kto mi zabroni?
-
Versace Man, choć z dostępnością może być kłopot bo zdaje się, że już nieprodukowany
-
Oriflame i Avon są po prostu nietrwałe i sposób nanoszenia nie ma tu nic do rzeczy. Co innego Encre Noire - tylko wam się wydaje, że go nie czuć. W składzie jest morze Iso E Super, które ma to do siebie, że dla nosiciela często jest niewyczuwalne ale otoczenie czuje je doskonale. Ubrałem niegdyś naprawdę kapkę tego zapachu na pogrzeb i od kilku osób usłyszałem podczas stypy, że chodzą za nimi jakieś perfumy i szukają "nosiciela", którym okazałem się być ja... Dzisiaj z kolei użyłem Zino. Robię to rzadko bo w buteleczce widać dno a to stara wersja, więc używam z rozwagą i oszczędnością, ale, to jest tak niesamowity zapach, że mam nadzieję, że obecnie dostępnej wersji nie popsuli bardzo. Są tu kwiaty i delikatność, ale i od spodu wyziera piżmowa męskość. Zapach ideał i obok starego Azzaro PH chyba mój ulubiony...
-
Odwieczny temat pt. "dołóż tylko kilka procent więcej i masz auto o klasę wyżej". Problem tylko w jakim stanie są te auta. Ja zaczynałem od klasy średniej, ale przy budżecie jakim dysponowałem, który teoretycznie był wystarczający, auta pokroju AR159, Saab 9-3 czy Volvo V50 w które na początku celowałem okazywały się być trupami albo autami picowanymi na sprzedaż. Dlatego zszedłem półkę niżej i kupiłem za trochę mniej auto pewniejsze, z uczciwą historią i w przyzwoitym stanie. Dlatego może niepotrzebnie doradzałem koledze Bravo - może faktycznie szukaj małego autka... Grande Punto nawet po nieudanym stylistycznie lifcie, oczywiście w mojej subiektywnej opinii, miażdży Fiestę, o Corsie i Fabii nie wspominając. Co do mitu awaryjności Fiata to skutecznie się z niego wyleczyłem, czego dowodem jest 3 z rzędu Fiat (wcześniej było Punto i Stilo, które nadal świetnie się sprawuje - zostało w rodzinie). Fiaciorstwo mam w jednym paluszku więc chętnie pomogę gdybyś miał jakieś konkretniejsze pytania.
-
Też pierwsze co pomyślałem to Grande Punto, ale przy budżecie ca. 25000 to już chyba będzie rocznikowo Punto Evo, które popsuli na maksa (brzydka morda). W tej cenie szukałbym już Bravo - sporo pojemniejszy, dużo krajowych, salonowych egzemplarzy, fajne silniki (i diesle i benzynki wspomagane turbo). Sam szukałem dla siebie kompakta kilka miesięcy temu i stanęło na Bravo w wersji sport - identycznym jak ten tu: Japońce to też pomysł, ale za te same pieniądze kupisz auto conajmniej 3 lata starsze, pewnie gorzej wyposażone, z droższym serwisem.
-
Niestety jestem za młody żeby pamiętać... Większość starych perfum poznałem dzięki odlewkom z flakonów vintage. Nazwę też słyszę po raz pierwszy...