Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
eye_lip

Co nam w ....CD (i nie tylko) gra?

Rekomendowane odpowiedzi

Utwór pojawił się w pewnym serialu, który zrobił na mnie duże wrażenie, a jestem dość wybredny.

 

IMG_1358.png

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzień późnego Gabriela😍

 

20250701_131730.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
22 godziny temu, Frantz70 napisał(-a):

Utwór pojawił się w pewnym serialu, który zrobił na mnie duże wrażenie, a jestem dość wybredny.

 

IMG_1358.png

 

Gdy przesłuchałem nie mogłem odsunąć myśli od tego utworu:

https://youtu.be/8AHCfZTRGiI?si=GG-AslGBLxf0mQiO

Edytowane przez mroova
Coś nie mogę wkleić: Johnny Crash - Hurt.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio jakoś tam trochę przypadkiem obejrzałem w miarę świeży wywiad z Nickiem Beggsem i pomyślałem, że może warto przypomnieć tę postać. Chociaż wciąż ma się dobrze. ;) 

 

Najpierw mały "tribute" dla nieprzeciętnego basisty i wyjątkowego kawałka pop:  :) 

 

 

 

 

Teraz trochę tekstu...  ;)

 

Nick Beggs to postać z pozoru poboczna w historii muzyki pop lat 80., a jednak jego kariera to opowieść o transformacji, której mógłby mu pozazdrościć niejeden muzyk pokolenia new romantic. Od chłopaka z dredami w Kajagoogoo, przez lata jako sideman największych nazwisk synthpopu, aż po lidera zespołu The Mute Gods i członka składów Stevena Wilsona oraz Steve’a Hacketta – Beggs pozostaje jednocześnie charyzmatyczny i niedoceniony.

Beggs zaczynał jako basista w zespole Kajagoogoo, który eksplodował w 1983 roku hitem „Too Shy”, wyprodukowanym przez Nicka Rhodesa z Duran Duran. Grupa wpisywała się idealnie w falę new romantic, z naciskiem na styl, wizerunek i chłodne brzmienie syntezatorów. Wokalista Limahl (znany później z „NeverEnding Story”) szybko stał się twarzą zespołu, ale to Beggs – z dredami, makijażem i agresywnie stylizowanym basem – przyciągał uwagę scenicznych kamer.

Wewnętrzne tarcia doprowadziły do odejścia Limahla. Zespół przemianowano na Kaja, ale to już była równia pochyła – moda się zmieniała, a rynek nie wybaczał drugiej płyty bez przeboju.

Po rozpadzie Kajagoogoo, Beggs założył formację Ellis, Beggs & Howard, która próbowała pogodzić funky groove z popową nośnością. Ich debiutancki album „Homelands” z 1988 roku zawierał singiel „Big Bubbles, No Troubles”, który odniósł umiarkowany sukces. To była muzyka ciekawsza niż sugerowałyby fryzury, ale nie przebiła się szerzej. Zespół zniknął, ale Beggs zostawił ślad jako muzyk szukający głębi.

W kolejnych dekadach Nick Beggs stał się rozchwytywanym muzykiem sesyjnym. Występował z artystami, którzy w latach 80. – podobnie jak on – błyszczeli na listach przebojów, a potem znaleźli swoją niszę. Z Howardem Jonesem współpracował regularnie – zarówno w studiu, jak i na trasach. Z Kim Wilde koncertował jako basista. Z Nickiem Kershawem łączyło go nie tylko pokolenie, ale i podobna wrażliwość na melancholijną melodię i popową subtelność. Beggs nie był jednak tylko „wynajętym” basistą – bywał aranżerem, liderem sekcji rytmicznej, scenicznym showmanem.

Punktem przełomowym okazało się opanowanie Chapman Sticka – rzadkiego instrumentu, który łączy cechy gitary, basu i klawiszy, grany techniką tappingu obiema rękami. Dzięki niemu Beggs znalazł nową tożsamość w środowiskach muzyki progresywnej i eksperymentalnej. Współpracował z największymi: Stevenem Wilsonem (Porcupine Tree), Steve’em Hackettem (ex-Genesis), Rickiem Wakemanem (Yes), a nawet Johnem Paulem Jonesem z Led Zeppelin.

