Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
News will be here

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

Arek_Win

Tajemnice zawodowe...

Rekomendowane odpowiedzi

Z każdej! :).

Piotrze, proszę, napisz więcej dla neofitów. Chciałem uchronić patynę i myłem w benzynie czystej. Dawałem czas na swobodne wyschnięcie. Niestety, skutki były opłakane- osady, tlenki, siarczki i granice schnięcia tworzyły na płytach mozaikę osadu niedopuszczalną. Wyglądało okropnie. Polerowałem to potem szmatą, usiłowałem jakoś wyrównać... W efekcie: Gronal. Nikt nie był szczęśliwy, ani ja, ani zegar.

Pytanie: czy nafta dodana do benzyny rozpuści ten syf? I wymyje go z powierzchni odparowując razem z benzyną?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no jak widać nie umiem nawet zacytować, przepraszam

Nie to się liczy...

Pozdrawiam.


Pozdrawiam

Piotr

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Piotrze, proszę, napisz więcej dla neofitów. Chciałem uchronić patynę i myłem w benzynie czystej. Dawałem czas na swobodne wyschnięcie. Niestety, skutki były opłakane- osady, tlenki, siarczki i granice schnięcia tworzyły na płytach mozaikę osadu niedopuszczalną. Wyglądało okropnie. Polerowałem to potem szmatą, usiłowałem jakoś wyrównać... W efekcie: Gronal. Nikt nie był szczęśliwy, ani ja, ani zegar.

Pytanie: czy nafta dodana do benzyny rozpuści ten syf? I wymyje go z powierzchni odparowując razem z benzyną?

Zacznę może od tego, że patyna szlachetna (grynszpan zielony) tworzy się przez dziesiątki lat i jest ona na mechanizmie zegara raczej niepożądana, jedynie bezwzględnie należy ja zachować na obudowach zegarowych z brązu. Natomiast na mosiężnych płytach zegarowych mamy najczęściej do czynienia z patyną "młodą" w postaci szarego, z odcieniem brązowym, niezbyt trwałego nalotu tlenków. Żeby taką patynę warto było zachować musi ona się tworzyć w warunkach równomiernego dostępu tlenu do całych płyt, jakiekolwiek nacieki ze zbyt dużej ilości oliwy, czy też ślady palców lub upstrzenia od much dyskwalifikują taki nalot. Benzyna z naftą, pomimo że zmyją większość zanieczyszczeń, nic tu nie poprawią i pozostaje tylko Gronal. Natomiast gdy mamy powierzchnię pokrytą jednolicie tlenkami i brudem, to dodatek nafty do benzyny, nie dość, że lepiej usunie brud, to na dodatek pozostawi na tlenku bardzo cienka warstewkę tłuszczu, która wybłyszcza tą patynę i chroni przed ewentualnymi szkodliwymi zmianami chemicznymi. Musze tu jednak zaznaczyć, że ładna patyna na płytach mechanizmów to rzadkość i dużo lepsze efekty uzyskujemy myjąc płyty do czysta i pokrywając je szelakiem.


Piotr Ratyński

 

   Adhibe rationem difficultatibus. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję, tak mi się też wydawało, ale wolałem się upewnić. Mam akurat parę rozgrzebanych mechanizmów, więc spróbuję z naftą. Jeśli efekt będzie niezadowalający- Gronal w pogotowiu :).

Powinienem też wreszcie odważyć się na szelakowanie płyt. Być może ten efekt będzie mi się podobał i sprawa się rozwiąże na przyszłość. Mam roczniaka GB, który zachował stareńką powłokę szelaku na całości i wygląda pięknie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli chodzi o szlakowanie, to kiniol jest tu majstrem. Bez kilku podstawowych "tajemnic" ładne szlakowanie płyt, wbrew pozorom, nie jest łatwe, więc może zrobi nam tu mały wykład?


