Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
News will be here

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

Yargoth

Ilość kontra "jakość"


Rekomendowane odpowiedzi

Często dopada mnie taki dylemat. Powiedzmy, ze macie w planach zakup kilku zegarków, a jak to zwykle bywa nie macie na wszystkie środków. Jeden z tych zegarków jest droższy ale równocześnie w waszych oczach nieco lepszy od reszty, ale i pozostałe bardzo wam się podobają. Czy wolicie zaspokoić swe "aktualne" potrzeby poprzez zakup tych kilku bardziej przystepnych cenowo, czy poświęcacie wszystko w imie tego największego marzenia?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zdecydowanie bardziej wolę czekać choćby bardzo długo, ale na ten wymarzony- jedyny. Aktualnie niedługo będzie drugi rok jak szykuję się do zakupu kolejnego zegarka. Środki na inne są, ale zwyczajnie nie cieszyłyby mnie tak jak ten utęskniony :)

Możesz skorzystać z mojej "nauczki", o której pisałem kupując Rado (mój post z ankietą)- zegarek kupiony szybko, nie do końca przemyślanie i można powiedzieć jako "środek zastępczy", efekt nie jest za ciekawy- nie lubię go za bardzo :twisted:

 

Pozdrawiam

Marcin


"Największą przyjemnością w posiadaniu psa jest to, że możesz się przed nim wygłupić, a on nie tylko, że się nie będzie śmiał, ale też zrobi z siebie głupka"

Samuel Butler

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tez zagłosowałem na "jakość, ale... No właśnie często tak jest, ze jadę na giełdę lub do mojego zegarmistrza tylko pooglądać i pogadać a wracam z nowym sikorem:) W taki właśnie sposób niedawno w ciągu jednego tygodnia stalem się posiadaczem dwóch Poljotów DeLuxe mimo, że wcześniej nawet o nich nie myślałem. Cieszy mnie ich widok w kolekcji ale gdzieś pozostaje to uczucie, ze gdybym sie powstrzymał to byłbym już bliższy do Speediego z ręcznym naciagiem :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja etap ilości mam za sobą. Do tej pory rzucałem się na każdą okazję i mam mnóstwo dość tanich zegarków. Nie mówię że że to źle - po prostu ilościowo się nasyciłem.

 

Następny zakup będzie już poważniejszy. Jeszcze nie wiem co i kiedy - nie spieszy mi się i nie mam nic upatrzonego - ale generalnie teraz celuję w jakość. Jak coś wyjątkowego się pokaże na horyzoncie - będę walczył :twisted:

 

ps - a zagłosowałem na ilość, bo teoria teorią, a tak właśnie wygląda praktyka w moim wykonaniiu :)


Michał

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ilość nie przechodzi w jakość. Nawet 200 "Poljotów" nie zastąpi - bo nie może - jednego PP (np. w tej cenie PP ref. 5135, na który się teraz - w perspektywie jednak dłuższej, nastawiam). Nie ta klasa, nie ten styl, nie ten dreszcz emocji, gdy będę go brał do ręki... Per analogiam - można mieć 1000 "maluchów" albo jednego Porsche, ale 1000 maluchów z Porsche nigdy i tak nie wygra - pod żadnym względem. To rzeczy nieporównywalne. Więc reasumując - zdecydowanie jakość i raz jeszcze jakość!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja ten problem widze bardziej w kategorii wyboru na przykład pomiędzy nowym a starym Mini. Wiadomo, że nowy jest szybszy, przestronniejszy, łatwiejszy w prowadzeniu itp, ale jest tez ta magia która ciagnie nas do klasyka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja chyba docieram do tego samego etapu co neuro. Mam kilka zegarków, ale oprócz ML wszystkie są stare i siłą rzeczy - tanie. Teraz zastanawiam się nad zegarkiem nowym i raczej poczekam, pooszczędzam, głównie ze względu cenę.

