Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
News will be here
Gość

Pogadajmy o samochodach :-)

Rekomendowane odpowiedzi

4 minuty temu, Valygaar napisał(-a):

Historia jaki wiele, niestety 😕

Ale zapytam o ten pozew - to hiperbola? Jaka jest podstawa pozwu? Bo owa żona chyba się uczyła o rozwodach z tureckich telenowel ;) 

 

Jak to w życiu bywa "to skomplikowane". Rzuciła swoją karierę, żeby pomóc w JDG ciągnąć z pandemii ile się da, nie mając prawa głosu co do inwestowania. Jak jest dobrze to jest dobrze jak jest źle to powodów znalazło się wystarczająco w tej historii i one oficjalne w pozwie nie są opisane jako "strata na bitcoinie". Miało być pół rentierskie życie a jest zbieranie na leasing kosztem rodziny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
50 minut temu, Valygaar napisał(-a):

A ja sie z Wami nie zgadzam w tej kwestii 🤪 w motoryzacyjnej przeciwnie ☮️

Mam określony pogląd na tą sprawę, banki i tak zrzucą na innych konsekwencje.

49 minut temu, Łukasz_M napisał(-a):

Klasyk, kupując ostatnio pizdzika czyli fiata 500 postanowiliśmy z zoną skorzystać z finansowania Stellatnisa 60/40%. Proste jasne warunki, zero dodatkowych kosztów, ile na fakturze tyle finalnie spłacam, pełne ubezpieczenie i tak wykupuję więc tylko kwestia cesji AC na pożyczkodawcę. Tak czy inaczej, była kwestia podpisania prostej umowy dotyczącej finansowania. Tak prostej, że dopiero za czwartym razem się udało, gdyż za każdym razem były błędy. Jedne poprawione to dwa inne się pojawiały. I to nie literówki a grube błędy dotyczące danych pożyczkobiorców czy błędnego numeru VIN finansowanego auta kończąc na opłacie przygotowawczej, która w cudowny sposób pojawiła się na jednej z wersji umowy . O zaliczce zmieniającej się w zadatek w umowie rezerwacyjnej to już nawet nie wspominam.   Kobieta, która prowadziła temat była zdziwiona, że w ogóle zadałem sobie trud przeczytać i prezentowała postawę "przecież to nic się nie dzieje, to tylko umowa pożyczki  a nie kredytu hipotecznego"

 

W ogóle mało ludzi sobie zdaje sprawę, że większość umów, które dostają do podpisu ma w pewnym stopniu negocjowane zapisy.  

Dokładnie umowa jest podpisana przez dwie strony, więc zapis można korygować.

W stellantisie mamy 5008, ale podpisywaliśmy jeszcze za czasów PSA. Umowa była w porządku, rata stała, niski wykup, żadnych zastrzeżeń.

49 minut temu, memento mori napisał(-a):

 

Mam znajomego, któremu pandemia z jego JDG zmieniła dochody z 7k miesięcznie na 100k miesięcznie. Po 1.5 roku miał odłożone 1.5 mln i zastanawiał się w co zainwestować. Pytał nawet o zegarki ile i jakich kupić, no bo już nawet ta przysłowiowa "Pani z warzywniaka" inwestowała w Rolexy. Generalnie odwiodłem go od tego pomysłu czytaj nie będę jego mentorem po zegarkowych inwestycjach i nie będę brał odpowiedzialności. Koniec końców kupił... 6 bitcoinów (po 220k PLN sztuka) i sprzedał rok temu wszystkie za 70k PLN sztuka kiedy już nie wytrzymywał psychicznie. Pandemia się skończyła, dochody wróciły na poprzedni poziom, żona wróciła do pracy a jemu jak łatwo policzyć wyparowało 1 mln zł i został leasing jeszcze na ponad 2 lata na auto za 380k PLN. Żona już ma pozew rozwodowy napisany jeśli nie skończy leasingu wcześniej. Ta przypowieść pokazuje, że naród nasz kochany jest podany na Amber Goldy, kredyty w CHF, leasingi ponad stan i inwestycje "pewniaki" czynione na podstawie 10 wieczorów spędzonych w internecie na nauce czy tam ebooku za 99 zł typu "Forex dla każdego". 🤪 