Piotr Ratyński

 

   Adhibe rationem difficultatibus. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aleś mnie wywołał. Nie jestem specem od szelakowania płyt zegarowych. :unsure: Pokrywam szelakiem różne materiały i jakoś to wychodzi.

Jest kilka zasad, które trzeba przestrzegać i już

 

1. Metal szelakowany musi być conajmniej w temperaturze pokojowej

2. Roztwór szelaku ok. 10% należy przygotować na bazie alkoholu etylowego bezwodnego tj. 99% dostępnego w sklepach dla "arystów".

3. Szelak np. orange, jak najczystszy, bez wosku. Kg kosztuje ok. 120 zł, wtedy jest dobry.

4. Nanoszę taki roztwór miękkim szerokim pędzlem, zdecydowanie ciągłymi ruchami.

5. Następnie nie zwlekając wygrzewam suszarką do włosów do wyschnięcia.

 

Wygrzewanie jest konieczne, by pozbyć się wilgoci, momentalnie absorbowanej przez alkohol, powodującej lokalne ześlepnięcia warstwy nanoszonego szelaku.

Można podbarwić szelak pigmentami tzw.alizarynowymi jak gumiguta czy smocza krew. Dostępne są również tzw. goldlaki, całkowicie transparentne lakiery do nadawania kolorów pozłotom . Dodając je do szelaku można uzyskać głębszy kolor.

Reszta to próby...


Porządek na serwisie o niczym nie świadczy. Często najlepsze usługi świadczone są przez geniuszy w totalnym bałaganie…

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, zegarmistrzem nie jestem, więc wolno mi popełniać więcej błędów. :)

W dawnych czasach, jak już się zdecydowałem na malowanie to malowałem szelakiem rozpuszczonym w spirytusie i pędzlem, prawie tak jak opisał kol. Kiniol i efekt był taki sobie, w każdym razie mnie nie zawsze zadawalał i był dość pracochłonny. A że jestem leniwy, to kiedyś spróbowałem Caponu do malowania podłóg. Rozcieńczyłem go bardzo mocno, łożyska zatkałem wykałaczkami i zanurzałem całe płyty, następnie wyjąłem, czekałem aż ocieknie i wieszałem do wyschnięcia. Jak napiszę, że koła zębate i inne akcesoria też tak traktowałem to pewnie mnie wyśmiejecie, ale tak robiłem.

Efekt po rozrzedzonym Caponie jest moim zdaniem dużo lepszy w sensie estetycznym, niż po szelaku nakładanym pędzlem. Różnica jest również w kolorze, a właściwie to odcieniu, płyty zanurzone w Caponie po wyschnięciu prawie w ogóle nie zmieniają barwy, natomiast po szelaku nakładanym pędzlem mają odcień bardziej miodowy.

Warsztat który teraz sobie robię wyposażę w mini kabinę lakierniczą z pistoletem do lakierowania. Pistolet już mam, a kabinę lakierniczą kupię w najbliższym czasie, taką jak na zdjęciu poniżej.

Kabina w takim wydaniu kosztuje około 400zł.

Pozdrawiam

 

post-28411-0-93378200-1364507405.jpg


Każdy stary człowiek ma swoją historię i powód, dlaczego jest taki, a nie inny. Pomyśl o tym, zanim mnie osądzisz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Capon jest substancją przeklętą przez konserwatorów metalu. Nie da się go łatwo usunąć i odłazi płatami. On służy do izolacji drewna pod lakier i już. Nie idź Marian tą drogą...

Dobrze, zdradzę tajemnicę ;) . Jest substancja znakomicie nadająca się do zabezpieczania, w pełni usuwalna i nie zmieniająca koloru i faktury. Nie czuć jej pod palcem.

Jest to Paraloid B48N firmy Room&Haas. Kupuje się go u Kremera w Krakowie. Robisz roztwór 5-8% w toluenie i nanosisz. Efekt jest bardzo dobry.


