-
Content Count
974 -
Joined
-
Last visited
Content Type
Forums
Profiles
Gallery
Calendar
Blogs
Store
Everything posted by WueM
-
Spróbuję odpowiedzieć choć na niektóre. Brałem skromny udział w przygotowniach do I Dolnośląskiej Wystawy Zegarów Gustava Beckera pod koniec 2008r. Na apel organizatorów ludzie przynosili różne eksponaty, dużo było kwadratowych budzików. Na tyle dużo, że Komisarz zdecydował nie wszystkie eksponować, choć wszystkie pracowicie wpisał do rejestru. Linek było osiem, pięć moich i trzy innego kolekcjonera z Wałbrzycha. Aha, i milionowy! Możesz oczywiście uważać, że uchowała się większość wyprodukowanych budzików a tylko co któraś tam linka z 2. połowy XIX w. Brakuje danych nt wielkości produkcji poszczególnych rodzajów zegarów, ale zastanawiająco dużo uchowało się budzików. Były tak popularne (tanie?) że przerabiano je na różne sposoby montując w dziwne czasem obudowy, np kufel od piwa, armatkę czy dziewicę z brązu. Tarant i Janekp już to wyjaśnili Tu się nie zrozumieliśmy, miałem na myśli to, że medal na mechanizmie budzika nie rzucał się w oczy, a nie że go ukryto. Na przykład na pudełku budzika medalu nie ma, ale napis Medaille d'or i owszem. Na plakacie od Taranta grubą czcionką o złotym medalu, a obrazka niet. Znaczy nie afiszowano się z nim zbytnio. Chyba tego nie przeczytałeś po napisaniu, bo można by przypuszczać, że nigdy nie wyjmowałeś mechanizmu z linkowca wiszącego na ścianie Bicia sygnatur dokonywano przy użyciu młotka, jaka tu technologia? Na cienkiej blasze trzeba użyć mniejszej siły i tyle. Zauważ, że na płytach mechanizmu nie można pozwolić sobie na głębokie bicie, bo się je zdeformuje. To nieprawda, za czasów Beckera na tarczach linkowych zegarów nie było kotwicy. Co najwyżej taki napis: Na budzikach natomiast kotwica była (z tyłu, bo na tarczy to później) i stamtąd mogła być kojarzona z firmą Gustava Beckera. Podstawą tabel służących datowaniu beckerów jest właśnie spójność. Jeśli budziki ją naruszą, to kolejne mogą być zegary sprężynowe, komodowe, roczniaki itd. i co wtedy? Szukamy racjonalnego wyjaśnienia pojawiających się sprzeczności w nadziei utrzymania tej spójności. Nigdy nie twierdziłem, że Becker rozpoczął produkcję zegarów od budzików, wręcz przeciwnie! Na jego sukces złożyły się trzy wydarzenia: uzyskanie kredytu na zakup maszyn do zakładu od Ministerstwa Przemysły w 1850, brązowy medal na Śląskiej Wystawie Przemysłowej w 1852 za mechanizm zegara linkowego właśnie,i zamówienie ze strony Królewskiego Urzędu Pocztowego na regulatory do placówek pocztowych z roku 1854. Nic nie jest pewne, to może nie warto sobie zawracać głowy...i iść spać.
