Yodek 2548 #2651 Napisano 27 Października 2018 (edytowane) Ja używałem szamponu pokrzywowego i to dość długo bo myjąc nim głowę codziennie, ciemniały włosy. Jajeczny rozjaśniał włosy. Ja urodziłem się w 1957 roku co prawda w Warszawie, ale wychowywałem się na wsi i to takiej maleńkiej wsi. Mama sama piekła chleb, była dzieża, kopońka i blachy szerokie i wąskie, w wąskich często piekło się kuch. Był piec wyłożony cegłą szamotową i trzeba było dwie godziny wcześniej porządnie w nim napalić następnie wybrać żar i włożyć blachy z ciastem, po wyjęciu chleba z pieca pędzlowało się po wierzchu wodą i zrobiła się taka ciemno brązowa skorupka. Chleb piekło się raz w tygodniu a zimą raz na 10 dni. Swetry,skarpetki, szaliki, czapki, rękawiczki Mama robiła sama. Wcześniej trzeba było ostrzyc owce uprząść na kołowrotku wełnę, uprać, zwinąć w kłębek i dopiero wtedy nadawała się do dziania swetrów i skarpetek. Chyba w 1967 albo 68 rodzice z jednego pokoju zrobili łazienkę. Wcześniej srało się w ustępie który stał że 30 m od domu, a szczało się do kubła. No chyba że było ze 30 stopni mrozu, to wtenczas srało się i szczało do kubła który był do połowy wypełniony wodą. Na północy zimy były długie i mrożne. Jak było powyżej -30 stopni zamykali szkołę i dzieci siedziały w domach. Przy okazji robienia łazienki zostało zrobione również centralne ogrzewanie w dwóch pokojach i kuchni, piecem była kuchnia w której była zamontowana wężownica która grzała ciepłą wodę i w zimie kaloryfery. W pozostałych pokojach zostały piece kaflowe. Pamiętam jak mróz malował szyby w oknach, czasem tak zamarzło że przez okna nie było nic widać. Spało się pod pierzynami z gęsich piór które trzeba było wcześniej podskubać i następnie pióra wyskubać, czyli wyrwać puch. Pierwszy tornister miałem z takiej twardej ciemnobrązowej tektury, a piórnik był drewniany, były niebieskie lub czarne fartuszki z białymi przypinanymi na guziki kołnierzykami. W szkole lała drewnianą linijką po łapach tylko polonistka, była wysoka i gruba i wszyscy się jej bali. Mój dom rodzinny był jedynym domem w okolicy w którym była elektryczność i dom był już zelektryfikowany przed II WŚ. Mój dziadek w 1936 roku zamontował prądnicę w naszym młynie i jak pracowała turbina wodna napędzająca wszystkie maszyny w młynie to świeciły się żarówki w młynie i domu. Pierwsza prądnica była na 110 V. Po wojnie Ojciec kupił z okolic Wrocławia prądnicę na 220 V i o większej mocy i już zaczął stosować w młynie i przynależnym do niego gospodarstwie silniki elektryczne. Był już np. używany silnik elektryczny do młockarni. Naszą wieś zelektryfikowano dopiero w 1966 r. Ale my nadal korzystaliśmy z prądu produkowanego w młynie. Dziadek - piękna opowieść, czyta się aż miło :-DMoi dziadkowie na wsi już chleba nie piekli ale darcie puchu pamiętam.I tornistry też choć sama miałam jakiś inny ale sporo dzieci takie jeszcze nosiło. Ja też miastowa ale na wsi kawałek życia spędziłam :-)I musiałam nauczyć się zabijać i.oprawiać drób ale co najgorsze zabijać i oprawiać króliki..STRASZNE! Nie byłabym w stanie tego zrobić teraz, przenigdy.Chociaż nie.. poza jednym wyjątkiem ;-) Edytowane 27 Października 2018 przez Yodek 0 Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