 

Pytanie jednak dotyczy jakości, a tutaj rzecz jest względna: ja mam kilka niezbyt drogich zegarków starych, ale dobrych mechaników szwajcarskich. W tej samej cenie można mieć kilka zegarków typu Q&Q - które są lepsze?

 

I jeszcze jeden przykład: Mido Ocean Star Sport (430 EURO), Oris TT1 Divers (780 EURO), Omega Seamaster (1800 EURO) i Breitling Avenger Seawolf (2000 EURO). Na pewno różnią się jakością, ale jak bardzo? Czy kupno Orisa będzie wyborem ilości czy jakości?

 

Marcin


Marcin

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakość jest pojęciem, którego definicja zmieniała się już kilkakrotnie i pewnie zmieni się jeszcze wraz z rozwojem przemysłu i wymagań klientów.

Wyrób ma dobrą jakość wtedy, gdy uważą tak klient-w naszym przypadku kolekcjoner (zbieracz, pasjonat......).

Problem nie leży więc w rozstrzygnięciu, brać tańsze czy droższe, ale w określeniu, co mnie interesuje, co chcę zbierać i w jakim celu.

Jeśli mam wolne środki i chcę je gdzieś "zainwestować"-kupię Patka, a jak interesują mnie "wariacje na temat kalibru 2209"-kupuję Wostoki, Łucze itp..

 

Staszek


Staszek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Ilość nie przechodzi w jakość. Nawet 200 "Poljotów" nie zastąpi - bo nie może - jednego PP

 

Oj, nie zgodzę się. Bardzo autorytarnie to wyraziłeś. Dla mnie skompletowanie kolekcji 200 poljotów (każdy inny) byłoby dużo większym wyczynem niż zakup jednego patka. I wiązałoby się z dużo większymi emocjami. I podobnie - nawet 10 fajnie utrzymanych maluchów powiedzmy z początków produkcji wywołuje we mnie większe emocje niż jeden pachnący salonem Porsche. OK - żaden z tych poljotów nie dorówna PP ani jakością wykonania ani prestiżem. I żade maluch nie podskoczy porszakowi. Ale emocje klasa i styl to już rzecz bardziej względna jak sądzę. Każdy to widzi inaczej :)

 

To w sumie dodatek do postu Staszka, z którym jak najbardziej się zgadzam.


Michał

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jestem zdecydowanie za jakościa :) i jednak za tym żeby zbierac zegarki różnych firm a nie jednej, choc ostatnio widziałem na żywo pieknego ML i juz go pragnę (ML jednak robi piekne zegarki :)) ale koszt 16 tys więc na razie nie mam dylematu :roll: (jedank na żywo a w katalogu to istotna różnica i może juz chcę 2 zegarki tej samej firmy :oops: ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a tak wogóle to wczoraj bylismy z Jeeves w Wawie i ostrzylismy sobie ząbki na jakies ładne zegareczki ale mocno sie rozczarowalismy ofertą warszawskich sklepów :cry: (konkretnie Kruk i Apart) ponadto jakość obsługi i kompetencje sprzedawców - żenada, w Białymstoku tam gdzie zawsze kupuję swoje zegarki (mały sympatyczny sklep jubilerski "Złoto" na Lipowej) jest nie tylko znający fach (i wszystkie nowości) Pan Sprzedawca :) to i oferta jest zdecydowanie bardziej bogata, pozdrowienia !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam,