W 2015 roku założył własny projekt – The Mute Gods – trio z Marco Minnemannem i Rogerem Kingiem. Ich albumy („Do Nothing Till You Hear From Me”, „Tardigrades Will Inherit the Earth”, „Atheists and Believers”) to połączenie rocka progresywnego, satyry społecznej i osobistych refleksji nad kondycją świata. Beggs śpiewał o polityce, religii, technologii, populizmie i samotności człowieka w epoce cyfrowej – z ironią, przenikliwością i dużą dawką goryczy.

Wizerunek Beggsa również ewoluował, ale nigdy nie zniknął. Wciąż wygląda jak postać z równoległego świata – czasem jak cyberpunkowy mnich, czasem jak ekscentryczny naukowiec muzyki. Gra z gracją, występuje z humorem, mówi z dystansem. W wywiadach często nawiązuje do swojej przeszłości, ale nie traktuje jej z żalem – wręcz przeciwnie, śmieje się z własnych zdjęć z 1983 roku i z tego, jak kultura pop potrzebowała takich postaci jak on.

Nick Beggs jest dowodem na to, że pop z lat 80. miał zaplecze talentu, które nie zawsze kończyło jako element nostalgicznych tras koncertowych. Niektórzy, jak on, przeszli pełną metamorfozę – od nastoletnich idoli do mentorów progresywnej sceny XXI wieku. Bez utraty tożsamości.  :)

 

I na koniec, parę "sampli" z twórczości - z różnych okresów.  :) 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


WARTO POMAGAĆhttps://www.siepomaga.pl

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sam w domu na home-office. W ciszy i spokoju można sobie posłuchać fajnej muzyki:

 

Screenshot_2025-07-10-11-33-39-078_com.yamaha.av.musiccastcontroller.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Omar Hakim — sekcja rytmiczna, która gra jak muzyka sama

 

Nick Beggs może i wygląda jak postać z cyberpunkowej opery o miłości i basie, ale gdyby szukać bębniarza, który rozumie groove równie głęboko, to od lat stawiam na Omara Hakima. To nie tylko perkusista. To żywa maszyna pulsującego czasu, która w każdym stylu – od jazzu po pop – trafia w punkt, nie gubiąc duszy.

 

Urodzony w Nowym Jorku, syn muzyka jazzowego, Hakim dorastał w czasach, kiedy New York School of Groove nie była żadną szkołą – tylko ulicą, sceną i życiem. W 1982 roku trafił do Weather Report, zastępując Petera Erskine’a. Dla wielu był to moment „kto to w ogóle jest?”. Rok później to już David Bowie zaprosił go do nagrania Let’s Dance. Ale nie na jeden kawałek. Na całą płytę.

 

Omar Hakim grał z całą śmietanką muzycznego świata: Miles Davis, David Bowie, Sting, Madonna, Dire Straits, Kate Bush, Daft Punk, Mariah Carey, Chaka Khan, Seal, George Benson, Weather Report, Herbie Hancock, Journey, Michael Jackson, Jennifer Lopez, John Scofield, Diana Ross, Celine Dion, Lee Ritenour, Marcus Miller, Anita Baker, Al Jarreau, Donald Fagen, Beyoncé, Joan Osborne, Mariza, Steps Ahead, Simple Minds, Trilok Gurtu, Roberta Flack, Weather Update, Madlib – i naprawdę wielu innych. To jedna z tych karier, które łączą sceny, pokolenia i estetyki.

 

Wśród najważniejszych albumów, na których grał, warto wymienić Let’s Dance Davida Bowiego, The Dream of the Blue Turtles Stinga, Brothers in Arms Dire Straits, Like a Virgin Madonny (przynajmniej część sesji), Random Access Memories Daft Punk, Procession Weather Report, The Red Shoes Kate Bush, I Feel for You Chaki Khan, Tutu Milesa Davisa (udział częściowy, ale znaczący), Seal z 1991 roku oraz wiele innych płyt, na których jego obecność słychać, zanim sprawdzi się skład.