LESKOS 3470 #2652 Napisano 27 Października 2018 Pierwotnie Vistula de facto była zubożonym kombajnem zbożowym (nie licząc rzeki Wisły oczywiście) , taka biedniejsza wersja Bizona . Zbierała,młóciła, ale nie zbierała w bele zboża tylko wyrzucała jak leci na pole. Z wódką było podobnie . Stąd mówiło się, że Vistula (wódka) cię zmłóci i porzuci ... Straszny kac był po niej. Z raz się nią nabombiłem w akademiku i nigdy więcej. Najlepsza była żytnia - z kłosem. Najpopularniejsze były jednak J-23 , czyli wina jabłkowe. W akademiku robiliśmy grzańca z goździkami i cynamonem na ciepło i powstała teoria, że siarka się w tym procesie ulatnia... powstawał szlachetny trunek . Do tego parówkowa ze sklepiku na parterze akademika i taka imprezka była.Ps. Akademik Ondraszek w Gliwicach, trochę Elektron. Wiedziałem , że mam ... zdjęcie z imprezy z Vistulą 0 Czasem lepiej powiedzieć coś, nie mówiąc NIC! 🤔 Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
kiniol 2281 #2653 Napisano 27 Października 2018 (edytowane) Ale pieknie snujecie opowieść... Wczoraj po 48 latach wyprowadziłem się z moją rodziną z mojego domu rodzinnego i trochę mi łyso... Trudno wynieść z domu całe swoje dotychczasowe życie... Ale w mieście już się nie da mieszkać. Moje dzieciaki są piątym pokoleniem, które tam mieszkało... Najgorzej zniosly to koty Edytowane 27 Października 2018 przez kiniol 0 Porządek na serwisie o niczym nie świadczy. Często najlepsze usługi świadczone są przez geniuszy w totalnym bałaganie… Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
Młot Thora 147 #2654 Napisano 27 Października 2018 (edytowane) Korespondencja klasowa - listy syna do ojca, który wyjechał ze wsi na studia do miasta i odpowiedzi ojca. Inspiracją do powstania tego utworu była autentyczna korespondencja. Krzysiek, pięć pokoleń to już jest sporo. Zapewne tylko zmieniłeś miejsce zamieszkania i nie zbyłeś starego mieszkania. Ja bardzo chwalę sobie wyprowadzkę z miasta. Edytowane 27 Października 2018 przez Młot Thora 0 Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
Yodek 2548 #2655 Napisano 27 Października 2018 LES - ja nie widzę czy Vistula to ale jakiś trunek z pewnością i jak widać dobrze działał.. Wesoło było jak trza.. Kiniol 5 pokoleń fju-fju! Ale jak sądzę poszliście na lepsze.. szybko się zaadaptujecie a koty pewnie też. A jeszcze jakby kawałek podwórka był to już całkiem pięknie. Gratulować! :-) 0 Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
kiniol 2281 #2656 Napisano 27 Października 2018 Nie wiem czy lepsze... Z pewnością inne Duże miasto na małe miasteczko... 0 Porządek na serwisie o niczym nie świadczy. Często najlepsze usługi świadczone są przez geniuszy w totalnym bałaganie… Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
Yodek 2548 #2657 Napisano 27 Października 2018 Na pewno lepsze. Uwielbiam klimat małych miasteczek - zazdroszczę :-) 0 Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
dziadek 1296 #2658 Napisano 27 Października 2018 (edytowane) Powiało nostalgią za minionymi czasami. Jacka nigdy dosyć poeta z ponadczasowymi tekstami. Nasza klasa w podstawówce liczyła 18 osób, 11 kolegów i 7 koleżanek. Była to wiejska niewielka szkoła. Większość koleżanek i kolegów rozjechała się po Polsce, dwie koleżanki wyjechały do Niemiec. 