Tak potwierdzam.
Mam Balla Engineer Hydrocarbon AeroGMT II
automat, szafir szkło i szafir w bezelu , tryt + luma. Sprawdził się na lodowcach w najwyższych górach świata - Himalajach. Na pustyniach bliskiego wschodu. Czy Afryce.
Zero śladów użytkowania - nie oszczędzałem go.
Do tego zabezpieczenia wstrząsowa czy magnetyczne, czy bezpieczeństwa koronki- zresztą poczytaj sobie specyfikacje techniczną tej linii.
Wspominasz o Garminie. Garmina też mam, mam tam między innymi wysokościomierz, czy mapy. Jednak na wyprawach w góry wysokie przyczepiam go na pasku zaciskowym do plecaka. Do tego takie urządzenia nie sprawdzają się na dłuższą metę - elektronika siada w niskiej temperaturze, i musisz ładować taki zegarek. O ile w polskich górach to pół biedy tak na wyprawach 3-4 tygodniowych to jest problem. Chyba że kupisz garmina ze szkłem solarnym albo przenośny panel do lądowanie elektroniki i powerbanków. .
Noszę go na pasku przy plecaku bo garmin powyżej 5000 m npm źle pokazuje wysokość. Trzeba go codziennie synchronizować ręcznie / manualnie z mapami topo to jedno.
A dwa, powyżej pewnych wysokości źle mierzy oksydacje krwi i i tak czy siak musze
mierzyć tętno i saturację profesjonalnym pulsoksymetrem.
Garmin jest fajny na krótkie wyprawy w niskie góry jak Tatry ale nie na poważne wysokości. Mierzyłem kiedyś na 5100 m npm równolegle garminem i pulsoksymentrem SPo krwi. To przez garmina i jego odchylenia przypłaciłbym wyjście wyżej zdrowiem. Garmin pokazał 92 , pulsoksymetr 78 - kwalifikacja do tlenu.
Tyle że garmin mieścisz się w budżecie a Ball to jakieś 3,5 raza poza budżet.