-
Tytułem uzupełnienia: Nie budzi wątpliwości sam numer 13 888 i drugi 12 353 (budzik prostokątny, niklowany) oraz fakt, że dzieli je niewielka różnica czasu, bo sygnatury są nabite tym samym stemplem (oglądałem pod mikroskopem, pracuję nad fotkami). Wątpliwości dotyczą datowania na podstawie tych numerów. Z jednej strony chcielibyśmy mieć precyzyjne narzędzie do określania wieku eksponatów, z drugiej pojawiają się wątpliwości związane z różnymi typami mechanizmów. Może rzeczywiście wprowadzając do produkcji nowy asortyment (budziki) stosowano na początku (prototypy) odrębną numerację? Czy budziki pojawiły się w ofercie firmy ok. 1864r. czy dopiero w 1877r.? Wiadomo, że we Francji występują już w latach 50-tych XIX w. Ile czasu potrzeba było na ich dotarcie na Śląsk? Mimo wszystko uważam, że budziki są zdecydowanie wcześniejsze niż 1875r kiedy Gustav Becker otrzymał Królewski Pruski Medal Korony, bo gdyby dysponował tytułem Kawalera tego Orderu nie posłużyłby się wizerunkiem Orderu Hohenzollernów. Fakt, na budzikach są najprecyzyjniejsze odciski stempla medalowego jakie spotkałem. Wszystkie późniejsze sygnatury z orłem jakie oglądałem nosiły już oznaki zużycia stempla. Ciekawym zagadnieniem byłoby oszacowanie żywotności stempla do sygnatur. Wydaje mi się, że górna granica to ok. 100 tys. bić, to tak na podstawie danych dot. stempli do monet (w 1925r. 40 par stempli wystarczało do wybicia 1 mln monet 2-groszowych). Też mam wątpliwości, ale widzę dużą nonszalancję w traktowaniu medalu na sygnaturze GB. Już za życia Beckera, przy pierwszej wymianie stempla, rysunek orła zatarł się tracąc szczegóły. Gdyby to logo miało znaczenie, to odtworzono by je z większą starannością. Ponadto medal ten nie występuje na materiałach reklamowych, informacyjnych czy pudełkach. Może medal był traktowany jak obrazek bez znaczenia, nikt mu się specjalnie nie przyglądał przez blisko 150 lat. Dopiero my...
-
Mały OT, ale jak nie tutaj, to gdzie?
-
Gustav Becker terminował nie tylko w Wiedniu, był też we Francji i tam mógł się spotkać z taką praktyką (Japy Freres): http://www.antiquecl...freresdates.php Na liście znajdujemy różne medale, ale na mechanizmie to chyba Krzyż Komandorski Legii Honorowej: http://www.flickr.co...68846/lightbox/ lub tu: http://www.artsdecor...0Sculptors.html Można sprawdzić: http://upload.wikime...ur-IMG_0395.JPG
-
Korona oznacza przynależność orderu do ordynku królewskiego, złoty medal występuje w książęcym. Znalazłem wizerunek Złotego Medalu Książęcego Orderu Rodu Hohenzollernów (Fürstlicher Hausorden von Hohenzollern, Goldene Ehrenmedaille) tutaj: http://www.mcsearch.....html?id=386591 Jak widac pudło! To nie to. Poza tym porządek książecy na awersie orderów posiada koronę i herb rodu, ale nie ma orła! Wynika z tego, że mistyfikacja z medalem była głębsza. Z francuskigo pojawiła się nazwa: MEDAILLE D'OR, a złoty medal orderu zastąpiono wizerunkiem Królewskiego Orderu Rodu Hohenzollernów (Königlicher Hausorden von Hohenzollern) pozbawiając go korony na górze, aby wpasował się w koło sygnatury (ja też tak zrobiłem w 1. poście odcinając orderowi zawadzającą koronę, co zauważył Tarant ) Gustav Becker zadał sobie wiele trudu aby upodobnić niemieckie (śląskie) budziki do renomowanych francuskich. Ciekawe, jaki rynek chciał zawojować: francuski? Wyglądałoby na samobójstwo, może angielski lub amerykański? A może chodziło o wyparcie francuskich budzików z terenów niemieckich i austriackich? Faktem jest, że fabryka bardzo intensywnie szukała rynków zbytu dla swoich wyrobów. Takie małe zegary, a tyle pytań.