Podobnie jak Michał ciągnie mnie aby zaznaczyć jakość, jednak aby być w porządku wobec siebie i Was stawiam jednak na ilość. Około trzy lata temu działając pod wpływem chęci zaspokojenia mej próżności i braku zegarka, oraz dodam pod wpływem braku wiedzy na temat zegarków - kupiłem czasomierz stawiając na jakośc. Kwarcowy, dodam. Wtedy nie robiło mi to różnicy, gdyż po prostu brak wiedzy rekompensował brak "tykania". Teraz żałuję że nie dołożyłem i nie kupiłem mechanika. Co prawda wizualnie jest ok, ale nie cieszy mnie już tak jak kiedyś. Wiem, że porządny szwajcarski zegarek zagości na moim nadgarstku. Ale wiem też, że nie nastąpi to w najbliższej przyszłości, dlatego obecnie zaspokajam te mniejsze marzenia - jakiś starszy Poljot, ładna Pobieda. Te zegarki też mnie cieszą i cieszę się z ich posiadania. Na przykład ostatnio do mojej listy "Must have" dołączyła Amfibia Vostoka - już jest w drodze :) .

Pozdrawiam

 

Filip


Instagram.com/jfszymaniak

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wg mnie nie ważna jest ilość ani jakość przy kolekcjonowaniu zegarków - ale emocje z nimi związane - jeśli ktoś dostaje orgazmu głaszcząc swojego patka to niech kupuje sobie patki - mnie mimo wielkiego szaczunku do sztuki inżynierskiej wkłądanej w te zegarki jakoś patki nie rajcują - mimo że mógłbym sobie pozwolić na jeden lub 3 (te tańsze :)) to jednak wolę przejechać się na giełdę i kupić za 35zł ruhlę digital o której marzyłem nocami jako nastolatek, pod wpływem tego klubu zainteresowałem się zegarkami polskimi - miałem już warela na werku seiko - naprawiłem go - teraz kupiłem sobie warsa - czeka na wymianę szkiełka i nowy pasek, doxa (spadek) w czerwcu idzie na złotą do renowacji itd. dlatego też nigdy nie pozbędę się mojego szturmanskiego poljota - w czasach gdy go kupowałem kosztował 1,5 pensji i były 3 egzemplarze na całą polskę

 

to są moje 3gr


p0zdrawiam

p0li

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
wg mnie nie ważna jest ilość ani jakość przy kolekcjonowaniu zegarków - ale emocje z nimi związane - jeśli ktoś dostaje orgazmu głaszcząc swojego patka to niech kupuje sobie patki - mnie mimo wielkiego szaczunku do sztuki inżynierskiej wkłądanej w te zegarki jakoś patki nie rajcują - mimo że mógłbym sobie pozwolić na jeden lub 3 (te tańsze :)) to jednak wolę przejechać się na giełdę i kupić za 35zł ruhlę digital o której marzyłem nocami jako nastolatek, pod wpływem tego klubu zainteresowałem się zegarkami polskimi - miałem już warela na werku seiko - naprawiłem go - teraz kupiłem sobie warsa - czeka na wymianę szkiełka i nowy pasek, doxa (spadek) w czerwcu idzie na złotą do renowacji itd. dlatego też nigdy nie pozbędę się mojego szturmanskiego poljota - w czasach gdy go kupowałem kosztował 1,5 pensji i były 3 egzemplarze na całą polskę

 

kolekcjonowanie p0lskich zegarków to naprawdę fajne hobby i pewnie dośc trudne w realizacji, inicjatywa tym bardziej godna podziwu :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
kolekcjonowanie p0lskich zegarków to naprawdę fajne hobby i pewnie dośc trudne w realizacji, inicjatywa tym bardziej godna podziwu :)

 

zapewne - ale ja nie mam ambicji kolekcjonować wszystkich polskich zegarków - ale te które mi się podobają - a ponadto - jeszcze kilka dni temu nie wiedziałem że polska robiła zegarki naręczne - to jest potęga internetu :)


p0zdrawiam

p0li

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
(...)Per analogiam - można mieć 1000 "maluchów" albo jednego Porsche, ale 1000 maluchów z Porsche nigdy i tak nie wygra - pod żadnym względem. (...)

 

Otho - chyba pisałeś zawsze rozsądnie, ale ten przykład to coś nie tak :oops:

Tylko dla snoba 1000 maluchów nie wygra.

