-
Content Count
1129 -
Joined
-
Last visited
-
Days Won
5
Content Type
Forums
Profiles
Gallery
Calendar
Blogs
Store
Everything posted by brz
-
Sprawiłem sobie taką flaszeczkę i zapewne po tym krótkim zrywie zakupowym znowu przystopuję na jakiś czas, ale mieliście może z tym Egyptem styczność? Ludzie piszą o bardzo przyzwoitych parametrach (w tym gość, od którego to kupiłem - twierdził, że zapach jest dla niego zbyt mocny), a moim zdaniem projekcja jest, delikatnie mówiąc, mocno rozczarowująca. Trwałość jak najbardziej ok, do kompozycji powoli się przekonuję, choć brakuje mi w niej jakiegoś pazura, ale ta projekcja... Gdyby nie fakt, że moja żona od razu zameldowała, że bardzo się jej to podoba, to goniłbym go dalej w trymiga, a tak to chyba jestem na niego skazany.
-
Aaa, czyli klasyczny manewr pt. „odwrócony wiking”.
-
Płyniesz komuś wp...ić?
-
Ładny Diorek. A jak jeszcze podstępnie zdobyty, to tym lepiej. U mnie orzeł wylądował i w sumie też trochę podstępnie. Ciekawe, co by pan sprzedawca próbujący nakręcać koniunkturę tekstem "wersja 2016 - unikat" (może i kilkuletnie EDT niekoniecznie często się pojawiają w obiegu przeciwieństwie do EDP, ale litości) powiedział, gdyby wiedział, że sprzedał mi 2006. Ale korka nie posiadał, więc nie wiedział, że powinien być srebrny haha! A propos korków i wysokich guerlainowskich flaszek, jeśli ktoś się zastanawia, czy te drewniane pasują na starsze wersje, to pasują (jak widać na załączonym obrazku), ale nie idealnie. Wchodzą dość ciasno i nie da się docisnąć do samego końca z uwagi na wyższy atomizer (zostają jakieś 2 mm przerwy między korkiem a butelką, co nie przeszkadza w niczym i wcale nie kłuje w oczy).
-
Pan jak zawsze z gracją i humorem. A propos męsko i elegancko, W KOŃCU udało mi się dziś powąchać Drakkar Noir! O dziwo, w Rossmannie. Łapy i tak miałem upaćkane chemią po sprzątaniu auta na pobliskiej myjni, więc nie było sensu się tym pryskać, ale na papierze pachniało to świetnie. Mało brakowało, a pewnie bym się skusił, ale w głowie miałem zasłyszane kiedyś opinie o rzekomo fatalnych parametrach. Tera poczytałem i wszystko wskazuje na to, że przeczucie mnie nie myliło. Pozwolę mu zatem wywrzeć na mnie pozytywne wrażenie i na tym skończę przygodę z DK. Poza tym na co mi DK, skoro w końcu upolowałem dziś na oeliks Habit Rouge EDT w wersji (i mniej więcej roczniku), na którą się czaiłem od dłuższego czasu. Głupi byłem, że kiedyś to sprzedałem, a kupione później EDP zupełnie nie zrekompensowały mi braku. W ogóle ostatnio bardzo przychylnym okiem zerkam na świeżaki, które były u mnie na cenzurowanym przez ostatnie kilka lat i grzały tylko ławę na półce. Może to efekt pewnego przesycenia ciężką artylerią, może rezultat wymiksowania się ze społeczności kilkanaście miesięcy temu, ale naprawdę chętniej sięgam ostatnio po coś lekkiego. Ustrzeliłem sobie nawet ostatnio Lutensa, z którym kiedyś tam kiedyś bardzo przelotnie się poznałem poprzez przypadkową próbkę. W otwarciu trochę przypomina mi znienawidzone AdG, ale nie mam mu tego za złe, bo przynajmniej mnie nie mdli. Ogólnie rzecz biorąc, bardzo przyzwoity zapach. Po fazie cytrusowej przechodzi w bardzo fajne, czyste i „białe” kadzidło. Myślę, że z przyjemnością ponoszę w tegoroczne lato, o ile w końcu doczekamy się jakichś naprawdę ciepłych dni.
-
Jeśli ma być bez pieprzu, to od tego Guerlain trzymaj się z daleka.
-
Co nos to głos i opinie są tu mocno podzielone, ale wg mnie Ganymede i BI są podobne jak struś do kunia. Łączy je jeden element - fakt, jest on wyrazisty - ale nic poza tym. Kwestię samego autora pomijam. Jak dla mnie pachnie czysto i świeżo. Zapach raczej suchy, mocno przestrzenny i transparentny, niska gęstość czyni go dobrym wyborem na upały. Mineralno-drzewny (w taki dziwnie syntetyczny sposób, ale nie myliłbym tego z kiepską chemią), lekko zielony i nieco pieprzny. Podoba się otoczeniu. Jakubos, jeśli miałeś styczność z Ganymede, to odejmij od niego szafran, cytrusy, zamsz kocankę i co tam jeszcze wyczułeś. Zostaw tylko to charakterystyczne mineralne tło. Teraz dodaj bazylię, pieprz i trochę jasnego, suchego drewna. Masz Bois Imperial. Tak że tyle z podobieństw. Zanim poznałem Ganymede, miałem styczność z tym minerałem w zapachach Neandertal i tam było to coś rzeczywiście nowatorskiego, ale jakoś nikt nie krzyczy, że Barrois (a w zasadzie to Bisch) zerżnął Ganymede. A ta popularność... Z ciekawości zrobiłem kilka razy eksperyment na znajomych warszawiakach (w tym na koleżance, która w perfumy się bawi) i nikt nie miał pojęcia, co mam na sobie. Zatem te historie o całej stolicy pachnącej BI osobiście wkładam między bajki.