Porządek na serwisie o niczym nie świadczy. Często najlepsze usługi świadczone są przez geniuszy w totalnym bałaganie…

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Całe szczęście, że Caponu już chyba nie produkują. :)

Jeżeli chodzi tylko o zabezpieczenie przed utlenianiem, to oczywiście jakikolwiek lakier wystarcza, ale zgodne ze sztuką to nie jest.

Nakładanie szelaku to jest sprawa nie tylko zabezpieczenia, ale też estetyki, tyle że trzeba tu niestety umiejętności. Warstwa szelaku powoduje, że znika wrażenie, iż mechanizm był wczoraj zrobiony i przestaje się błyszczeć jak psu ... A stara warstwa szelaku, to już nawet jakby uszlachetnia, ale tylko ci co widzieli z bliska, w naturze mechanizmy zegarów precyzyjnych z XIX i początku XXw. wiedzą o czym mówię.

Oczywiście stosowanie szelaku na wszystko i wszędzie to też przegięcie. Najlepiej wygląda on na pełnych płytach starych mechanizmów, a już na płytach ażurowych mechanizmów, z okresu "wielkoseryjnego", jest przesadą trącającą z lekka wiochą ...


Piotr Ratyński

 

   Adhibe rationem difficultatibus. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam!

Poruszyliście ważny temat - ochrony przed utlenianiem płyt zegarów, w taki sposób by ochrona również była ozdobą.

W kukułce Majak wzorowanej na kukułce ze Schwarzwaldu były mosiężne wskazówki. Po wyczyszczeniu stalową wełną pokryłem je warstwą szelaku. Po tym doświadczeniu stwierdziłem, że ładnie wyglądają, ale to jest trudny proces i postanowiłem przetestować lakierowanie płyt lakierem w sprayu. Dzięki informacjom od kol. Kiniola spróbuję wrócić do testów z szelakiem.

 

Jak napiszę, że koła zębate i inne akcesoria też tak traktowałem to pewnie mnie wyśmiejecie, ale tak robiłem.

 

Ciekawa informacja! Jak pracowały tak potraktowane Caponem mechanizmy? Czy sie zacierały? Czy po pewnym czasie "wysypywał się" z nich proszek z lakieru?

 

Całe szczęście, że Caponu już chyba nie produkują. :)

Produkują Capon http://allegro.pl/la...3111837164.html, bo to jest lakier podkładowy, by drewno (głównie dąb, buk) nie czerniało od lakieru.

 

Capon jest substancją przeklętą przez konserwatorów metalu. Nie da się go łatwo usunąć i odłazi płatami. On służy do izolacji drewna pod lakier i już.

 

Z tego co pamietam "stary" Capon jest łatwo rozpuszczalny w acetonie. Bardzo odporny chemicznie jest lakier wykańczający do podłóg drewnianych. Jego aceton "nie ruszy"

 

 

Dobrze, zdradzę tajemnicę ;) . Jest substancja znakomicie nadająca się do zabezpieczania, w pełni usuwalna i nie zmieniająca koloru i faktury. Nie czuć jej pod palcem.

Jest to Paraloid B48N firmy Room&Haas. Kupuje się go u Kremera w Krakowie. Robisz roztwór 5-8% w toluenie i nanosisz. Efekt jest bardzo dobry.

Ekstra! Dziękuję za zdradzenie tajemnicy. :)

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

Produkują Capon http://allegro.pl/la...3111837164.html, bo to jest lakier podkładowy, by drewno (głównie dąb, buk) nie czerniało od lakieru.

 

 

 

Z tego co pamietam "stary" Capon jest łatwo rozpuszczalny w acetonie. Bardzo odporny chemicznie jest lakier wykańczający do podłóg drewnianych. Jego aceton "nie ruszy"

 

Nowy Capon, jest z tego samego cyklu co piwo bez alkoholowe, masło z małą zawartością tłuszczu, mięso z niewielka zawartością mięsa itp.

