Rok temu zgubiłem telefon praktycznie bezwartościowy. No ale kontakty... . Dzwoniłem na niego pół dnia i sygnał był ale nikt nie odbierał. Napisałem sms że dam 100 zł bo zależy mi na kontaktach. Zadzwoniłem. Odebrał facet i umówiłem się na odbiór pod jednym z bloków. Wyszedł z klatki suchy zgredzik koło 60 z wyeksponowanym złotym łańcuszkiem na szyi. Powiedziałem "dzieńdobry", dałem 100, dał telefon, odwrócił się i zamknął za sobą drzwi do klatki. Tak mnie zaskoczył że nawet nie powiedziałem "dziękuję". Niezły cham ze mnie.