-
Niektórzy powiedzieliby, że jeszcze gorzej.
-
Wybredny! Widać, prawie niczego już nie kupujesz.
-
Przyjechał jeden z jesiennych mocarzy. Dekant się skończył (ewenement u mnie, choć sam nie wiem, kiedy i jakim cudem udało mi się to wyczerpać), więc trzeba było zapolować na flaszku.
-
Haha też mnie to intrygowało. Nie bardzo wiem, co odważnego jest w tych tezach. Temat perfumowych klonów w różnych zakątkach internetu był już wałkowany do bólu i jestem pewny, że masz tego świadomość. I oczywiście wiem, czym się różnią podróbki od klonów. Tzw. inspiracja to już natomiast dość śliski temat. Niszowe marki też potrafią bezwstydnie rżnąć, ale często niektórzy nazywają to inspiracjami. Pytanie, gdzie jest granica między jednym a drugim. Taki Orion Tiziany Terenzi jest dla mnie ewidentną inspiracją (Aventus), bo klimat jest bardzo podobny, ale nuty są inne, czuć różnicę i zostało to zrobione z zamysłem. Nie wiem, jak ma się już na przykład nishane'owski Hacivat do Avika, bo nigdy nie sprawdzałem. Z opinii wnioskuję natomiast, że dużo bliżej mu jednak do klona. Czy tysiące osób kupują klony nieświadomie? Ok, zgodzę się. W sumie sam to napisałem przecież. Czy kupują, bo cena jest dobra? Tak, napisałem przecież, że cena odgrywa tu sporą rolę. Nie wszystkie araby coś naśladują? Jestem w stanie zaryzykować stwierdzenie, że większość nie naśladuje. To oczywiście tzw. oczywista oczywistość, sam mam takie, Loco ma takich mnóstwo. Ale - o dziwo - najgłośniejsze są te, które jednak to robią. Przypadek? Nie wszystkie araby są tanie? Oczywiście, że nie wszystkie. Hawas akurat jest. I opinie opiniami, ale Twoim skromnym zdaniem fakty są jak powyżej? Sorry, nie mogę się tu nie uśmiechnąć. Co do chińskich podróbek rolków... Co uznajemy za takowe? Te z napisem Rolex lub - na życzenie - bez napisu - jasna sprawa. A czym jest dla Ciebie taki Sub wypuszczony przez Pagani Design? Pytam serio, bo nie wiem, jakimi kategoriami tu operujemy. To jest wg Ciebie "ciekawa kopia" (what the hell?) wyróżniająca się świetnym stosunkiem ceny do jakości czy podróbka? Żebyśmy się źle nie zrozumieli, nie potępiam, nie oceniam, nie zaglądam nikomu do szafy i nie domagam się tłumaczeń, jak zdajesz się sugerować. Kompletnie mnie nie interesują klony, które ktoś ma na półce. Ale dla mnie perfumy są akurat pewną formą sztuki i szanuję oryginalność, zamysł, pracę włożoną w opracowanie danego zapachu. Rżnięcie i czerpanie zysków z czyjejś pracy jest etycznie wątpliwe, tak jak kopiowanie zegarków. Wszystko jest oczywiście dla ludzi. Jedni nie wiedzą, inni się nie przejmują, innych nie interesuje, jeszcze inni trochę się gotują. A chodziło mi bardziej o samą dyskusję (po to jest forum, czyż nie?) na ten temat. Gdybyś napisał, że taki Asad jest świetnym zapachem i kropka, nawet bym się nie zająknął. Ale jeśli piszesz, że świadomie kupując klony nie należy nadmiernie filozofować, to ja chętnie jednak pofilozofuję. Choćby dla sportu. Czy sam mam klony na półce? Nie liczę, ale myślę, że na jakieś 80 flaszek i tyle samo odlewek około 5 bym znalazł. Czy mam świadomość ich klonowatości za każdym razem, gdy ich używam? Owszem, mam. I z lekka mnie to swędzi. Czemu je mam zatem? Nie wiem. Montblancowski Explorer trzyma się na mnie dłużej niż Aventus i tyle. Tani jest. Supertani. Czy gdyby Aventus miał na mnie naprawdę dobre parametry, to bym go kupił zamiast M.E.? Tak, choć nie jestem jakimś wielbicielem, mimo że coś mnie do tego zapachu ciągnie co jakiś czas. Natomiast mam wrażenie, że znika ze mnie po 5 minutach, niezależnie od batcha (a sprawdzam już od kilku lat). Ale przy tym Montblanc zawsze, ZAWSZE, mam stuprocentową świadomość, że mam na sobie klona. Zielonego Suba od Paganiego też mam. I jest to moja absolutnie obrzydliwa guilty pleasure. Też, zupełnie jak Ty, nigdy nie łasiłem się na R. Chciałem po prostu mieć zielony zegarek. Mogłem znaleźć inny, oryginalny, pewnie? Ale ten to petarda, która na dodatek kosztowała mnie okrągłe 0 zł. Czy mnie swędzi na ręce? Tak. Czy mnie cieszy? Tak, bo to obiektywnie bardzo dobrze zrobiony zegarek. Czy dokładam sobie centrymetrów, licząc, że ktoś z daleka weźmie to za R? Dżizas, absolutnie nie! Z miejsca odpowiem na zagajenie, że to zrzynka. I zrobię to z niekłamanym wstydem. Ale dalej będę nosił. Bo jest zielony, wygodny, świetnie zrobiony i choćby przez sekundę nie muszę się martwić o jego stan.