Przecież istotna cechą Caponu był nośnik nitro... Ale nitro jest teraz niepoprawne politycznie, wszędzie tylko same namiastki i ersatze, na wymioty się zbiera. :wacko:


Piotr Ratyński

 

   Adhibe rationem difficultatibus. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nowy Capon, jest z tego samego cyklu co piwo bez alkoholowe, masło z małą zawartością tłuszczu, mięso z niewielka zawartością mięsa itp.

Przecież istotna cechą Caponu był nośnik nitro... Ale nitro jest teraz niepoprawne politycznie, wszędzie tylko same namiastki i ersatze, na wymioty się zbiera. :wacko:

To prawda, że przeginają z podrabianiem wszystkiego zaczynając od jedzenia, a kończąc na rozpuszczalnikach.

 

KARTA CHARAKTERYSTYKI PREPARATU NIEBEZPIECZNEGO - Kapon

Kupię ten lakier, bo ciekawe co w nim zmieniono i jak wpłynęło to na jego własciwości.

 

Obecnia benzyna ekstrakcyjna to mieszanka różnych rozpuszczalników sprzedawanych pod nazwą "Rozcienczalnik ekstrakcyjny modyfikowany".

Karta charakterystyki - Rozcienczalnik ekstrakcyjny

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, pisząc poprzedniego posta czułem że mnie skrytykujecie. :) Ale miałem taki okres w swoim życiu jak ''wylądowałem'' w Warszawie, że w dzień chodziłem na wykłady a wieczorami i nocami dorabialiśmy z kolegą u handlarza zegarowego. Kolega zajmował się skrzynkami, bo jego ojciec miał stolarnię, a ja mechaniką. Naszego pryncypała od zegarów nie interesowało czy zegar jest zrobiony zgodnie ze sztuką, miał być zrobiony szybko, miał się błyszczeć, chodzić i niekoniecznie punktualnie, bo za wyregulowanie w domu klienta następnego dnia po zakupie brał dodatkową kasę. Dodam tylko, że Caponem malowałem tylko w jego warsztacie i też nie wszystkie zegary, bo jak nam sie trafił jakiś przyzwoity zegar to go z kolegą dopieszczaliśmy zgodnie ze sztuką.

 

Wracając do szelakowania, to mam zamiar po zrobieniu sobie warsztaciku nakładać go przy pomocy pistoletu. Chodzi mi głównie o położenie bardzo równej i cienkiej warstwy zwłaszcza na roczniakach, bo tu mechanizm i cała reszta jest widoczna. Zegary roczne które robiłem do tej pory nie szelakowałem, bo szelakowanie pędzlem roczniaków słabo mi wychodzi. Fabrycznie roczniaki Beckera były zabezpieczane dość grubą warstwą szelaku i nawet dość ładnie położoną. Ale bardziej mi się podoba zabezpieczenie fabryczne szelakiem w zegarach JUF, zwłaszcza tych najstarszych, bo warstwa szelaku która jest na nich położona jest cieniutka i równiuteńka i po kilku latach osiąga bardzo ładny efekt podobny do starej patyny, tylko z lekkim połyskiem i głębią. Dodam jeszcze, że pomalowanie szelakiem i pędzlem zegara nazwijmy to surowego, czyli takiego po Gronalu, nie zostawia smug, przynajmniej przy mojej umiejętności malowania. Natomiast jak nakładam szelak pędzlem na dobrze wypolerowany jakikolwiek element w roczniaku, to wyrażnie dostrzegam nierównomierności i jakąś taką bylejakości tej warstwy zabezpieczającej.

 

Kol Kiniol, dzięki za informację o Paraloidzie B48N, ale chyba nie skorzystam, bo bardziej mnie interesuje dobre szelakowanie. :)

Pozdrawiam


Każdy stary człowiek ma swoją historię i powód, dlaczego jest taki, a nie inny. Pomyśl o tym, zanim mnie osądzisz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To prawda, że przeginają z podrabianiem wszystkiego zaczynając od jedzenia, a kończąc na rozpuszczalnikach.