Jeżeli to nie sarkazm, to współczuję gościowi. Mam takich kilku znajomych, do których przykleiły się podobne gwiazdy. Więc w sumie to nie zdziwiłoby mnie gdyby to jednak nie była drwina ;)

7 minut temu, beniowski napisał(-a):

Ja się jednej zasady nauczyłem w banku: na wszystkich inwestycjach ZAWSZE zarobi pośrednik (prowizje, opłaty). Inwestor niekoniecznie. Miałem fundusze, miałem certyfikaty, akcje; mialem prawie wszytko. Czasami zarabiałem, częściej traciłem. Jednak nigdy nie osiągnąłem owych mitycznych obiecywanych zysków. Albo jestem dooopa a nie inwestor, albo tak to jest. A najlepiej od lat zarabia moja żona (w złotówkach) na …. bardzo dobrze oprocentowanym koncie oszczędnościowym. Nawet inflacja aż tak jej nie dotknęła. Po prostu: magia procentu składanego. 

Pamiętasz jak był poruszony temat inwestowania?

Wielu liczy... A wygrywa tylko jeden.

4 minuty temu, memento mori napisał(-a):

 

Jak to w życiu bywa "to skomplikowane". Rzuciła swoją karierę, żeby pomóc w JDG ciągnąć z pandemii ile się da, nie mając prawa głosu co do inwestowania. Jak jest dobrze to jest dobrze jak jest źle to powodów znalazło się wystarczająco w tej historii i one oficjalne w pozwie nie są opisane jako "strata na bitcoinie". Miało być pół rentierskie życie a jest zbieranie na leasing kosztem rodziny.

Czyli jednak kaszana.


"Człowiek tyle jest wart, ile warte są sprawy, którymi się zajmuje." Marek Aureliusz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, beniowski napisał(-a):

Ja nie chcę wywoływać  burzy w szklance wody, ale tysiące osób w Polsce (w tym wiele tu na forum, którzy dobrze liczą) wzięło kredyty w CHFach, i nie liczyli się z tym że frank może wzrosnąć potężnie? 

Ja kredytów unikam jak ognia. W życiu wziąłem dwa, zawsze biorąc pod uwagę wysokość raty jaką będę miał do spłacenia. Pierwszy spłacony w terminie, drugi rok wcześniej, niż wyznaczony termin. Na szczęście, można (prawie) bez nich żyć. Co do kredytów w frankach, sytuacja kredytobiorców była wtedy szczególna. Można podejrzewać nawet zmowę banków, które w tym czasie kredytów udzielały w walucie szwajcarskiej a w złotówkach niekoniecznie. A więc ludzie chcący uzyskać kredyt nie bardzo mieli wybór, choć ten zawsze jest (nie zadłużać się). 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, memento mori napisał(-a):

 

Jak to w życiu bywa "to skomplikowane". Rzuciła swoją karierę, żeby pomóc w JDG ciągnąć z pandemii ile się da, nie mając prawa głosu co do inwestowania. Jak jest dobrze to jest dobrze jak jest źle to powodów znalazło się wystarczająco w tej historii i one oficjalne w pozwie nie są opisane jako "strata na bitcoinie". Miało być pół rentierskie życie a jest zbieranie na leasing kosztem rodziny.

Rozumiem. Ale problemy finansowe niespowodowane np. uzależnieniem od hazardu, nałogami itp. a incydentalna powiedzmy zła decyzja inwestycyjna dotycząca niespodziewanego dochodu - nie jestem specjalistą, ale kiepski dowód w sądzie. No chyba, że w efekcie pani odstawiła małżonka od łoża, zaczęła prowadzić odrębne gospodarstwo itp. Taki off topic, ale pomiędzy gadaniem, że się ktoś rozwiedzie a usankcjonowaniem przez sąd jest przepaść ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, XoneX napisał(-a):

jak ktoś nie inwestuje, ale spekuluje, to tak bywa :)

Bitcoin to piramida finansowa a o kursie decydują silni uczestnicy a nie płotki. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, XoneX napisał(-a):

jak ktoś nie inwestuje, ale spekuluje, to tak bywa :)

W spekulacji nie ma nic złego, przy odpowiedniej ilości danych, które człowiek sam analizuje.