1000 maluchów to:

21 000 KM, 600 t, 4000 miejsc siedziących na których można przewieźć jednorazowo 4 000 osób.

Z tą mocą, tonażem i możliwościami przewozu/udźwigu biedna porschawka nie ma najmniejszych szans.

 

Chyba w kolekcjonowaniu czegokolwiek ważna jest przyjemność kolekcjonera. Jego preferencje, ale i możliwości bedą wskazywały na kierunek rozwoju pasji.

Cena jest rzeczą względną, w większości sytuacji wyrażającą stosunek podaży do popytu i opłacalności produkcji.

Tylko rzeczy, których się nie da zrobić unikną poddania się "opłacalności produkcji".

Czego się zrobić nie da ? Postarzyć produktu. Można zrobić replikę, może być nawet doskonalsza technicznie, ale zawsze pozostanie repliką.

 

Oczywiście pozostaje pytanie co rozumiemy przez " jakość ".

W wielu wypadkach można powiedzieć, że ilość świadczy o jakości :)


Pozdrawiam Mariusz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@ Mariusz:

To jest tylko moja licentia poetica, a pewna przesada z mojej strony istotnie miała miejsce (te nieszczęsne maluchy kontra porsche - dzięki za wyliczenia ;-) )...

Po namyśle dochodzę do wniosku, iż równie ważne jest samo czerpanie przyjemności z kolekcjonowania, a nie tylko dreszcz emocji z faktu trzymania w ręce perfekcyjnego dzieła zegarmistrzowskiego za grubą forsę. Przy czym, choć przykład (z maluchami) był nietrafny, to jego sens - będę się upierał - pozostaje do pewnego stopnia aktualny. Zmieniam przykład: gdybym mógł wybierać, wolałbym mieć np. Panienki z Avignonu Picassa, niż choćby cały legion Kossaków czy Matejków. Nic na to nie poradzę. Ale to jedynie moja opinia, moje preferencje i szanuję każdą inną, autentycznie wyrażoną pasję. Lubię ludzi, którzy mają marzenia...

Pozdrawiam :!:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie do końca rozumiem ludzi, którzy zegarek traktują jako sposób podkreślenia własnego prestiżu, zasobności portfela, itp.

 

Dla mnie dobry zegarek na ręce jest sygnałem (często mylącym, vide Mr. Lepper), że jego posiadacz zwraca uwagę na piękno, jakość, itp., nawet jeżeli większość czasu jest ono ukryte pod mankietem koszuli i nieśmiało czasem się wychyla :)

 

Mam też podejście użytkowe i dlatego (wybacz Otto), tourbillony i repetiery i inne dźwiękowce 8) mnie nie kręcą (chociaż obejrzałem polecany przez Ciebie filmik Jaeger Le Coultre Gyrotourbillon i przyznaję że rzecz jest fascynująca z punktu widzenia mechaniki).

 

Marcin


Marcin

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie zagłosuje. Dla mnie zbyt trudna odpowiedź.

Ja przychylam się do definicji:

jakość-stopień w jakim przedmiot spełnia oczekiwania użytkownika/nabywcy.

Dla mnie Tissot Le Locle to elegancki zegarek wysokiej jakości, który pewnie kupię, Longines Presence to szczyt możliwości finansowych. W wakacje wystarczy kwarcowe Casio - nie trzeba o niego dbać i można zgubić/stracić-te zegarki to dla mnie jakość, dla innych ilość.

To co dla mnie jest szczytem jakości dla innych może być badziewiem. To co założę do krótkich spodni i t-shirta nigdy nie zagości na moim nadgarstku do garnituru.

Są tacy co się nie zgodzą, szanuj ich zdanie, ale komplikacje nie są dla mnie odzwierciedleniem jakości. Tani samochód może być wysokiej jakości, a drogi skomplikowany wynalazek może nie spełniać oczekiwań.