 

KARTA CHARAKTERYSTYKI PREPARATU NIEBEZPIECZNEGO - Kapon

Kupię ten lakier, bo ciekawe co w nim zmieniono i jak wpłynęło to na jego własciwości.

 

Obecnia benzyna ekstrakcyjna to mieszanka różnych rozpuszczalników sprzedawanych pod nazwą "Rozcienczalnik ekstrakcyjny modyfikowany".

Karta charakterystyki - Rozcienczalnik ekstrakcyjny

Dlaczego nie benzyna ekstrakcyjna? Ponieważ użycie nazwy "benzyna" powoduje konieczność odprowadzenia podatku akcyzowego.


Porządek na serwisie o niczym nie świadczy. Często najlepsze usługi świadczone są przez geniuszy w totalnym bałaganie…

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja wiem jedno - jak kiedyś moczyłem łapy w benzynie ekstrakcyjnej to nie wyżerała mi skóry rąk. Teraz skóra jest podrażniona i "wygryziona" w delikatnych miejscach np. między palcami. Swędzi i śmierdzi inaczej - porażka.


AM
Tak wiele zegarów, a tak mało czasu.
 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja wiem jedno - jak kiedyś moczyłem łapy w benzynie ekstrakcyjnej to nie wyżerała mi skóry rąk. Teraz skóra jest podrażniona i "wygryziona" w delikatnych miejscach np. między palcami. Swędzi i śmierdzi inaczej - porażka.

To samo zauważyłem. Podrażnienie skóry prawdopodobnie powoduje aceton. "Podrobiona" benzyna zawiera go od 2-10 %. Teraz staram się nie moczyć w tym świństwie rąk. Często mam na rękach rękawiczki. Na chwilę wystarczają, potem guma się rozłazi. Tam jest coś jeszcze niebezpiecznego i bardzo szkodliwego, co prawda mało <0,05%, ale benzen to benzen. Teraz zawsze będę stosował rękawiczki.

Do ochrony przed węglowodorami stosuje się rękawice neoprenowe.

 

Z Wikipedii:

"W większych ilościach benzen jest toksyczny. LD50 (szczur, doustnie) wynosi 930 mg/kg, LC50 (szczur, inhalacja) – 10 000 ppm przez 7 h. Ma silne właściwości rakotwórcze. Po spożyciu powoduje podrażnienie śluzówki żołądka, mdłości i wymioty. Przy pochłonięciu większych ilości powoduje bóle głowy, drgawki i zgon."

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czasami zamoczę ręce w acetonie i nie mam takich objawów bo szybko odparuje i nie pozostawia takich podrażnień. Także to chyba nie tylko wina acetonu.


AM
Tak wiele zegarów, a tak mało czasu.
 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam!

Ponieważ rozmawiamy o przygotowaniu płyt zegarów, więc chciałbym się dowiedzieć czy stosujecie proces zwany epilamowaniem? Ma teoretycznie zapobiegać rozpływaniu się oleju po płytach mechanizmu. Jak wpływa on na wygląd płyt na przykład w zegarach rocznych?

Parę lat temu w jednym z postów kol. Misinek wspomniał o przygotowaniu płynu do epilamowania:

W celu zapobieżeniu rozpływania się oleju (a jednak smile.gif ) należy do ostatniej benzyny dodać trochę parafiny lub steryny (świeczka) w ilości około 5g na 1litr. nazywa się to epilamowanie.

Czy stosujecie ten proces do serwisowanych przez siebie zegarów? Jakie są z nim związane z jego stosowaniem obserwacje?

Pozdrawiam świątecznie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja wiem jedno - jak kiedyś moczyłem łapy w benzynie ekstrakcyjnej to nie wyżerała mi skóry rąk. Teraz skóra jest podrażniona i "wygryziona" w delikatnych miejscach np. między palcami. Swędzi i śmierdzi inaczej - porażka.