12 osób skończyło szkołę średnią 5 osób studia. Prawie ze wszystkimi utrzymywałem i nadal utrzymuję kontakt. Mieszkali lub mieszkają w Warszawie, Wrocławiu, Olsztynie, Gdańsku, Bydgoszczy i w Toruniu. Kilka osób zostało na wsi. Jedna koleżanka była nauczycielką w naszej byłej szkole, większość miała lub ma własne firmy, jeden ma bardzo dużą fabrykę.Obecnie 6 kolegów już nie żyje, trzy koleżanki owdowiały. Kilka osób mocno choruje, jeden ma dwie endoprotezy. Najczęściej spotykaliśmy się i nadal spotykamy 1 listopada na cmentarzu i na pogrzebach. Większość zmarła na nowotwory. Ze średniej szkoły utrzymuję w miarę stały kontakt tylko z trzema osobami, wiem również że kilka osób też już nie żyje. W tym roku odnalazłem przypadkowo jednego kolegę z klasy, umówiliśmy się na spotkanie i myślimy o spotkaniu klasowym, zobaczymy czy coś z tego wyjdzie. Dwa lata temu zmarła również moja pierwsza dziewczyna z którą chodziłem prawie cztery lata w szkole średniej. Była nauczycielką i piękną fantastyczną kobietą i pomimo że nasze drogi się rozeszły i mieliśmy własne rodziny, to kontakt zachowaliśmy. Edytowane 27 Października 2018 przez dziadek 0 Każdy stary człowiek ma swoją historię i powód, dlaczego jest taki, a nie inny. Pomyśl o tym, zanim mnie osądzisz. Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
kiniol 2281 #2659 Napisano 27 Października 2018 (edytowane) Z mojej klasy chyba wszyscy żyją... Edytowane 27 Października 2018 przez kiniol 0 Porządek na serwisie o niczym nie świadczy. Często najlepsze usługi świadczone są przez geniuszy w totalnym bałaganie… Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
Yodek 2548 #2660 Napisano 27 Października 2018 Kurczę - po tylu latach utrzymać kontakt z tyloma znajomymi z klasy to wyczyn. 0 Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
dziadek 1296 #2661 Napisano 27 Października 2018 (edytowane) Kurczę - po tylu latach utrzymać kontakt z tyloma znajomymi z klasy to wyczyn.Moim zdaniem to nie jest wyczyn. To jest mała wioska wszyscy się bardzo dobrze znają, część wyjechała a część rodzeństwa została. Wszyscy do swoich gniazd co jakiś czas wracają. Ja na przykład wracam kilka razy w roku. Na miejscowym cmentarzu leży osiem pokoleń moich przodków. Edytowane 27 Października 2018 przez dziadek 0 Każdy stary człowiek ma swoją historię i powód, dlaczego jest taki, a nie inny. Pomyśl o tym, zanim mnie osądzisz. Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
Yodek 2548 #2662 Napisano 27 Października 2018 Osiem pokoleń.. to sie nazywa "wracać do korzeni". 0 Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
kiniol 2281 #2663 Napisano 27 Października 2018 Moim zdaniem to nie jest wyczyn. To jest mała wioska wszyscy się bardzo dobrze znają, część wyjechała a część rodzeństwa została. Wszyscy do swoich gniazd co jakiś czas wracają. Ja na przykład wracam kilka razy w roku. Na miejscowym cmentarzu leży osiem pokoleń moich przodków. To też niespotykane, by taką ciągłość zachować w jednym miejscu... W przyszłym roku chcę spróbować sprowadzić szczątki, lub przynajmniej symbolicznie ziemię z Ukrainy, gdzie stracono moich pradziadków i brata dziadka. Prawie cała moja rodzina uszła kominami krematoriów podczas wojny. W tym roku znalazłem natomiast grób moich 5x pradziadków, zmarłych w połowie XIX wieku i to przez przypadek szperając w necie... 0 Porządek na serwisie o niczym nie świadczy. Często najlepsze usługi świadczone są przez geniuszy w totalnym bałaganie… Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
