W srebrnym standard jak na okolice 40 roku przystało. Dodałem też zdjęcie zaraz po otwarciu, syfek konkretny, chyba jej nikt przez kilkadziesiąt lat nie otwierał, a najlepsze że nawet tak usyfiona wykazuje chęć do życia .Ten brud mi się autentycznie podobał, ciekawe to było, czułem się jak archeolog.
Złotko jest mniejsze, ale też na szeroką bransoletę jak do Pobiedy. Szczerze mówiąc to kupiłem tylko dla wczesnej koperty na zawiasach. Co do tarczy nie widzę śladów manipulacji w postaci zmazania napisu, ale taka tarcza ( nakładane indeksy) wydaje mi się co najmniej dziwna w takim zegarku. Podobnie mechanizm, żółty powinien mieć dziurki na śruby dekla i mieć koła "czyste" bez ozdobników, ale koło mogło być wymienione po awarii np wyszczerbienia na popularne późniejsze. Ten mechanizm mi się od początku nie podoba, jest spora szansa że mógł być to powojenny przed 1950 roku, bez pasów pozłocony lub wytrawiony do żółtego, albo taki dziwny wypuścili z fabryki - tego łatwo się nie dowiem. Nie podoba mi się też w nim długi kominek, bo koronka za bardzo odstaje. Wskazówki są oryginalne z epoki. Koronka wymieniona. Reasumując zegarek do dogłębnego przemyślenia i prawdopodobnie odbudowy do stanu oryginalnego (tylko co jest stanem oryginalnym skoro pierwszy raz widzę konkretnie taką kopertę???)
Na górnej części koperty są wyryte rysikiem jakieś numery, podobnie na dolnej, nie wygląda mi to na datę przeglądu.
Mimo syfu po bujnięciu rwie się do życia. Widać puncę fabryki biżuterii na mostku kotwicy.
Archeologia stosowana. Los nie obszedł się z nim delikatnie.
A teraz złotoko. Otworków na śrubki brak, mostek kotwicy żółty... hmm dziwne
Zawiasy...
Punca złotnicza jest Charkowska (głowa robotnika), symbolu fabryki (na środku) nie umiem rozszyfrować.