-
Widzisz, ten ma zaokrąglone występy przy słupkach a Twój miał kwadratowe ? nie jest więc klonem Co do numeracji, to myślę, że najpierw należy się zastanowić kiedy nanoszono numery ? mam wrażenie, że już po politurowaniu, a więc nie w stolarni. Wówczas są dwie możliwości: po zamontowaniu mechanizmu blokującego szafkę lub na końcu, po włożeniu mechanizmu. Druga rzecz, to czemu te numery miały służyć? Moim zdaniem aby nie pomylić dołu z inną góra, choc to mogło się zdarzać (moje 3 i 13 wygląda na pomyłkę) Jeszcze jedno mi przyszło do głowy. Takie 2ooo może należy traktować jak 2 i trzy ?kropy? a 3o ja 3 i jedna ?kropa?, bo przecież 0 (zero) wygląda inaczej
-
Nie będę już o tym gadał. Przeprosiny Piotra przyjęte, wyjaśnienia Jacka również, jeśli gdzieś się zagalopowałem, to przepraszam. Ważne aby relacje między klubowiczami były oparte na wzajemnym szacunku i tyle. Z mojej strony zaistniała sytuacja nie ma żadnego wpływu na nasze, że tak powiem stosunki Wracając do medalu na sygnaturze Gustava Beckera. Król Prus Fryderyk Wilhelm IV stworzył na początku 1851 r. dwa ordynki, istniejącego już wcześniej, Orderu Rodu Hohenzollernów: królewski (4 stopnie) i książęcy, też 4 stopnie, w tym dwa medale: zloty (Medaille D'or) i srebrny. Nie doszukałem się jeszcze wizerunku tego medalu, ale wydaje się, że to dobry trop. Oba budziki są z roku 1864 i w tym czasie produkowano już 2,5 tys. sztuk zegarów rocznie, jestem przekonany, że głównie budzików. Osobnym zagadnieniem jest skąd domowy order rodowy znalazł się na budzikach? Myślę że wyjaśnieniem są francuskie sygnatury zegarów i zegarków, praktycznie zawsze z jakimś złotym medalem, tyle że z wystaw branżowych. Becker wprowadzając na rynek (myślę że to były lata 50-te XIX w.) skopiowany z francuskich model budzika pilnie potrzebował medalu. Odgapiając wzór zegara nie mógł liczyć na medal z francuskiej wystawy, z niemieckich mógł już mieć dwa: Wrocław 1852 (brązowy) i Berlin 1853 ale może były brzydkie, albo decyzja zapadła wcześniej? W każdym razie doszło do wielkiej mistyfikacji; w celach marketingowych przetworzono ?świeży? order króla Prus i tupnięto nim mechanizmy budzikowe. W tym czasie zegary linkowe nie miały jeszcze żadnej sygnatury (na to też mam dowód w postaci mechanizmu #10xxx, bez wątpienia GB). Aby zbytnio nie afiszować się z podrabianym medalem, na zewnętrznym deklu budzika znalazła się tylko kotwica z inicjałami. Tę kotwicę z budzików, około roku 1866, przeniesiono na mechanizmy linkowych chodzików. Nie wiemy jak wielka była produkcja budzików, ale sądząc z liczby zachowanych do dzisiaj znaczna, mi się wręcz wydaje, że był to sztandarowy wyrób fabryki Beckera przyczyniając się do sukcesu rynkowego zakładu. Wiele jest niewiadomych w tych rozważaniach, ale jakaś logika chyba jest. Linkowce Beckera z lat 60-tych XIX w. wyglądały bardzo siermiężnie, proste biedermeierowskie skrzynie i malowane na cynkowej blasze tarcze ? chyba trudno było o klientelę. Bardzo interesującym jest wątek masoński