Yodek 2548 #2664 Napisano 27 Października 2018 (edytowane) Coś nieprawdopodobnego!Chętnie bym poczytała. Może Kiniol znajdzie kiedyś chwilę i opisze historii rodziny. Kurcze, trafić przez neta przypadkowo na ślad pradziadków to sie nazywa traf..Smutne i przerażające gdy się dowiaduje że rodzina stracona w krematoriach. Ale dobrze że ślad znaleziony i chociaż symbolicznie prochy spoczną tam gdzie ktoś przyjdzie z potomnych na grób. Ile takich bezimiennych ofiar spoczywa w zapomnieniu.Młodych uczulać i pamięć przekazywać to najważniejsze. Pamięć będzie żyć. Dziadek, a kto najstarszy spoczywa z rodziny na cmantarzu w rodzinnej miejscowości? W jakich latach pochowany? Ja tylko dziadków mam na cmentarzu. Przodkowie pod Grodnem się ostali. Edytowane 27 Października 2018 przez Yodek 0 Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
dziadek 1296 #2665 Napisano 27 Października 2018 To też niespotykane, by taką ciągłość zachować w jednym miejscu... W przyszłym roku chcę spróbować sprowadzić szczątki, lub przynajmniej symbolicznie ziemię z Ukrainy, gdzie stracono moich pradziadków i brata dziadka. Prawie cała moja rodzina uszła kominami krematoriów podczas wojny. W tym roku znalazłem natomiast grób moich 5x pradziadków, zmarłych w połowie XIX wieku i to przez przypadek szperając w necie...Jak zapewne wiesz zajmuję się genealogią własnej rodziny. Mam udokumentowaną ciągłość z datami urodzeń, ślubów i zgonów od około 1640 roku. Nie mam daty urodzenia najstarszego przodka, natomiast znam datę jego ślubu, to rok 1665 i datę zgonu. Ja jestem 10 pokoleniem i na mnie zakończona została ciągłość pokoleniowa w jednym miejscu.Najstarszy zapis dotyczący tego miejsca z którego ja pochodzę pochodzi z 1412 roku. Jest adnotacja w Krzyżackiej Księdze Strat Wojennych cytuję ''Młyn (tu nazwa młyna i miejscowości) spalony i staw opuszczony" Jagiełło jak szedł na Grunwald to ziemie moich przodków traktował już jak krzyżackie i wszystko co spotkali na drodze palili i zabijali. Taką miejscowość jak Dąbrówno wojsko Jagiełły spaliło w całości i zabili prawie wszystkich, uratowali się tylko ci którzy przepłynęli to małe jezioro wpław. Pożar był na tyle duży że wojsko nie mogło przejść przez Dąbrówno i musieli pójść w kierunku Kalborni i Leszcza i obejść jezioro. 0 Każdy stary człowiek ma swoją historię i powód, dlaczego jest taki, a nie inny. Pomyśl o tym, zanim mnie osądzisz. Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
Yodek 2548 #2666 Napisano 27 Października 2018 Szczęka mi opadła... 0 Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
kiniol 2281 #2667 Napisano 27 Października 2018 Jak zapewne wiesz zajmuję się genealogią własnej rodziny. Mam udokumentowaną ciągłość z datami urodzeń, ślubów i zgonów od około 1640 roku. Nie mam daty urodzenia najstarszego przodka, natomiast znam datę jego ślubu, to rok 1665 i datę zgonu. Ja jestem 10 pokoleniem i na mnie zakończona została ciągłość pokoleniowa w jednym miejscu.Najstarszy zapis dotyczący tego miejsca z którego ja pochodzę pochodzi z 1412 roku. Jest adnotacja w Krzyżackiej Księdze Strat Wojennych cytuję ''Młyn (tu nazwa młyna i miejscowości) spalony i staw opuszczony" Jagiełło jak szedł na Grunwald to ziemie moich przodków traktował już jak krzyżackie i wszystko co spotkali na drodze palili i zabijali. Taką miejscowość jak Dąbrówno wojsko Jagiełły spaliło w całości i zabili prawie wszystkich, uratowali się tylko ci którzy przepłynęli to małe jezioro wpław. Pożar był na tyle