Witam wszystkich bardzo serdecznie.
Nadszedł czas aby znowu kupić jakiś zegarek i w tym celu zwracam się do Was z prośbą o poradę lub sugestię.
W zainteresowaniu diver z budżetem do 3000zł lub minimalnie powyżej.
Oglądałem różne oferty takie, siakie i owakie, a to co grałbym pod uwagę to Steinhart Wolfram, może Glycine, może prosty Casio Oceanus lub Seiko Sumo lub bieda Marinemaster SPB077j.
Chciałbym aby zegarek miał solidną lumę więc Oceanus nieco traci w wyścigu.
Seiko z lumy słyną, jak to się ma w przypadku wymienionych Szwajcarów? Bardzo odstają w tym kryterium?
Glucinka wydaje się taka jakaś uboga/ pusta, nie wiem jak to określić, ascetyczna?🤔
Bransoleta zaś wydaje się jakby była ,,rozklekotaną", jakby miała za duże luki pomiędzy ogniwami. Czy tak jest w rzeczywistości?
Steinhart z tym metalowym/wolframowym bezelem wygląda spoko, a jak z lumą? Ktoś Was ma ten model lub go macał? Może podzielić się wrażeniami?
W końcu seikacze: czy poza niuansami w wyglądzie (indeksy, wskazówki, koperta) są jakieś zasadnicze różnice w wykonaniu które należy brać pod uwagę? Najbardziej leżą mi Seikacze...
A może macie jakieś inne sugestie? Jestem otwarty na propozycje.
Może np. Baby tuna? Może coś innego?