W Roztoce tak to wygląda - po prostu schronisko jest za blisko szeroko rozumianej cywilizacji. Kandydat na dzielnego turystę musi odbyć spacer trwający około 45 minut (tak, wiem, według czasów TPN-u - 60 minut) i za stosunkowo niewielkie pieniądze może radośnie imprezować do woli. Ba, niektórzy z takich "wędrowców" wstają następnego dnia około południa i... sądzę, ze z takim kacem to nawet do Moka nie dojdą Innymi słowy, miejsce, które miało służyć turystom, pełni funkcję imprezowni. Od czasu do czasu chętnie tam zajrzę, gdyż kuchnię mają dobrą, ale nocować już tam nie zamierzam (chyba że w sezonie zimowym i w środku tygodnia, gdy jest tam cisza i spokój).