Witam wszystkich zegarkomaniaków:-) W przedmiotowej kwestii wtrącę swoje przysłowiowe "trzy grosze" Nabyłem niedawno z wiadomego źródła :-) wtajemniczeni pewnie się domyślą :-) zegarek glycine airman No 1 purist. Dla mnie jest to kwintesencja tego czego szukałem - klimat lat 50-tych i przede wszystkim rozmiar 36 (dla przypomnienia:-) ) tak jak oryginał. Dla mnie osobiście jest to reedycja, bądź kontynuacja modelu sprzed lat. Co do słowa "replika" - jak już wspomniano - pochodzącego od słowa replikacja czyli powielanie przez autora (firma Glycine) "dzieła" również mogę się zgodzić. Natomiast wyprodukowanie zegarka pod szyldem producenta np: Rolex czy Panerai i pisanie o replikach czy zegarkach kolekcjonerskich uważam za kradzież intelektualną i znaku towarowego co definiują przepisy, niestety w różnych krajach inaczej (np. przytaczany Egipt) Ponad dywagacją dotyczącą słownictwa, najważniejsze jest dla mnie co noszę. Replikę, reedycję czy kontynuację modelu danej firmy, czy zegarek zacnej firmy czy masowej produkcji inspirowany którymś z modeli, ale pod własną nazwą - zależy od gustu - ale nic nie udaje, nie "mówię" mam rolka za 350 pln czy nawet jak znalazłem w necie "repliki na szwajcarskich mechanizmach" za ponad 1500 pln. Myślę że każdy będzie tłumaczył "na swoją stronę" w zależności od tego co nosi - jeśli zdefiniowaną już "podróbkę" to będzie uzasadniał - "wzorowany..., inspirowany..., wolę to niż płacić naście razy więcej za to samo", itd. Jestem szczęśliwym posiadaczem (dopiero dziś przyjdzie - więc ocena ze zdjęć i historii modelu):-) glycine, mam również doxe sub 5000t - wzorowana na sub 300 i miałem wcześniej sub 600 - zatem zegarki kontynuujące styl pierwowzoru i pewnie jeszcze nie raz kupie jakąś "oryginalną replikę":-) - trochę sprzeczne zestawienie słów ale chyba powinno wejść do współczesnego słownictwa:-) Tyle moich trzech groszy:-) Pozdrawiam i życzę spełnienia marzeń - nie tylko tych zegarkowych:-), Paweł