@ Daniel*Komandir nawet nie musi być zegarmistrz - pasjonat, tylko żeby miał zdrowe podejście do roboty. Bateryjkarze to jeden sort-zaraza, ale ważny jest też inna kasta - ta, która pamięta, jak "rusek" kosztował równowartość flaszki wódki i traktowało się go jak jednorazówkę prawie. Stąd takie podejście, "Panie, po co to smarować, się wyrzuci i kupi nowy". Moje arbuzy leżą sobie w szufladzie, bo na razie nie mam czasu wybrać się do zegarmistrza. Pójdę, przejdą serwis, wtedy ruszą. Niska kultura techniczna jest niestety naszą polską przypadłością. Nie szanujemy samochodów, zegarków, póki coś działa, uważamy to za sprawne.