No to macie teraz do czynienia ze zwolennikiem audiobooków. To nieprawda że chodzi o gospodarowanie czasem (choć to również dobry argument przemawiający za audiobookami). Mimo podzielnej uwagi, lubię skupić się na tym czego słucham i tylko w odpowiednich okolicznościach, ewentualnie połączyć to z moją pracą. Jeśli trafi się dobry lektor, a książka nie jest oparta na jakiejś dedykowanej, specyficznej konstrukcji, odczytywanej tylko jako tekst - audiobook daje znacznie szersze możliwości. Książka spopularyzowana, czyli ogólnodostępna - to dosyć nowy Twór w kulturze i cywilizacji. W pewnej epoce, była po prostu wygodna. Stwarzała nowe możliwości i lepszą jakość rozbudowanej treści, niż przekaz mówiony (czytaj - opowieści domokrążnego wiejskiego dziada dla dziatwy zgromadzonej w kuchni, przy piecu). Książka straciła monopol na poczet swojej udoskonalonej, oferującej więcej następczyni, czyli audiobooka.