duży że wojsko nie mogło przejść przez Dąbrówno i musieli pójść w kierunku Kalborni i Leszcza i obejść jezioro. Świetnie, świetnie... Bardzo mi sie podoba jak do tego podchodzisz... My dopiero teraz zaczynamy tak naprawdę szukać powiązań... Wiadomo było sporo, mój pradziadek był lekarzem, w Breslau, Mój drugi pradziadek kupcem i winiarzem w Breslau potem w Posen... Czego tu szukać w tym kraju? We wrześniu odwiedziłem wioskę, gdzie został nasz dom , w regionie Tokaj w miejscowości Mad... Obecnie jest tam biblioteka. Nie odzyskamy domu, bo w 1939 nie byliśmy obywatelami Węgier...Najlepiej niech będzie tak jak jest, bo jest dobrze... Przez fabrykę, którą mieliśmy przed wojną w Oświęcimiu biegną tory na bocznicę KL Auschwitz... Możemy ja odzyskać, ale po co? Wuj, który się tym interesował zmarł w Tel Awiwie... Po co szukać? Jest dobrze i niech tak pozostanie. A groby znalazły się we Wrocławiu na Ślężnej przy Pólnocnym Murze... 0 Porządek na serwisie o niczym nie świadczy. Często najlepsze usługi świadczone są przez geniuszy w totalnym bałaganie… Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
dziadek 1296 #2668 Napisano 27 Października 2018 (edytowane) Dziadek, a kto najstarszy spoczywa z rodziny na cmantarzu w rodzinnej miejscowości? W jakich latach pochowany? Ja tylko dziadków mam na cmentarzu. Przodkowie pod Grodnem się ostali.W miejscowości tej w latach 1711 do 1714 został zbudowany kościół rzymskokatolicki (wcześniej była kaplica) i założony cmentarz i istnieją w bardzo dobrym stanie zachowania wszystkie księgi urodzeń, ślubów i zgonów. Więc odnalezienie przodków nie było zbyt trudne. Wcześniej miejscowość ta należała do innej parafii z której również zachowały się wszystkie księgi od około 1650 roku. Oczywiście księgi są obecnie przechowywane w różnych kościelnych archiwach i dostęp do nich jest mocno utrudniony. Mojemu Ojcu udało się przebrnąć przez część archiwów i dotarł do roku około 1800. Niestety Ojciec zginął w wypadku w 1977 roku i dokończenie dzieła spadło na mnie. Ja na dokończenie dzieła poświęciłem kilkanaście lat i nie dość że dokończyłem, to poszedłem jeszcze dalej i dowiodłem, że wszyscy ludzie żyjący na świecie i noszący moje nazwisko są jedną rodziną i pochodzą od jednego przodka który miał na imię Jan ..... Na całym świecie ludzi z tym nazwiskiem żyje kilkadziesiąt osób w trzech krajach Ameryce, Niemczech i Polsce, żył jeszcze jeden w Anglii ale już zmarł i nie miał dzieci. Mam ich wszystkich skatalogowanych do roku 2000. Drzewo jest już prawie rozrysowane, potrzebuję jeszcze kilka uzupełnień i dam do druku. W tej chwili szukam jakiejkolwiek informacji z okresu od 1412 do około 1640 roku. . Młyn który istnieje do dziś został odbudowany lub rozbudowany przez ojca mojego najstarszego znanego przodka w 1646 roku. Zachowały się jego inicjały i data na jednej z nośnych belek w młynie. Edit. Nie jesteśmy plenną i mocno rozmnażającą się rodziną. To że ja nie lubię dzieci to chyba mam zapisane w genach. Edytowane 27 Października 2018 przez dziadek 0 Każdy stary człowiek ma swoją historię i powód, dlaczego jest taki, a nie inny. Pomyśl o tym, zanim mnie osądzisz. Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
