Mój komunijny. Dostałem od babci. Już kiedyś o nim pisałem na forum. Na tarczy raz 30, raz 50 WR :D. Ale! Przeleżał kilka dobrych lat w ziemi. Zakopany. I po wymianie baterii ruszył. Zgubiłem go jako młody człek, wracając do domu. Znalazł się na dawnej drodze od bramy, którą likwidowaliśmy. Konkretnie znalazł się w ziemi podczas kopania dołka pod jakiś krzak. Prawdopodobnie wpadł do kałuży i został potem wprasowany w gliniastą ziemię.
Niestety po niedawnej wymianie baterii nie chodził analog, ale mistrz zmienił cewkę i już wszystko hula.
Nieprawdopodobna historia. Aż się wierzyć nie chce.