-
Nie dla wszystkich, Adaś, nie dla wszystkich. Zegarki i sprzęt militarny też to też tylko kawałki metalu i materiału, nie? Ale oczywiście luz. Nie mam problemu, że ktoś kupuje tańsze perfumy. Może ma to zwyczajnie gdzieś i bierze pierwsze lepsze w Rossmanie czy na Notino. A może by chciał droższe, ale budżet nie pozwala. Norma. Natomiast nazywajmy rzeczy po imieniu, bo nikt mi nie wmówi, że kupuje - zupełnym przypadkiem - akurat najpopularniejsze klony świata i nie wie, co jest grane. Chyba że patrz punkt pierwszy - nie ma pojęcia o temacie i ktoś mu to zwyczajnie podsuwa albo to ślepy traf. Ale jeśli zaczyna się gadka o klonach, to wiadomo, na czym stoimy.
-
To nie araby się podobają, a to, co one naśladują. A kupowane są najczęściej właśnie dlatego, że są tanie. Z tego samego powodu kupowane są chińskie wariacje na temat rolków na aliexpress. Nie zamierzam tu wszczynać kolejnej debaty na temat własności intelektualnej itd. Osobiście nie trafiłem zwyczajnie jeszcze na arabskiego klona, który byłby tak dobry jak oryginał. Zawsze coś tam jest nie tak, a cena tego nie rekompensuje. Ale to moja opinia i nie każdy musi się z nią zgadzać. Wszystko ok. Ktoś kupuje, jego rzecz. Ja nie kupuję Converse'ów, bo nie wierzę, że trampki są tyle warte. Pewnie więc zależy, czym się ktoś interesuje. Jedni krzywią się na odlewane pseudo-BBSy RS, inni na chińskie zegarki, jeszcze inni na arabskie klony. Ale z jakiegoś powodu podejrzewam, że nikt nie pochwali się na tym forum tanimi butami ewidentnie zerżniętymi z Jordanów, więc czemu z perfumami jest inaczej? Bo nie ma napisu widocznego na pierwszy rzut oka? Tak jak mówię, moim zdaniem klonom jak najbardziej trzeba kontekstu i należy brać pod uwagę to, że coś jest tylko tańszą kopią. A przykłady... Pewnie bym coś tu znalazł, ale mówię raczej o zjawisku w szerszej perspektywie. Znam arabskich emisariuszy, dla których klony często są nawet lepsze od ich pierwowzorów. Spoko.
-
Obawiam się, że właśnie dokładnie o to chodzi w tej grze. Rozumiem kupowanie arabskiej tanizny, ale nie stawiajmy tego bezkrytycznie na równi z oryginałami. To musi mieć jakiś kontekst.
-
No właśnie ten Twój odbiór Zino mnie zawsze ciekawi, bo o ile z oldschoolem się zgodzę, tak testosteronu nie widzę tam ani trochę. Co do Ombre Leather, przy pierwszym kontakcie bardzo mi się spodobał, ale parametry na mojej skórze mocno rozczarowują. Ostatnio, z czystej ciekawości, przetestowałem tego arabskiego klona polecanego niedawno przez Jacka, ale ani mnie ziębi, ani grzeje. Poużywam pewnie, jednak bez ekscytacji. W tych klimatach Tomek zdecydowanie lepiej spisał się przy Tuscan Leather, który przynajmniej jest jakiś. Nawet lubię ten zapach, choć używam go pewnie raz w roku. A GV to dla mnie nudne trawiaste mydełko.
-
I jaki zadowolony z wyjazdu.
-
BdJ to mocno uwspółcześniona wariacja na temat Zino. Z początku uznałem za lekką profanację, ale po czasie doceniłem. Świetne parametry, choć zapach jest mocno liniowy. W typie tych dojrzałych, ale nie niedzisiejszych. Przetestuj i nie skreślaj od razu, bo to naprawdę niezły casual. Nie jestem fanem TF, ale tu skusiłem się na flaszkę i nie żałuję.
-
To nie jest pora na niego. Kouros najlepszy jest w lecie.