Yodek 2548 #2669 Napisano 27 Października 2018 (edytowane) Dom jeszcze stoi? I szczęscie że stoi, że można odwiedzić, dzieciom pokazać, znacie swoje dzieje. To wielka sprawa. A ta bocznica kolejowa do obozu... aż ciarki przechodzą - nieprawdopodobne...jak to jest czuć gdy tam się stanie i popatrzy. Po co szukać? Każdy sobie sam w sumieniu pewnie odpowie. Ale zawsze można wrócić do szukania historii, pięknej a może smutnej historii ale swojej i jedynej...Na Ślężnej zachowały się nagrobki? Dziadek - kontunuujesz dzieło i szczęście że zapisy w księgach się zachowały, dzieło niedługo się ukończy, utrwali w druku. Piękna sprawa, piękna historia. Inicjały na belce młyna. Na dotknięcie ręki. Trzeba mi było aż kilka razy przeczytać z wrażenia Wasze opisy Edytowane 27 Października 2018 przez Yodek 0 Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
dziadek 1296 #2670 Napisano 27 Października 2018 .Piękna sprawa, piękna historia. Inicjały na belce młyna. Na dotknięcie ręki. No już niedługo. Obecnie młyn popada w ruinę, nowy właściciel o ogóle o niego nie dba pomimo że młyn i przynależne do niego małe 6-cio hektarowe jeziorko i przepływająca przezeń rzeka jest w rejestrze zabytków. 0 Każdy stary człowiek ma swoją historię i powód, dlaczego jest taki, a nie inny. Pomyśl o tym, zanim mnie osądzisz. Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
kiniol 2281 #2671 Napisano 27 Października 2018 (edytowane) W miejscowości tej w latach 1711 do 1714 został zbudowany kościół rzymskokatolicki (wcześniej była kaplica) i założony cmentarz i istnieją w bardzo dobrym stanie zachowania wszystkie księgi urodzeń, ślubów i zgonów. Więc odnalezienie przodków nie było zbyt trudne. Wcześniej miejscowość ta należała do innej parafii z której również zachowały się wszystkie księgi od około 1650 roku. Oczywiście księgi są obecnie przechowywane w różnych kościelnych archiwach i dostęp do nich jest mocno utrudniony. Mojemu Ojcu udało się przebrnąć przez część archiwów i dotarł do roku około 1800. Niestety Ojciec zginął w wypadku w 1977 roku i dokończenie dzieła spadło na mnie. Ja na dokończenie dzieła poświęciłem kilkanaście lat i nie dość że dokończyłem, to poszedłem jeszcze dalej i dowiodłem, że wszyscy ludzie żyjący na świecie i noszący moje nazwisko są jedną rodziną i pochodzą od jednego przodka który miał na imię Jan ..... Na całym świecie ludzi z tym nazwiskiem żyje kilkadziesiąt osób w trzech krajach Ameryce, Niemczech i Polsce, żył jeszcze jeden w Anglii ale już zmarł i nie miał dzieci. Mam ich wszystkich skatalogowanych do roku 2000. Drzewo jest już prawie rozrysowane, potrzebuję jeszcze kilka uzupełnień i dam do druku. W tej chwili szukam jakiejkolwiek informacji z okresu od 1412 do około 1640 roku. . Młyn który istnieje do dziś został odbudowany lub rozbudowany przez ojca mojego najstarszego znanego przodka w 1646 roku. Zachowały się jego inicjały i data na jednej z nośnych belek w młynie. Edit. Nie jesteśmy plenną i mocno rozmnażającą się rodziną. To że ja nie lubię dzieci to chyba mam zapisane w genach. Nie można się zbytnio plenić, bo się majątek rozlezie... Ile tam we młynie jest wody i spadu ? Komora turbiny z jazem się zachowała? Jak nazywa się rzeka? Edytowane 27 Października 2018 przez kiniol 0 Porządek na serwisie o niczym nie świadczy. Często najlepsze usługi świadczone są przez geniuszy w totalnym bałaganie… Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
Yodek 2548 #2672 Napisano 27 Października 2018 (edytowane) Młyn popada w ruinę? No ręce opadają..Żeby chociaż "ukraść" tą belkę. Edytowane 27 Października 2018 przez Yodek 0 Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