w biografii Gustava Beckera. Jego nagrobek oparty jest na węgielnicy, wiadomo, że należał do Loży Świdnickiej. Może na tym polu doszło do porozumienia z którymś księciem Hohenzollernem w kwestii wykorzystania orderu? Związki Dynastii Hohenzollernów z ruchem masońskim sa ewidentne, sięgają Fryderyka II Wielkiego von Hohenzollern, króla-masona. W rozpatrywanym okresie(od 1840) królem Prus był Fryderyk Wilhelm IV von Hohenzollern. Jak widać obszar do badań i dociekań jest rozległy, źródła rozproszone, tezy trudne do zweryfikowania, ale wysiłek należy podjąć. Liczę na sugestie i wskazówki. Na obrazku po lewej sygnatura linkowca # 189 916 (1878/79), w środku Order Rodu Hohenzollernów (z Wikipedii), z prawej # 13 888 (budzik z 1864) Na obrazku z lewej u góry Królewski Pruski Order Korony (z Wikipedii) obok i poniżej klapa surdutu Gustava Beckera z miniaturą tego orderu (foto z archiwum Adama Mroziuka) Jak widać Pruski Order Korony nadany Beckerowi w roku 1875 nijak nie pasuje do sygnatur, więc nie mógł to być ten wzór. Powszechnie panująca opinia (Karl Kochman, NAWCC, polskie publikacje) iż ten właśnie medal pojawił sie na sygnaturach w roku 1877/88 jest podwójnie błędna. Nie ten medal i co najmniej 13 lat wcześniej.
-
To jest właśnie nadużycie zaufania. Na Forum możesz (choć nie do końca, bo ktoś mógłby sobie np. nie życzyć zdjęć z bliska) Gdybyś mnie jednak zapytał o zgodę na publikowanie zdjęć moich zegarów w Ameryce, to zgody nie ma! Jeśli będę chciał to zrobić, to dam radę i zrobię takie zdjęcia, żeby moje eksponaty wyglądały dobrze. Przyznam, że trochę mnie irytowało to Twoje ustawianie eksponatów, myślałem: co Ty kombinujesz, po co Ci to, przecież dam Ci tyle zdjęć ile zechcesz.... Postaram Ci się wyłuszczyć problem: gdybyś zamieścił na NAWCC moje zdjęcie z flaszką na Rynku w Broumovie czy nawet z zegarem i napisał, że jestem Twoim kolegą, to nie ma sprawy, nie mam powodu chronić swojego wizerunku. Tyle tylko, że taki post przeszedłby bez echa, bo to nikogo nie interesowałoby. Co innego eksponaty, zapewne masz prośby o więcej zdjęć ? i co teraz? Zamieścisz numery, sygnatury? Przecież ja te zegary kupiłem, kosztowały 500 EUR a Ty je wykorzystujesz i starasz się zaistnieć moim kosztem. A jaki ja mam w tym interes? Jak na Forum kol. janekp prosi o zdjęcia werków moich budzików piszesz: ?Proszę bardzo? i zamieszczasz je bez oporów. Powiesz, że ja też tak zrobiłem zamieszczając zdjęcia zegarków Eppnera z Muzeum w Kłodzku? Prawie wszystkie muzea są utrzymywane z naszych podatków, a eksponaty w nich należą do społeczeństwa i dlatego można robić zdjęcia w muzeach na prywatny użytek (moim zdaniem zamknięte forum może być tak traktowane). Dodatkowo zachęcałem do odwiedzenia Muzeum w Kłodzku. Mnie kiedyś z tego muzeum dwie panie wyprosiły za próbę robienia zdjęć zegarów, mimo że miałem wykupiony specjalny bilet z możliwością robienia zdjęć. Tłumaczyły mi, że za ten bilet mogę sobie zrobić zdjęcie na kanapie w salonie, ale zegarów ? w żadnym