Ale wrzucać w bitcoina na takiej górce, to w cholere ryzyko. Chyba, że się ma 150mln, anie 1/100


"Człowiek tyle jest wart, ile warte są sprawy, którymi się zajmuje." Marek Aureliusz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Teraz, Valygaar napisał(-a):

Rozumiem. Ale problemy finansowe niespowodowane np. uzależnieniem od hazardu, nałogami itp. a incydentalna powiedzmy zła decyzja inwestycyjna dotycząca niespodziewanego dochodu - nie jestem specjalistą, ale kiepski dowód w sądzie. No chyba, że w efekcie pani odstawiła małżonka od łoża, zaczęła prowadzić odrębne gospodarstwo itp. Taki off topic, ale pomiędzy gadaniem, że się ktoś rozwiedzie a usankcjonowaniem przez sąd jest przepaść ;)

Kobiety-pijawki to niestety popularny typ we współczesnym świecie. Kto z nas kiedyś na taką nie trafił? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
14 minut temu, beniowski napisał(-a):

Ja się jednej zasady nauczyłem w banku: na wszystkich inwestycjach ZAWSZE zarobi pośrednik (prowizje, opłaty). Inwestor niekoniecznie. Miałem fundusze, miałem certyfikaty, akcje; mialem prawie wszytko. Czasami zarabiałem, częściej traciłem. Jednak nigdy nie osiągnąłem owych mitycznych obiecywanych zysków. Albo jestem dooopa a nie inwestor, albo tak to jest. A najlepiej od lat zarabia moja żona (w złotówkach) na …. bardzo dobrze oprocentowanym koncie oszczędnościowym. Nawet inflacja aż tak jej nie dotknęła. Po prostu: magia procentu składanego. 

No to Żona się okazała Twoją najlepszą inwestycją ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Teraz, Valygaar napisał(-a):

No to Żona się okazała Twoją najlepszą inwestycją ;)

Bo dobra żona, to podstawa udanego związku. Lepiej z dobrą zgubić, niż ze złą znaleźć. ;) 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, Valygaar napisał(-a):

No to Żona się okazała Twoją najlepszą inwestycją ;)

Czekaj, czekaj, są jeszcze sprawy "uczuciowe" :)

 

A propos inwestowania, mam przeczucie, że złoto pójdzie w górę o 10% - 15& w skali r/r.

Edytowane przez Autor1984

"Człowiek tyle jest wart, ile warte są sprawy, którymi się zajmuje." Marek Aureliusz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
6 minut temu, beniowski napisał(-a):

Ja się jednej zasady nauczyłem w banku: na wszystkich inwestycjach ZAWSZE zarobi pośrednik (prowizje, opłaty). Inwestor niekoniecznie. Miałem fundusze, miałem certyfikaty, akcje; mialem prawie wszytko. Czasami zarabiałem, częściej traciłem. Jednak nigdy nie osiągnąłem owych mitycznych obiecywanych zysków. Albo jestem dooopa a nie inwestor, albo tak to jest. A najlepiej od lat zarabia moja żona (w złotówkach) na …. bardzo dobrze oprocentowanym koncie oszczędnościowym. Nawet inflacja aż tak jej nie dotknęła. Po prostu: magia procentu składanego. 

