Każdy nóż ma swoje miejsce, zastosowanie itp. Automaty były, są i będą... na szczęście. Sebenza jest świetna jako weekendowy jeansowiec, na codzień do roboty William Henry tudzież Mnandi, zaś po godzinach mnie osobiście zawsze miło poczuć jakieś "auto" pod palcem. Co więcej, myślę iż byłbyś zdziwiony ile automatów znajduje swoje zastosowanie (zazwyczaj jako back-up obok klingi stałej) w rękach tzw. użytkowników profesjonalnych. Po prostu często dużo łatwiej jest wcisnąć duży przycisk, niż pieprzyć się (za przeproszeniem) z jakimś kołeczkiem, czy dziurką. Szczególnie jak masz na łapach rękawice. Ale oczywiście to nie dotyczy mnie, ani jak sądzę ciebie... ja po prostu je lubię Natomiast zabawa przytoczonym powyżej "chińskim automatem za 15zł" na pewno potrafi obrzydzić noże automatyczne na długo. Ale choćby taki klasyk jak L-UDT... zupełnie inna bajka.