Fenomen, którego do dziś nie potrafię zrozumieć. Po co kupować zegarek (czy jakikolwiek inny przedmiot), z którego nie jestem zadowolony i na siłę szukam jego wad? Albo mi coś pasuje takie jakie jest, albo nie, i szukam czegoś innego. Też mam kwarcową F1 z czarnym bezelem (kilka razy tutaj wystąpił) i jakoś nie znalazłem w nim wspomnianych wad. Wprost przeciwnie, uważam, że do codziennego tłuczenia jest zegarkiem idealnym.