"Mógłbyś wkleic publikację naukową a i tak dowiesz się, że kupując firmowe zagarki uznanych manufaktur to przepłacasz a badania naukowe są sfałszowan."
Tu od razu pojawiają się niepokojące pytania: co to są "uznane manufaktury", kto sporządza ich listę, na jakiej podstawie i dlaczego mamy mu wierzyć bez zastrzeżeń i dyskusji? Niektórzy podejrzewają, że uznane alpejskie manufaktury to te, które drogo sprzedają własne logo, bo zwykle jakość mają dziś podobną jak wszyscy inni producenci, którzy sprzedają swe wyroby globalnie.
Wklejanie "publikacji naukowych", o co gorąco apelujesz, nic da poza robieniem z siebie żartów, bo biznes i marketing to jedno, a nauka to zupełnie coś innego. Nauka kieruje się ścisłą metodologią, odkrywaniem rzeczy nowych, konstruowaniem teorii, a wszystko pod weryfikującym nadzorem logiki, natomiast marketing kieruje się kryterium skuteczności finansowej. Zegarek nie musi być najlepszy, ani nawet dobry i akurat dla niego, wystarczy, że klient nabierze takiego przekonania - to jest właśnie merakteing. Jak zwyke mieszasz wątki albo ich nie rozróżniasz.
"Nikt tu nie broni Certiny".
Nie bluźnij,🙂Certina sama siebie broni, to "uznana manufaktura" z Grenchen, przed II wojną ( wówcas jeszcze jako Grana) sprzedawła zegarki znane z najwyższej jakości.
"KUPUJĄC ZEGAREK UZNANEJ FIRMY MASZ WIĘKSZE SZANSE, ŻE BĘDZIE TYM CO OPISUJE PRODUCENT".
(na drugi raz nie krzycz, przecież dobrze słychac)
Zakupy drogich przedmiotów to nie kasyno, nie ruletka, a wiadomo że producent zawsze jest optymistą i dlatego o niklu Certina (przez grzeczność) 😄 nic nie wspomniała. Majnfrendzi też są optymistami pisząc, że koperty są ze stali 316L, a szkła szafirowe, ale przecież tak jest, co osobiście wielokrotnie stwierdziłem. O odklejonych indeksach w szwajcarskim Atlanitiku już tu pisałem, w innym zegarku tej firmy (Seahunter) był problem jakości mechanizmu kwarcowego, sklep nie wiedział. W korespondencji majlowej z firmą dowiedziałem się, że w tym zegarku jest jeden z niezłych werków kwarcowych produkowanych przez ETA, 803.112, kilka lat później, po otwarciu koperty, okazało się, że jest, ale znacznie słabszy ETA F06.101. Być może montowany w zagarkach dla tubylców z Europy Środkowej, a gdzie indziej było lepiej. W obecnej sytuacji znacznie taniej wychodzi kupić kilka Chińczyków o wyśrubowanych parametrach niż jeden swiss made i nie dbać o serwis, gwarancje, to zawracanie głowy. Przeciez NH35 spokojnie pochodzi przez 15 lat bez konieczności serwisu, a prowdopodbnie i dłużej. A jak się ma kilka, kilkanaście takich zegarków to ... Dlaczego tak fenomenalna szwajcarska jakość w ogóle musi mieć serwis to nie wiem. I tylko dwa lata gwarancji?