wypadku! To jednak było parę lat temu. Na koniec powiem Ci tak: na forum zegarowym zamieszczaj zdjęcia SWOICH zegarów lub wieżowych czy słonecznych. Jeśli chodzi o zdjęcia z aukcji internetowych, to moim zdaniem sprzedawca, zamieszczając ofertę sprzedaży, musi liczyć się z tym, że będzie analizowana, oceniana a nawet archiwizowana ? tu grzechu nie widzę. Robiąc zdjęcia zegarów na giełdzie musisz uzyskać zgodę sprzedawcy na publikację w internecie. Domyślnie przyjmuj, że zgoda na zdjęcie oznacza zgodę na wklejenie sobie tego zdjęcia do albumu lub powieszenie nad łóżkiem. Wiem, że się uczysz, ale w swej gorliwości neofity możesz przeszarżować i narazić się na zarzut strojenia się w cudze piórka. Przed Tobą jeszcze wiele zegarów, spotkasz wielu kolekcjonerów; cześć z nich zazdrośnie strzeże swoich skarbów, a o zdjęciach to możesz pomarzyć. Ja do takich nie należę, ale co cesarskie to cesarzowi... PS Zależy mi na przyjaźni z wszystkimi uczestnikami naszych spotkań, z Tobą oczywiście też. Doceniam Twój wkład w ich organizację ale musisz zrozumieć, że te budziki są bezcenne, bo maja wartość naukową, historyczną i służą za dowód rewolucyjnej tezy, którą tu przedstawiam. Sprzedając je Amerykanom, mi zrobiłeś krzywdę a oni uznali je za podróbki
-
Witam, założyłem ten temat aby zaprezentować swoje obserwacje dotyczące początków produkcji zegarów w fabryce Gustava Beckera w Świebodzicach (d. Freiburg in Schlesien). Pojawiły się na NAWCC informacje dot. moich eksponatów, które to eksponaty pokazywałem w zamkniętym gronie. Wydaje mi się, że na publikację, nawet własnoręcznie zrobionych zdjęć, cudzych eksponatów wypadałoby mieć zgodę właściciela, bo to nie jest własność publiczna ani aukcja internetowa. Podbieranie zabawek w jednej piaskownicy i chwalenie się nimi w drugiej mi się nie podoba. Tak to widzę. Zbieram te beckery nie dla samej manii zbierackiej ale by się czegoś nauczyć, dowiedzieć, spotkać i pogadać. Chciałbym też żeby kolekcja miała jakiś głębszy, historyczny sens z którego coś wynika, nie tylko zbiór ładny zegarów. Na spotkanie w Srebrnej Górze zabrałem budziki, bo są to najstarsze obiekty GB jakie posiadam i nie wiem nic, aby ktoś miał starsze. Najciekawsze na nich są sygnatury. Kiedy zacząłem kolekcjonować zegary i przypatrywać się sygnaturom zobaczyłem jak się zmieniały. Najpierw zacząłem rozpytywać biologów co to za kwiatek w medalu (MEDAILLE D'OR). Nie udało się tego zinterpretować. W miarę jak mi się trafiały coraz starsze zegary, stało się jasnym, że to nie kwiatek ? to orzeł z tarczą herbową na piersi, który na zasadzie morfingu przekształcił się w kwiatka. Bezcenne w tych dociekaniach było archiwum Adama Mroziuka i jego inspirujące konsultacje. Kiedy zobaczyłem orła zacząłem szukać medalu. W literaturze są dwa tropy: jeden związany ze Śląską Wystawą Przemysłową we Wrocławiu w 1852 r. drugi to otrzymany 1865 r. Królewski Pruski Order Korony. Oba mi nie odpowiadały, bo we Wrocławiu medal był brązowy, a królewski nie przypominał