 

Na każdych nawet bylejakich studiach ekonomicznych uczą żeby zobowiązania mieć w walucie w której ma się dochód. Sprawa z CHF nie jest czarno-biała no bo nie każdy kończy nawet byle jakie studia ekonomiczne. Ludzie na prawdę nie znają się na procentach, ale ta wiedza "tajemna" była też w sieci na wyciągnięcie ręki dla każdego kto ogarnia internet na poziomie zakupów na Allegro i przelewów internetowych. Natomiast to nie jest tak, że złe banki naciągnęły na CHF 95% biorących  kredyt a reszta była świadoma. Większość z nich sama się dała naciągnąć wierząc naiwnie że oszukają system. Nie jestem na bieżąco, ale pomimo narzekań i tak korzyść z CHF względem PLN bardzo długo o ile nie jeszcze była większa niż "strata" na kursie. Do tego wzrost cen nieruchomości wyeliminowal sytuacje gdzie wartość kredytu przewyższala wartość nieruchomości.

8 minut temu, Valygaar napisał(-a):

Rozumiem. Ale problemy finansowe niespowodowane np. uzależnieniem od hazardu, nałogami itp. a incydentalna powiedzmy zła decyzja inwestycyjna dotycząca niespodziewanego dochodu - nie jestem specjalistą, ale kiepski dowód w sądzie. No chyba, że w efekcie pani odstawiła małżonka od łoża, zaczęła prowadzić odrębne gospodarstwo itp. Taki off topic, ale pomiędzy gadaniem, że się ktoś rozwiedzie a usankcjonowaniem przez sąd jest przepaść ;)

 

7 minut temu, Paulus57 napisał(-a):

Kobiety-pijawki to niestety popularny typ we współczesnym świecie. Kto z nas kiedyś na taką nie trafił? 

 

Nie będę ciągnął offtopu o tej historii, ale uwierzcie, że to kobieta, której i tak się dziwię, że to z nim wytrzymała. Hazardu w salonie gier nie było ale pomysł sprzedaży domu, żeby się odkuć na bitcoinie już tak i wiele innych "super" pomysłów dzięki którym komornik już by pewnie licytował majątek. Przypływ stosunkowo dużych pieniędzy w krótkim czasie zmienia ludzi. Na szczęście rzadko taki przypływ ma miejsce, więc rzadko się widzi jak ktoś sobie z tym "radzi" lub częściej nie radzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, memento mori napisał(-a):

 

Na każdych nawet bylejakich studiach ekonomicznych uczą żeby zobowiązania mieć w walucie w której ma się dochód. Sprawa z CHF nie jest czarno-biała no bo nie każdy kończy nawet byle jakie studia ekonomiczne. Ludzie na prawdę nie znają się na procentach, ale ta wiedza "tajemna" była też w sieci na wyciągnięcie ręki dla każdego kto ogarnia internet na poziomie zakupów na Allegro i przelewów internetowych. Natomiast to nie jest tak, że złe banki naciągnęły na CHF 95% biorących  kredyt a reszta była świadoma. Większość z nich sama się dała naciągnąć wierząc naiwnie że oszukają system. Nie jestem na bieżąco, ale pomimo narzekań i tak korzyść z CHF względem PLN bardzo długo o ile nie jeszcze była większa niż "strata" na kursie. Do tego wzrost cen nieruchomości wyeliminowal sytuacje gdzie wartość kredytu przewyższala wartość nieruchomości.

Na forum jest odrębny wątek CHF ;)
Ja kończyłem całkiem dobre studia ekonomiczne z całkiem dobrym wynikiem. Podaj mi przykład tej doktryny w programie studiów, może być bieżąca. Gdyby np. biznes opierał się tylko na zasadzie jedności walutowej, to fajnie by nam uprościło wiele kwestii m.in. księgowych - wyrzućmy np. różnice kursowe itp. ;) A polskie firmy produkujące np. aparaty słuchowe niech kupują tylko chipy za złotówki od polskich producentów i sprzedają tylko Polakom za rodzima walutę, jestem za ;) 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
10 minut temu, memento mori napisał(-a):

 

 

 

 

Nie będę ciągnął offtopu o tej historii, ale uwierzcie, że to kobieta, której i tak się dziwię, że to z nim wytrzymała. Hazardu w salonie gier nie było ale pomysł sprzedaży domu, żeby się odkuć na bitcoinie już tak i wiele innych "super" pomysłów dzięki którym komornik już by pewnie licytował majątek. Przypływ stosunkowo dużych pieniędzy w krótkim czasie zmienia ludzi. Na szczęście rzadko taki przypływ ma miejsce, więc rzadko się widzi jak ktoś sobie z tym "radzi" lub częściej nie radzi.