 

Hakim nie tylko odgrywał partie — on tworzył brzmienie. Potrafił grać z precyzją automatów (zresztą w latach 80. często je zastępował), ale bez utraty ciepła i przestrzeni. Jego styl to połączenie soulowego miękkiego uderzenia z intelektem jazzmana i czujnością studia nagrań. Jeśli słuchacie Get Lucky Daft Punk – ten luźny, swobodny groove w bridge'u? Tak, to właśnie Omar Hakim.

 

Ciekawostka: Hakim był jednym z pierwszych topowych perkusistów, którzy nagrali solowy album na domowym sprzęcie cyfrowym (Rhythm Deep, 1989), łącząc bębny z syntezatorami, programowaniem i arabskimi skalami. I może właśnie w tym jest cały sens — nie tylko w tym, z kim grał, ale jakim był muzykiem: ciekawym, uważnym, skromnym, nieustannie szukającym.

 

Perkusista marzeń — bez względu na to, czy grasz rocka, soulowy pop czy jazz z przyszłości.

 

 

 


WARTO POMAGAĆhttps://www.siepomaga.pl

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W sieci pojawiła się zaskakująca i ekscytująca informacja, że  uśmiercony przez Frippa King Crimson jest w studiu i nagrywa nowy studyjny album. Byłby to następca tej płyty.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
22 godziny temu, Lincoln Six Echo napisał(-a):

Ostatnio jakoś tam trochę przypadkiem obejrzałem w miarę świeży wywiad z Nickiem Beggsem i pomyślałem, że może warto przypomnieć tę postać. Chociaż wciąż ma się dobrze. ;) 

 

Najpierw mały "tribute" dla nieprzeciętnego basisty i wyjątkowego kawałka pop:  :) 

 

 

 

 

Teraz trochę tekstu...  ;)

 

Nick Beggs to postać z pozoru poboczna w historii muzyki pop lat 80., a jednak jego kariera to opowieść o transformacji, której mógłby mu pozazdrościć niejeden muzyk pokolenia new romantic. Od chłopaka z dredami w Kajagoogoo, przez lata jako sideman największych nazwisk synthpopu, aż po lidera zespołu The Mute Gods i członka składów Stevena Wilsona oraz Steve’a Hacketta – Beggs pozostaje jednocześnie charyzmatyczny i niedoceniony.

Beggs zaczynał jako basista w zespole Kajagoogoo, który eksplodował w 1983 roku hitem „Too Shy”, wyprodukowanym przez Nicka Rhodesa z Duran Duran. Grupa wpisywała się idealnie w falę new romantic, z naciskiem na styl, wizerunek i chłodne brzmienie syntezatorów. Wokalista Limahl (znany później z „NeverEnding Story”) szybko stał się twarzą zespołu, ale to Beggs – z dredami, makijażem i agresywnie stylizowanym basem – przyciągał uwagę scenicznych kamer.

Wewnętrzne tarcia doprowadziły do odejścia Limahla. Zespół przemianowano na Kaja, ale to już była równia pochyła – moda się zmieniała, a rynek nie wybaczał drugiej płyty bez przeboju.

Po rozpadzie Kajagoogoo, Beggs założył formację Ellis, Beggs & Howard, która próbowała pogodzić funky groove z popową nośnością. Ich debiutancki album „Homelands” z 1988 roku zawierał singiel „Big Bubbles, No Troubles”, który odniósł umiarkowany sukces. To była muzyka ciekawsza niż sugerowałyby fryzury, ale nie przebiła się szerzej. Zespół zniknął, ale Beggs zostawił ślad jako muzyk szukający głębi.

W kolejnych dekadach Nick Beggs stał się rozchwytywanym muzykiem sesyjnym. Występował z artystami, którzy w latach 80. – podobnie jak on – błyszczeli na listach przebojów, a potem znaleźli swoją niszę. Z Howardem Jonesem współpracował regularnie – zarówno w studiu, jak i na trasach. Z Kim Wilde koncertował jako basista. Z Nickiem Kershawem łączyło go nie tylko pokolenie, ale i podobna wrażliwość na melancholijną melodię i popową subtelność. Beggs nie był jednak tylko „wynajętym” basistą – bywał aranżerem, liderem sekcji rytmicznej, scenicznym showmanem.

