A ja właśnie uratowałem od śmietnika (i to dosłownie) drugiego Metrona. Góra i bok skrzyni był oblany brązową farbą olejną, gdyż prawdopodobnie zegar służył jako podstawka pod puszkę farby.
Mechanizm najprawdopodobniej nigdy nie był czyszczony, jak przestał chodzić odstawiono go gdzieś na strych i tak przeleżał aż do rozbiórki domu, Gdyby nie roztropność pracownika, wylądowałby razem z gruzem w kontenerze.
Nie jest to profesionalna renowacja, ale skrzynię udało się odczyścić i dostała nową politurę. Mechanizm zaś po po wymyciu w gronalu, złożeniu i nasmarowaniu ruszył tak ochoczo, że nie jeden "szwajcar" albo "niemiec" mógłby tylko pomarzyć. Została tylko regulacja, ale na to potrzeba trochę czasu. Tarcza z wyraźnymi śladami, ale w miarę czytelna. Ramke udało się ładnie doczyścić, a wskazówki pomalować.
Czy Metron jest dobrym i cennym zegarem? Czy dobrym nie wiem, nie jestem zegarmistrzem ani znawcą tematu, ale rozwiązania konstrukcyjne w Metronie są podobne do tych spotykanych u Beckera czy Junghansa, czy dokładność obróbki i wykorzystane materiały były lepsze czy gorsze niż u rówieśników z innych krajów, trudno mi powiedzieć, ale czas odmierzają tak samo dokładnie jak wcześniej wspomniane. Uratowany Metron jest z 1966 roku, nie wiem jak intensywnie był eksploatowany, ale sądzę że drugie tyle czasu będzie sobie tykał. Czy cenny, dla mnie bardzo, bo rozebrałem go do najmniejszej śrubki i co najciekawsze udało się też złożyć. A niech sobie chodzi.