tego z logo. Ta druga ścieżka jest obowiązująca na NAWCC. Przepatrując internet, na początku 2009 roku znalazłem: Medaille D'or Orderu Rodu Hohenzollernów (Hausorden von Hohenzollern) http://en.wikipedia....of_Hohenzollern Na poczatku lutego 2009 roku podzieliłem się tym odkryciem z dwoma Zegarmistrzami: Markiem Batyckim z Wrocławia i Adamem Mroziukiem ze Świebodzic Od razu pojawiły się wątpliwości, bo Gustav Becker najprawdopodobniej takiego medalu nigdy nie otrzymał. Wygląda to na mistyfikację. Ale o tym w następnym odcinku Tak sie porobiło, że John Hubby widząc moje budziki dwa uznał za fałszowane (import z Francji z francuską numeracją), bo jego zdaniem nie mogły pochodzić z roku 1864 skoro Becker Order Korony otrzymał w 1875. Otóż budziki te są z roku 1865 a medal na nich nie ma nic wspólnego z Królewskim Pruskim Orderem Korony. Hubby się myli i to dwa razy, mogę to udowodnić bazując na własnych eksponatach i na eksponatach zaprzyjaźnionych kolekcjonerów. Konto na NAWCC też posiadam, ale uważam tamto grono za nieprzygotowane do takich rewelacji. Jeszce niedawno mylili czeskie beckery ze świebodzickimi a sygnatur do dzisiaj nie uporządkowali. Do rozmowy z Hubbym chciałem się przygotować porządnie, zebrać dowody, a teraz co? Budziki pokazane, sygnatury zanegowane, kto to poodkręca? Załączam skan płyty budzika (#13888) z roku 1864, jest to ?odwrotka? oraz kolaż sygnatury medalowej i Orderu Hohenzollernów na którym można się przekonać, że grawer wykonał swoją robotę perfekcyjnie. Zdjęcia są mojego autorstwa, eksponaty są moją własnością (poza orderem) i teza, że Medaille D'or na sygnaturze GB to kopia Orderu Rodu Hohenzollernów pochodzi ode mnie. Może jestem staroświecki, ale byłbym zobowiązany, gdyby Koledzy prezentując poza forum moje opinie i eksponaty, choć wspomnieli skąd pochodzą.
-
Nie, nie, to ja się trochę wygłupiałem, żeby nie było takie dęte Powiedzmy, że to taki ?bul prezydencki? będący wyrazem szczerej zazdrości. PS Kiedyś szukałem informacji nt wahadła do roczniaka i, mimo ze wiedziałem iż istnieje, nie mogłem jej znaleźć. Zadzwoniłem do kolegi, a on: musisz wpisać w wyszukiwarkę wachadło
-
Zamurowało mnie bo trochę bym się bał, póki co mam bardzo interesujące wyniki. Dla wiedeńskie miniaturki mamy: masę wagi m = 0,605 kg, opad h = 0,3 m, czas opadania t = 691 200 s (8 dni) Liczę moc: P = Ep/t = mgh/t P = 0,605?9,81? 0,3 / 691 200 W = 2,57?10-6 W = 0,26 Gmm To ponadtrzykrotnie mniej niż podaje podręcznik! Wychylenie wahadła wynosi 6 mm. A teraz Twój, ten mniejszy m = 0,67 kg, h = 0,45 m (tyle przyjąłem), t = 691 200 s P = 0,67?9,81? 0,45 / 691 200 W = 4,3?10-6 W = 0,43 Gmm To dwa razy mniej! Traktując miesięcznik tym samym parametrem dostaniemy wagę dwa razy lżejszą ? intuicja Cie nie zawiodła. W mojej opinii: jeśli masz możliwość wykonać kotwicę zgodnie ze szkołą wiedeńską to warto. Jeśli podałbyś mi odległość pomiędzy osią kotwicy a osią koła wychwytowego, to mógłbym się pokusić o wstępne zwymiarowanie kotwicy i koła.