Na szczęście są też kobiety wartościowe a rozwód z ich inicjatywy nie wynika ze złej woli i egoizmu. Mężczyźni absolutnie nie mają monopolu na rozum.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
18 minut temu, Paulus57 napisał(-a):

Bitcoin to piramida finansowa a o kursie decydują silni uczestnicy a nie płotki. 

 

17 minut temu, Autor1984 napisał(-a):

W spekulacji nie ma nic złego, przy odpowiedniej ilości danych, które człowiek sam analizuje.

Ale wrzucać w bitcoina na takiej górce, to w cholere ryzyko. Chyba, że się ma 150mln, anie 1/100

nie miałem na myśli bitcoina ani innych krypto. Mówiłem ogólnie o wszelkich zakupach inwestycyjnych. Według mnie nie da się w to inwestować, ale ja do końca nie rozumiem tego instrumentu, nie widzę fundamentów. A jak czegoś nie rozumiem, to tego nie tykam. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Paulus57 napisał(-a):

Na szczęście są też kobiety wartościowe a rozwód z ich inicjatywy nie wynika ze złej woli i egoizmu. Mężczyźni absolutnie nie mają monopolu na rozum.

Nie ma co do tego watpliwości. Zasadniczo, to ile kobieta potrafi wytrzymać z jakimś bucem slepo mu/w niego wierzac to jest niepojęte. Tu chodzilo mi o sytuacje, kiedy czasem sie rzuca w eter "rozwód" a techniczna strona tego przedsiewziecia jest bardzo skomplikowana, nawet jesli na czuja wszystko wydaje sie jednoznaczne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
10 minut temu, XoneX napisał(-a):

 

nie miałem na myśli bitcoina ani innych krypto. Mówiłem ogólnie o wszelkich zakupach inwestycyjnych. Według mnie nie da się w to inwestować, ale ja do końca nie rozumiem tego instrumentu, nie widzę fundamentów. A jak czegoś nie rozumiem, to tego nie tykam. 

Ze mnie żaden inwestor, ale przy odpowiedniej informacji można podjąć ryzyko. Obserwacja m.in. zachowań banków centralnych też wskazana.

Co do krypto, nie rozumiem ich, więc nawet nie próbuję.


"Człowiek tyle jest wart, ile warte są sprawy, którymi się zajmuje." Marek Aureliusz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
29 minut temu, Valygaar napisał(-a):

Na forum jest odrębny wątek CHF ;)
Ja kończyłem całkiem dobre studia ekonomiczne z całkiem dobrym wynikiem. Podaj mi przykład tej doktryny w programie studiów, może być bieżąca. Gdyby np. biznes opierał się tylko na zasadzie jedności walutowej, to fajnie by nam uprościło wiele kwestii m.in. księgowych - wyrzućmy np. różnice kursowe itp. ;) A polskie firmy produkujące np. aparaty słuchowe niech kupują tylko chipy za złotówki od polskich producentów i sprzedają tylko Polakom za rodzima walutę, jestem za ;) 

 

Wydział Zarządzania i Ekonomii na Politechnice Gdańskiej przynajmniej w latach 2006-2016. Nie znam absolwentów późniejszych lat. Tam czterech wykładowców różnych przedmiotów (Makroekonomia, Rynki walutowe, Bankowość, Giełdy towarowe) uczulało na to. Pomimo tego, że na zajęciach nie bywałem (to był drugi kierunek a ja już pracowałem na pełny etat w branży związanej z pierwszym kierunkiem) to i do mnie ta tajemna wiedza docierala. A że cześć wykładowców pracowała też w jakiś uczelniach prywatnych typu "dajemy zaświadczenia do WKU" to nie sądzę aby tam przekazywali inną wiedzę.