dziadek 1296 #2673 Napisano 27 Października 2018 (edytowane) Nie można się zbytnio plenić, bo się majątek rozlezie... Ile tam we młynie jest wody i spadu ? Komora turbiny z jazem się zachowała? Jak nazywa się rzeka?Jaz jest betonowy i się zachował w dobrym stanie i turbina też. Różnica pomiędzy poziomem wody a turbiną jest około 5 m. Turbinę można jeszcze obniżyć o około 1 m. W tej chwili stoi na -5 metrów bo na tym poziomie można było najlepiej wykorzystać przeniesienie napędu do maszynowni czyli głównego wału napędowego. Ale jeżeli miałby być napędzany tylko sam generator prądu to turbinę można obniżyć bez problemu. Oczywiście trzeba by zrobić nowe obliczenia i sprawdzić czy skrócenie rury odpływowej o 1 m nie obniży mocy turbiny. W tej chwili rura spustowa ma około 2.5 mb w tym zanurzenie ma około 0,3 do 0,5 mb. Czyli "ciąg" w tej chwili jest prawie 7-mio metrowy. Na ogół tak było że wody nie brakowało nawet przy wykorzystaniu całej mocy turbiny w całodobowej pracy. W okresie międzywojennym młyn pracował na dwie zmiany a czasem i na trzy zmiany. Po wojnie do roku około 1970 pracował często też na dwie zmiany. Dużo mocy zużywały odsiewacze do mąki. Jeżeli odsiewacze nie pracowały to pozostałe maszyny zużywały około 50% mocy turbiny, czyli zużywano mniej wody. W turbinie oczywiście moc się reguluje płynnie w zależności od potrzeb... Edytowane 27 Października 2018 przez dziadek 0 Każdy stary człowiek ma swoją historię i powód, dlaczego jest taki, a nie inny. Pomyśl o tym, zanim mnie osądzisz. Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
janekp 516 #2674 Napisano 27 Października 2018 W miejscowości tej w latach 1711 do 1714 został zbudowany kościół rzymskokatolicki (wcześniej była kaplica) i założony cmentarz i istnieją w bardzo dobrym stanie zachowania wszystkie księgi urodzeń, ślubów i zgonów. Więc odnalezienie przodków nie było zbyt trudne. Wcześniej miejscowość ta należała do innej parafii z której również zachowały się wszystkie księgi od około 1650 roku. Oczywiście księgi są obecnie przechowywane w różnych kościelnych archiwach i dostęp do nich jest mocno utrudniony. Mojemu Ojcu udało się przebrnąć przez część archiwów i dotarł do roku około 1800. Niestety Ojciec zginął w wypadku w 1977 roku i dokończenie dzieła spadło na mnie. Ja na dokończenie dzieła poświęciłem kilkanaście lat i nie dość że dokończyłem, to poszedłem jeszcze dalej i dowiodłem, że wszyscy ludzie żyjący na świecie i noszący moje nazwisko są jedną rodziną i pochodzą od jednego przodka który miał na imię Jan ..... Na całym świecie ludzi z tym nazwiskiem żyje kilkadziesiąt osób w trzech krajach Ameryce, Niemczech i Polsce, żył jeszcze jeden w Anglii ale już zmarł i nie miał dzieci. Mam ich wszystkich skatalogowanych do roku 2000. Drzewo jest już prawie rozrysowane, potrzebuję jeszcze kilka uzupełnień i dam do druku. W tej chwili szukam jakiejkolwiek informacji z okresu od 1412 do około 1640 roku. . Młyn który istnieje do dziś został odbudowany lub rozbudowany przez ojca mojego najstarszego znanego przodka w 1646 roku. Zachowały się jego inicjały i data na jednej z nośnych belek w młynie. Edit. Nie jesteśmy plenną i mocno rozmnażającą się rodziną. To że ja nie lubię dzieci to chyba mam zapisane w genach. Dziadek trzeba szukac w dawnych ksiegach