-
Nie, tę energię zużywamy przez miesiąc! W sekundzie dysponujemy: 22,5 J / 2,6?106 s = 8,65?10-6 W = 8,65 ?W mocy pochodzącej z napędu. Z kolei zapotrzebowanie na moc ze strony mechanizmu wynosi: 0,85 Gmm = 0,85?10-3 kg ?10-3 m ?10 m/s2 = 8,5 10-6 W = 8,5 ?W Nadwyżka mocy jest minimalna i nie przekracza 2% Wydaje mi się, że zegary wiedeńskie o dużej rezerwie chodu mogły wymagać niższej mocy niż podane w podręczniku Podwapińskiego 0,85 Gmm/s. Wówczas zegar kol kiniola z oryginalną kotwicą mógł chodzić z nieco lżejszą wagą. Spróbuję zmierzyć i policzyć zapotrzebowanie na moc dla wiedeńskiej miniaturki jaką mam. Z bulem muszę stwierdzić, że nie mogę badać rasowego wiedeńczyka Szacowanie wymaganej energii w układzie napęd ? przekładnie ? wychwyt ? regulator jest obarczone dużym błędem, bo zależy ona od wielu czynników: opory ruchu, konstrukcja zazebień, wykończenie trących o siebie powierzchni, precyzja wykonania, itp. Ponadto energia drgań wahadła jest funkcją kwadratu wychylenia (amplitudy). To dlatego długochodzące zegary charakteryzują się niewielkim wychyleniem. Próbowałem policzyć jaka część energii ruchu drgającego wahadła jest potrzebna z zewnątrz na podtrzymanie oscylacji, ale wymaga to głębszego zastanowienia.
-
Podwapiński podaje, że pochłanianie energii przez precyzyjny zegar z wychwytem Grahama zawiera się pomiędzy 0,85 a 1,5 Gmm na sekundę. Przyjmując dolną granicę, która jest porównywalna z zapotrzebowaniem na moc zegarka kieszonkowego (sic!) dostaniemy w ciągu miesiąca (2,6?106 s) 22,1 J energii. Z drugiej strony masa 3 kg podniesiona na wysokość 3/4 m dysponuje energią 22,5 J. Zadziwiająco blisko a liczyliśmy dla dolnej granicy mocy. Wynika stąd, że nawet niewielkie zmniejszenie wagi obciążnika może unieruchomić zegar. Z trzeciej strony taki np. trzmiel nie ma prawa latać Te same obliczenia wykonane dla zegara tygodniowego dają masę obciążnika 685 g. Chodziło mi o to, czy po zamienieniu miejscami i obróceniu o 180o palety bedą pełnić swoją funkcję. Wydaje się, że taki właśnie patent (przestawne palety na zapas) należy przypisać G. Beckerowi, co wobec jawnie wyrażonej w Twoim podpisie niechęci do GB, wymuszałoby w tej sytuacji odtworzenie kotwicy kutej. To oczywiście żart
-
Jeszcze kilka spraw: 1. Palety wyglądają na przestawne, czy rzeczywiście? 2. Możesz zważyć wahadło i podać też jego długość? 3. Jak wyglądają ślady po wieszaku na plecach?
-
Aby z tygodniowego zegara zrobić miesięczny trzeba czterokrodnie wydłużyć skrzynkę albo czterokrotnie pogrubić bęben napędowy. W tym drugim przypadku należy zwiększyć ciężar wagi aby utrzymać wielkość energii przekazywaną wahadłu w impulsie. Nic tu nie dadzą manipulacje kotwicą ani masą wahadła, bo okres drgań wahadła zależy tylko od jego długości zredukowanej. Co innego gdy zegar projektuje się od razu z napędem miesięcznym, przełożenie przekładni napędu mieści się wówczas w granicach 58 ? 164 (dla 8-dniowych napędów jest to 12 ? 48) Napęd miesięczny musi przekazać wahadłu cztery razy więcej energii niż tygodniowy, wagi w obu napędach mają porównywalny opad. Aby zgromadzić więcej energii grawitacyjnej waga miesięcznika musi być znacznie cięższa! Na zdjeciach wiedeńczyków po wielkości wagi można rozpoznać miesięczne. Spotyka się nawet wagi podwójne. W kwestii ?wymiarowości? XIX wiecznych zegarów to zupełnie się nie zgadzam, mówię to po wizycie w Wiedeńskim Muzeum Zegarów Ile razy można szlifować i podginać kutą kotwicę? A co jeśli pęknie? To jest zreszta gdybanie, znacznie ciekawszą jest możliwość, że ten mechanizm mógł mieć kotwicę z regulowanymi paletami od początku i nad tym warto się pozastanawiać.