Mam takie same odczucia. Wszystkie podobne zmiany, które przeważnie zafundowała nam Łunia, podobno dla naszego dobra, to zwykła ściema, bo przeważnie jest gorzej, a jedynym zauważalnym celem to są tu chyba tylko duże pieniądze, które ktoś zarabia na tych zmianach. Najbardziej znamienny przykład to żarówki.


Piotr Ratyński

 

   Adhibe rationem difficultatibus. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam!

Ponieważ rozmawiamy o przygotowaniu płyt zegarów, więc chciałbym się dowiedzieć czy stosujecie proces zwany epilamowaniem? Ma teoretycznie zapobiegać rozpływaniu się oleju po płytach mechanizmu. Jak wpływa on na wygląd płyt na przykład w zegarach rocznych?

Parę lat temu w jednym z postów kol. Misinek wspomniał o przygotowaniu płynu do epilamowania:

 

Czy stosujecie ten proces do serwisowanych przez siebie zegarów? Jakie są z nim związane z jego stosowaniem obserwacje?

Pozdrawiam świątecznie :)

 

Epilamizację stosuje się raczej przy zegarkach naręcznych (palety kotwicy, kamienie nakrywkowe) - nie jest to konieczne w zegarach.

W mechanizmach zegarowych stosowane są zagłębienia smarowe i tam oliwa utrzymuje się bez problemów.


AM
Tak wiele zegarów, a tak mało czasu.
 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W mechanizmach zegarowych stosowane są zagłębienia smarowe i tam oliwa utrzymuje się bez problemów.

Pod warunkiem oczywiście, że jest nakładana prawidłowo oliwiakiem w odpowiedniej ilości, a nie oliwiarką czy strzykawką do oporu


Piotr Ratyński

 

   Adhibe rationem difficultatibus. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pod warunkiem oczywiście, że jest nakładana prawidłowo oliwiakiem w odpowiedniej ilości, a nie oliwiarką czy strzykawką do oporu

 

Cały czas piszemy tutaj o czynnościach wykonywanych fachowo, odpowiednimi narzędziami i przy użyciu zegarmistrzowskich olejów. Piszemy tutaj jak coś zrobić najlepiej, a nie najłatwiej, by dążyć do doskonałości w naprawach ;-).

Tak by zegar pracował kolejne 100 lat :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo często tą "fachowość" można rozpoznać po zaciekach oliwy, albo po całym mechanizmie wykapanym w oleju, dlatego przypominam.


Piotr Ratyński

 

   Adhibe rationem difficultatibus. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kolejny wątek.

Polerowanie zębników zegarów. Po długiej eksploatacji, czy też po złym przechowywaniu zegarów w wilgoci, zębniki tracą swoją politurę tzn. nie mają powierzchni zębów zrobionej na glanc. Ja sobie tak radzę, że w zależności od głębokości ubytków (chropowatości powierzchni), stosuję jeden z trzech rodzajów diamentyny, a na końcu poleruję zęby najdrobniejszą. Jeżeli jest tylko lekki nalot rdzy to po myciu w gronalu wystarczy tarcie samą wykałaczką lub lepiej czyszczakiem. Diamentynę zarabiam z olejem na papkę i pocieram zęby drewnianą wykałaczką, aż staną się błyszczące "na lustro". Zawsze obawiam się trochę zdeformowania zarysu zębów zębnika.

 

Czy możecie coś jeszcze do tego dodać?

Jak gęsta ma być ta papka z diamentyny?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Diamentyna jest moim zdaniem już nieco archaiczna i z takim samym skutkiem, a bez zbędnych ceregieli można użyć zieloną pastę polerska.

Majster od którego w spadku mam diamęntynę, rozrabiał ją przed użyciem na stalowej płytce scyzorykiem tak długo, aż zaczynała się zabarwiać na czarno. A konsystencja taka, żeby się po tej płytce nie rozlewała...


Piotr Ratyński

 

   Adhibe rationem difficultatibus. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.