Punktem przełomowym okazało się opanowanie Chapman Sticka – rzadkiego instrumentu, który łączy cechy gitary, basu i klawiszy, grany techniką tappingu obiema rękami. Dzięki niemu Beggs znalazł nową tożsamość w środowiskach muzyki progresywnej i eksperymentalnej. Współpracował z największymi: Stevenem Wilsonem (Porcupine Tree), Steve’em Hackettem (ex-Genesis), Rickiem Wakemanem (Yes), a nawet Johnem Paulem Jonesem z Led Zeppelin.

W 2015 roku założył własny projekt – The Mute Gods – trio z Marco Minnemannem i Rogerem Kingiem. Ich albumy („Do Nothing Till You Hear From Me”, „Tardigrades Will Inherit the Earth”, „Atheists and Believers”) to połączenie rocka progresywnego, satyry społecznej i osobistych refleksji nad kondycją świata. Beggs śpiewał o polityce, religii, technologii, populizmie i samotności człowieka w epoce cyfrowej – z ironią, przenikliwością i dużą dawką goryczy.

Wizerunek Beggsa również ewoluował, ale nigdy nie zniknął. Wciąż wygląda jak postać z równoległego świata – czasem jak cyberpunkowy mnich, czasem jak ekscentryczny naukowiec muzyki. Gra z gracją, występuje z humorem, mówi z dystansem. W wywiadach często nawiązuje do swojej przeszłości, ale nie traktuje jej z żalem – wręcz przeciwnie, śmieje się z własnych zdjęć z 1983 roku i z tego, jak kultura pop potrzebowała takich postaci jak on.

Nick Beggs jest dowodem na to, że pop z lat 80. miał zaplecze talentu, które nie zawsze kończyło jako element nostalgicznych tras koncertowych. Niektórzy, jak on, przeszli pełną metamorfozę – od nastoletnich idoli do mentorów progresywnej sceny XXI wieku. Bez utraty tożsamości.  :)

 

I na koniec, parę "sampli" z twórczości - z różnych okresów.  :) 

 

 

Świetny post, dzięki!

 

27 minut temu, kingcrimson napisał(-a):

W sieci pojawiła się zaskakująca i ekscytująca informacja, że  uśmiercony przez Frippa King Crimson jest w studiu i nagrywa nowy studyjny album. Byłby to następca tej płyty.

 

 

To rzeczywiście niezwykłe. Jako świadomy fan King Crimson przeżyłem wydanie właśnie tylko tej jednej studyjnej płyty. Było to kilka epok temu. Gdyby był Belew, to miałbym mocno przyśpieszony puls. Ale nawet bez niego ta zapowiedź jest intrygująca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Steve Lukather – człowiek, którego gitara brzmi na płytach całego świata

Steve Lukather to postać-legenda, choć dla wielu osób jego nazwisko wciąż pozostaje nieznane. Gitarzysta, wokalista, kompozytor i producent, najbardziej kojarzony jako współzałożyciel zespołu Toto, był przez dekady jednym z najbardziej zapracowanych muzyków sesyjnych w historii. Jego wszechstronność, precyzja i wyczucie stylu sprawiły, że od końca lat 70. do dziś pojawił się na ponad 1500 albumach innych artystów – od popu i rocka po jazz i muzykę filmową.

 

 

Członek Toto, ale nie tylko

Jako lider Toto, Lukather zdobył światowy rozgłos dzięki takim utworom jak Africa, Rosanna czy Hold the Line, ale to praca poza macierzystym zespołem ugruntowała jego pozycję jako jednego z najbardziej rozchwytywanych gitarzystów na świecie. Jego styl łączy rockowy pazur z jazzową swobodą i studyjnym wyrafinowaniem, co czyniło go idealnym wyborem zarówno dla gwiazd popu, jak i dla muzyków poszukujących czegoś bardziej niuansowego.

 

 

10 mega znanych piosenek z jego gitarą

  1. Michael Jackson – "Beat It"
    To Lukather zagrał rytmiczną gitarę w tym utworze. Solówkę wykonał Eddie Van Halen, ale to groove Lukathera trzyma całość w ryzach.