pisanych po niemiecku,ja niedawno calkiem przypadkiem znalazlem sporo danych na temat sredniowiecznej pieczeci Dobrego Miasta ,wzor pieczeci jednego z biskupow Warminskich ktorego szukali archiwisci z calej Polski Henryka II Wogenapa ,przesunalem date zalozenia jednej z osad niedaleko mnie no i oczywiscie natrafilem na slady i dokumenty dotyczace mojej miejscowosci jak tez na temat przebiegu dawnej granicy miedzy panstwem krzyzackim a mazowszem .Na slady swoich przodkow niestety nie trafie,brak ksiag koscielnych z tych gmin,zniszczone lub nie byly prowadzone ale moje badania nad historia regionu sa jak herezja,podwazam dotychczasowe ustalenia no i sie wstrzymalem.Podziwiam Twoje samozaparcie i popieram,podaj mi jakies nazwy niemieckiem twojej miejscowosci a poszukam u siebie w archiwum czegos jak chcesz ,ciagle sa nowe zrodla zdygitalizowane .Jezeli znane Ci sa nazwy kartografow z tego regionu to widzialem wiekszosc map Getkanta,Naronowicza,Suchodolec itp .W oryginale .Jedna nawet chyba Ty widziales u mnie ; 0 Znane są tysiące sposobów zabijania czasu,ale nikt nie wie, jak go wskrzesić. Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach
dziadek 1296 #2675 Napisano 27 Października 2018 (edytowane) Dziadek trzeba szukac w dawnych ksiegach pisanych po niemiecku,ja niedawno calkiem przypadkiem znalazlem sporo danych na temat sredniowiecznej pieczeci Dobrego Miasta ,wzor pieczeci jednego z biskupow Warminskich ktorego szukali archiwisci z calej Polski Henryka II Wogenapa ,przesunalem date zalozenia jednej z osad niedaleko mnie no i oczywiscie natrafilem na slady i dokumenty dotyczace mojej miejscowosci jak tez na temat przebiegu dawnej granicy miedzy panstwem krzyzackim a mazowszem .Na slady swoich przodkow niestety nie trafie,brak ksiag koscielnych z tych gmin,zniszczone lub nie byly prowadzone ale moje badania nad historia regionu sa jak herezja,podwazam dotychczasowe ustalenia no i sie wstrzymalem.Podziwiam Twoje samozaparcie i popieram,podaj mi jakies nazwy niemieckiem twojej miejscowosci a poszukam u siebie w archiwum czegos jak chcesz ,ciagle sa nowe zrodla zdygitalizowane .Jezeli znane Ci sa nazwy kartografow z tego regionu to widzialem wiekszosc map Getkanta,Naronowicza,Suchodolec itp .W oryginale .Jedna nawet chyba Ty widziales u mnie ;Janek, wiem że Ty masz nieograniczone możliwości w dostępie do archiwów i będę się z Tobą kontaktował w tej sprawie. Jest na terenie Niemiec archiwum w którym są przechowywane zrabowane przez Niemców w całej Europie archiwa i podobno Mormoni już zakończyli ich ewidencję fotograficzną. Ale żeby skorzystać z zasobów archiwalnych Mormonów trzeba bardzo dokładnie znać nazewnictwo i pisownie miejscowości, nazwisk i imion z określonego wieku. Inaczej ich system komputerowy nie znajdzie. A dla mnie dostęp do archiwów Mormonów nie stanowi problemu. Edit. Zapiski w księgach kościelnych na "moim" terenie były zapisywane te najstarsze w języku łacińskim te trochę młodsze w języku niemieckim, a są i takie księgi gdzie proboszcz pisał raz po niemiecku raz po łacinie. Mój Ojciec nie miał z tym problemu bo znał bardzo dobrze niemiecki i łacinę. Edytowane 27 Października 2018 przez dziadek 0 Każdy stary człowiek ma swoją historię i powód, dlaczego jest taki, a nie inny. Pomyśl o tym, zanim mnie osądzisz. Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Udostępnij na innych stronach