 

Ej ale to by trzeba jabłka  do jabłek porównać. Biznes to biznes i trudno funkcjonować bez walut a życie prywatne i jeden kredyt na 20-30 lat w obcej walucie o wartości, której się do tej pory jednak nie odłożyło to coś innego.

Edytowane przez memento mori

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, Valygaar napisał(-a):

Na forum jest odrębny wątek CHF ;)
Ja kończyłem całkiem dobre studia ekonomiczne z całkiem dobrym wynikiem. Podaj mi przykład tej doktryny w programie studiów, może być bieżąca. Gdyby np. biznes opierał się tylko na zasadzie jedności walutowej, to fajnie by nam uprościło wiele kwestii m.in. księgowych - wyrzućmy np. różnice kursowe itp. ;) A polskie firmy produkujące np. aparaty słuchowe niech kupują tylko chipy za złotówki od polskich producentów i sprzedają tylko Polakom za rodzima walutę, jestem za ;) 

Zauważ tylko, że dla osób prywatnych w zasadzie nie ma instrumentów zabezpieczających ryzyko kursowe, jakie są dostępne dla firm czy dla banków. Dlatego branie kredytu w obcej walucie przez osobę prywatną jest skazane na duże ryzyko kursowe. Tak czy inaczej, finalnie frankowicze chyba na stratnej pozycji nie są ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, XoneX napisał(-a):

Tak czy inaczej, finalnie frankowicze chyba na stratnej pozycji nie są ;)

 

Poza byciem źródłem memów też tak sądzę. 😜

Edytowane przez memento mori

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Panowie tak z innej beczki, samochodowej:

co byście wybrali (rodzina 3 osobowa, 15k km rocznie), NIE diesel

ford kuga

bmw 318 kombi

mazda 6 kombi

peugeot 508 kombi

peugeot 3008

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, pechagto napisał(-a):

Panowie tak z innej beczki, samochodowej:

co byście wybrali (rodzina 3 osobowa, 15k km rocznie), NIE diesel

ford kuga

bmw 318 kombi

mazda 6 kombi

peugeot 508 kombi

peugeot 3008

Auta nowe, czy jakie roczniki?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Teraz, Łukasz_M napisał(-a):

Auta nowe, czy jakie roczniki?

2021 i nowsze.

pod leasing

przy peugeot nie biorę pod uwagę silnika 3 cylindrowego

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
11 minut temu, pechagto napisał(-a):

Panowie tak z innej beczki, samochodowej:

co byście wybrali (rodzina 3 osobowa, 15k km rocznie), NIE diesel

ford kuga

bmw 318 kombi

mazda 6 kombi

peugeot 508 kombi

peugeot 3008

 

Jak uwielbiasz prowadzić to 318. Jak trochę  mniej i koszty utrzymania mają być niższe  to Kuga (nadal super prowadzące się auto przy FWD). Jak ma być duże z tyłu i bagaznikowo to 508 i 6. A jak ładne to 6 i 3008. Podałeś dość skrajnie różne auta. Niezależnie od marki nie do pominięcia jest fakt, żeby dany egzemplarz miał rozszerzoną gwarancję do min. 5 lat, miałbyś auto z fabryczną gwarancją pewnie przez cały leasing.

Edytowane przez memento mori

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
7 minut temu, XoneX napisał(-a):

Tak czy inaczej, finalnie frankowicze chyba na stratnej pozycji nie są ;)

Szczerze wolałbym już od 2 lat być ex kredytobiorcą na uczciwych, rynkowych i zgodnych z prawem zasadach.

Większy szwindel niż CHF to był ¥ kilka lat wczesniej. Ale za mała skala żeby zrobic burzę. Niemniej liderzy tego procederu typu Raiffeisen przezornie wypierdzielili z odprawami cała ekipę z tym związaną.

Natomiast tak obiektywnie przyznaj - jeśli CHF zajęły się systemowo niemal wszystkie kraje dotknięte tym syfem plus instytucje unijne, to coś jest na rzeczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.