Nie pamiętam tych mitycznych czasów, kiedy kupowaliście Poljota 55g za 50zł. Mając już jako taki zarys tego, jak wyglądają Wasze zbiory - czyli, prawdziwych kolekcjonerów z doświadczeniem - mogę tylko powiedzieć, że szkoda, że się nie załapałem na ten czas. Dzisiaj aby zgromadzić chociaż część okazów, które macie (wczoraj widziałem kolekcję K43 Romana i mnie poskładało) - trzeba by na nie przepuścić majątek, a wcześniej w ogóle na nie trafić, czyli aktywnie monitorować aukcje i łazić po ludziach. :EDIT: Dodam kilka zdań co do "chadzania" za granicą. Ukraina, Czechy, czy Białoruś już były niekiedy omawiane. Jesienią miałem okazję, dobrze poszukać sikorów na Kaukazie. Robiłem jakiś tam swój projekt, przez ponad miesiąc czasu - w planach były wypady do małych miasteczek i wsi - byłem przekonany, że wjeżdżam na ostro, do zegarkowego eldorado. Słabo wyszło - było kilka okazji, coś tam kupiłem, ale szczególnie fajnych zegarków i okazji cenowych nie widziałem. Poza tym to zupełnie inny poziom targowania się niż u nas - Ormianie są zwykle nachalni, a Gruzińscy handlarze po minucie klepią Cię serdecznie po ramieniu, nazywają przyjacielem i jak próbujesz się z nimi targować, robią miny jak by im wbijać sztylet w serce, po samą rękojeść. W takiej atmosferze nie idzie nic utargować.