-
Rozumiem, że Twoje wątpliwości budzi kotwica z wymiennymi paletami, moje również. W połowie XIX w. takiego ?patentu? bym się nie spodziewał. Przy 3 kg ciężaru obciążnika proces ścierania się palet przebiegać musi szybciej niż przy lżejszych wagach i prawdopodobnie kutą kotwicę wymieniono z powodu zużycia. A zegar pyszny, do tego ta intarsjowana gwiazdka Soczewka wahadła jak najbardzej w porządku, powinna być lutowana z dwóch części.
-
Na początku postu Jacek prezentuje roczniaka 1 732 085, Twój ma numer 1 731 783, dołożę swojego 1 731 900; rozpiętość numerów 300! To mogła być jedna seria mimo, że każdy jest inny: Jacka z prostokatną tarczą, Twój kareciak w mahoniu i mój klasyczny z małą, kremową tarczą. Wszystkie mają kotwicę na przodzie i monolityczny dysk wahadła. Widać z tych przykładów, że już w początkowym okresie produkcji (1903/04) pojawiały się rozmaite modyfikacje wyglądu zegarów. Doszło do tego, że prawie niemożliwym jest spotkać dwa identyczne. Mam też 1 773 401 i kotwicy już nie ma.
-
Tak, to jeden z pierwszych produkowanych seryjnie mechanizmów rocznych GB. U Terwilligera nosi oznaczenie Plate 1195A a datowanie wg tej publikacji to 1902. Bardziej wiarygodnym wydaje się koniec roku 1903. Na pewno byłby to jeden z najstarszych ?kareciaków?, choć tutaj byłbym ostrożny, bo przekładka w przypadku roczniaka jest praktycznie nie do wykrycia. W zgodzie z numerem jest pozioma płyta podtrzymująca mechanizm, ma kwadratowe występy i nie posiada prostokątnego wycięcia w środku. Nie widać wahadła; brakuje? Powinno być ze śrubkami i mieć wydrapany numer seryjny. Najwcześniejsze mechanizmy miały numer seryjny też na przedniej płycie ? u Terwilligera Plate 1191.
-
To nie Junghans, to najprawdopodobniej Ansonia z początku XX wieku. http://en.wikipedia.org/wiki/Ansonia_Clock_Company Gdyby ktoś z zagranicy kupił ten zegar, to konserwator miałby twardy orzech do zgryzienia: wydać zgodę na zubożenie naszego kraju o ten eksponat, czy nie?
-
Ojtam, ojtam! Następny film nagram z tykania. Tu nawet nie ma wahadła i mieszka nie w swoim domku
-
Nagrałem bicie mojego zegara: http://www.youtube.com/watch?v=DSBjNL6wN-Q&feature=youtube_gdata_player
-
Mam wrażenie, że właśnie tak mogła wyglądać górka w tym zegarze. Całość wykonana z kawałka drewna sosnowego o grubości ponad 5 cm, promień półokrągłych wybrań to ok. 6 cm. Chętnie bym zobaczył widok z góry Twojego zegara, chodzi o sposób mocowania górki.
-
Nie jedyny: http://archives.clockstimepieces.oneofakindantiques.com/5810_antique_gustav_becker_miniature_wall_vienna_regulator__1.htm
-
Odmierzam (ew. odliczam) tylko pogodne godziny Myślę, że w ten dość żartobliwy sposób zegar sygnalizuje działanie tylko w słoneczne dni.