Dawne, dawne czasy ... kolega od czasu do czasu jeżdził na wieś po zaopatrzenie i przywoził a to worek kartofli, a to połeć boczku, a to gąsiorek. Mieliśmy wtedy w internacie święto. Przy obiedzie starszy pyta sponsora, czy właśnie przywiózł „naftę” to wpadnie do nas gościnnie. Bo ostatnio jak wypił flaszkę „nafty” to ho ho Na to starsza pani konsumujący obiad przy naszym stole: panowie, leczniczo to się pije tylko parę kropel nafty, ale żeby tak flaszkę ??? Widać nie znała możliwiści samochodziarzy