  2. Michael Jackson – "The Girl Is Mine" (feat. Paul McCartney)
    Gra tu nie tylko na gitarze, ale też na basie. Produkcja Quincy Jonesa uwielbiała korzystać z jego wszechstronności.

  3. Olivia Newton-John – "Physical"
    Jeden z największych popowych hitów lat 80., a gitara Lukathera dodała mu rytmicznej energii i charakteru.

  4. Lionel Richie – "Running with the Night"
    Jego gitarowe solo, choć skrócone w wersji radiowej, było jednym z najbardziej rockowych momentów w dorobku Richiego.

  5. Chicago – "Hard to Say I'm Sorry/Get Away"
    Lukather gra w części „Get Away”, tej bardziej energetycznej, dodając piosence potężny zastrzyk gitarowego brzmienia.

  6. Elton John – "Wrap Her Up"
    Utwór z połowy lat 80., w którym Lukather współtworzył warstwę instrumentalną – nowofalową i funkującą zarazem.

  7. Don Henley – "Dirty Laundry"
    Gitara Lukathera napędza ten cyniczny komentarz na temat mediów. Obok Joe Walsha stworzył tu kapitalny duet.

  8. Aretha Franklin – "Jumpin’ Jack Flash" (cover)
    Produkcja Keitha Richardsa, ale Lukather wnosi tu nowoczesną, bardziej agresywną linię gitarową.

  9. Stevie Nicks – "Stand Back"
    Gitara Lukathera pojawia się w tle, wspierając pulsujący syntezatorowy groove Prince’a.

  10. Roger Waters – "Radio Waves"
    Choć Waters był znany z bardziej oszczędnych aranżacji, zaprosił Lukathera do wzbogacenia tego singla z lat 80.

 

 

 

Niekończąca się lista współprac

Lukather grał również z wieloma ikonami rocka i jazzu – nagrywał z Milesem Davisem, Barbrą Streisand, Jeffem Beckiem, Joe Cockerem, Dianą Ross, George'em Bensonem, Cher, The Tubes, Alice Cooperem, a nawet z Frankiem Sinatrą. Pojawił się na płytach Quincy Jonesa (The Dude), Joni Mitchell, Boz Scaggsa, Neil Diamonda, Richardem Marxem, Céline Dion, a także w ścieżkach dźwiękowych do filmów, m.in. Dune (1984), Bodyguard czy Ghostbusters II.

Często nie był nawet wymieniany w liner notesach – jego wkład traktowano jak tajną broń produkcyjną. Dzięki przyjaźni z producentem Davidem Fosterem trafił do niezliczonej liczby projektów z kręgu soft rocka i R&B.

 

 

Styl, który pasuje wszędzie

Lukather nigdy nie był gitarowym showmanem w stylu Satrianiego czy Malmsteena. Jego siłą jest umiejętność służenia utworowi – podporządkowywania techniki i ekspresji kontekstowi muzycznemu. Potrafi zagrać riff, który pamięta się przez lata, a jednocześnie nie wychylać się poza potrzebę kompozycji. Dlatego znajdziemy go zarówno na płycie Michael Bublé, jak i Megadeth.

 

 

Niewidzialna ręka popkultury

Steve Lukather to jeden z tych muzyków, których słyszeliśmy tysiące razy, nie wiedząc, że to właśnie on. Jego gitara pojawia się w reklamach, filmach, programach telewizyjnych i na setkach płyt, które znamy z radia. A jednocześnie pozostaje artystą skromnym, żyjącym bardziej dla muzyki niż dla fleszy.

To dzięki takim ludziom współczesna muzyka popularna brzmi tak, jak brzmi. Bez Lukathera – i jego pokolenia muzyków sesyjnych z Los Angeles – brzmienie lat 80. i 90. byłoby znacznie uboższe.

 

 

 


WARTO POMAGAĆhttps://www.siepomaga.pl

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)

 

 

Edytowane przez Conway

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)

Wakacyjne rytmy, powracające przed oczami retrospekcje 🙂 , pozostało już niecałe 3 tygodnie.

 

 

 

Edytowane przez floyd

Wiele się musi zmienić, aby wszystko zostało po staremu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.