Osobiście wolę zegarki mechaniczne, ale dla wielu ludzi (normalnych? :wink: ) każdy kwarc ma wyższą jakość od naszych wymażonych cacek gdyż lepiej spełnia ich wymagania.

 

ML-mnie też nie kręci ta malutka podświetlana fontanna w zegarku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Życzę wszystkim Forumowiczom (sobie też), by wkrótce mogli połączyć jedno z drugim :idea: : ilość z jakością (i vice versa) :!: :) :!: , pamiętając o jednym: pasji zegarkowej, bo prawdziwy azyl (nasze hobby) oznacza dziś więcej niż wszystkie pisane konstytucje...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Misiek
I jeszcze jeden przykład: Mido Ocean Star Sport (430 EURO), Oris TT1 Divers (780 EURO), Omega Seamaster (1800 EURO) i Breitling Avenger Seawolf (2000 EURO). Na pewno różnią się jakością, ale jak bardzo? Czy kupno Orisa będzie wyborem ilości czy jakości?

 

Marcin

 

Polecam Avenger Seawolf, jest za duży, ma żółty cyferblat (w moim przypadku), więc razi z daleka, jest z tytanu, więc można nim tłuc gości, no i ma wentyl helowy, który na pewno się nie przyda. Ale i tak go lubię

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Polecam Avenger Seawolf, jest za duży, ma żółty cyferblat (w moim przypadku), więc razi z daleka, jest z tytanu, więc można nim tłuc gości, no i ma wentyl helowy, który na pewno się nie przyda. Ale i tak go lubię

 

Takie podejście mi się podoba :) A Avenger jest super, dla mnie najfajniejszy z Breitlingów wszystkich. Może kiedyś....

 

@ otho... O tak -- połączenie jednego i drugiego to byłby ideał :) Tylko wtedy zostałoby mało miejsca na marzenia :)


Michał

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Tylko wtedy zostałoby mało miejsca na marzenia

Dokładnie, najlepsze w tej pasji jest stałe nienasycenie. Gdybysmy mieli wszystkie zegarki o których marzymy, to pasja nie byłaby już chyba tak silna (choć wolałbym to sprawdzic empirycznie;))

 

Co do jakości to celowo napisałem ją w cudzysłowiu, bo tak naprawde chcialem aby słowo to wyrażało "cos co nas przyciąga w większym stopniu".

Dla przykładu racjonalnie patrzac Speedmaster Professional ma marniutkie charakterystyki (niska wodoszczelność, stary mechanizm, niska dokłądność w stosunku do innych), ale jednak jest kultowy i wolę go od innych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@ Neuro:

No cóż- marzenia byłyby i tak zawsze. W końcu każdego roku ukazuje się tyle nowych świetnych zegarków... Ponadto - można marzyć np. o zegarach znajdujących się w muzeach lub wykonanych w 1 egz. i zdobiących prywatne kolekcje. Połączenie (potencjalne) jakości z ilością nigdy nas nie zaspokoi - zawsze czegoś będzie brakowało.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Polecam Avenger Seawolf, jest za duży, ma żółty cyferblat (w moim przypadku), więc razi z daleka, jest z tytanu, więc można nim tłuc gości, no i ma wentyl helowy, który na pewno się nie przyda. Ale i tak go lubię

 

Takie podejście mi się podoba :) A Avenger jest super, dla mnie najfajniejszy z Breitlingów wszystkich. Może kiedyś....

 

@ otho... O tak -- połączenie jednego i drugiego to byłby ideał :) Tylko wtedy zostałoby mało miejsca na marzenia :)

 

Dla mnie w tej samej grupie co Avenger są też Superocean i Superocean Steelfish - a chyba najbardziej podoba mi się Steelfish.

 

A pomyśleć, że kiedyś nie znosiłem Breitlingów :oops:

 

Marcin


Marcin

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.