Dorianie, co najmniej srebrna łopata się należy
To najpierw pojadę wyświechtanym "punkt widzenia, zależy od punktu siedzenia" Czy jeśli podczas wycieczki samochodowej do Włoch, którą planuję na przyszły tydzień, odwiedzę muzeum Alfy Romeo, to to również jest debilizm? Bo jaka to różnica, cel jest ten sam, zobaczyć piękne i rzadkie samochody. Po co doklejać do chęci zobaczenia przez kogoś takich aut, tak jak napisał Łukasz, często budzących emocje (ja słysząc takie "drące się" v8/10/12 mam po prostu ciarki i ogromny rogal na twarzy) takie pierdoły jak kto i po co tym jeździ? Faktem jest, że ciężko znaleźć gdzie indziej takie ulice jak w Monaco, tak wypełnione super/hiper/vintage samochodami. Ja może nie pojechałbym tam specjalnie w tym celu, ale już będąc w okolicy na pewno przeszedłbym się pod kasyno, czy zrobił spacer niektórymi uliczkami tylko po to żeby mieć okazję takie auta pooglądać, mając absolutnie w nosie kto je prowadzi. No chyba, że zobaczyłbym takiego Leclerca w jego Daytonie SP3 Dodatkowo, często, samochody jadąc, wyglądają po prostu lepiej niż stojąc na parkingu (ale to już może moje subiektywne odczucie).
Jak byś określił kogoś takiego jak ja, robiącego sobie zdjęcia takiego Cygneta, który jest brzydki jak noc, ale jednocześnie jest jednym z najrzadszych Astonów? (a tak naprawdę jest to Toyota opakowana przez AM)
Albo fakt, że kilka weekendów temu, jadąc rano na zakupy, zatrzymałem się na jakieś 10 minut na parkingu i chodziłem wkoło tego cuda nie mogąc się napatrzeć, bo nigdy nie miałem okazji widzieć Diabła na żywo?
Jako pasjonaci zegarków, powinniśmy chyba respektować to, że ludzie pasjonują się innymi rzeczami, często irracjonalnie i przynajmniej w moim mniemaniu, dopóki nikt nikomu krzywdy nie robi, warto się powstrzymać od epitetów.