Do V70 nie jestem przekonany. Jeździłem w wersji R-design, niby usportowionej i dla mnie porażka. Siedzi się jak na furmance, a auto sprawia wrażenie sporo mniejszego niż w rzeczywistości. Może ktoś to lubi, mnie to nie przekonuje. Co do BMW, Audi, Mercedesa, Volvo z sieci dilerskich, to mam mieszane uczucia. Słyszałem od pracowników salonów (których znałem prywatnie, z uczelni), ze auta takie są często mocno katowane przez pracowników. Podobnie klienci, dostają auto na kilkanaście minut i chcą wypróbować silnik, osiągi, hamulce itp. Dostajesz auto na gwarancji, ale jego faktyczne zużycie jest kilka razy wyższe niż pokazuje licznik. W Mondeo podróżowałem jako pasażer na dość dalekiej trasie (Poznań - Stutgart). Było co prawda bardzo zimno, ale klimatyzacja na tył w ogóle nie dawała rady - zamarznięte szyby od wewnątrz! Przy 220 km/h zaczęła drżeć maska. Poza tym moim zdaniem ma kiepsko wykończony tylny zderzak. Prawie widać podwozie... Może się czepiam, ale dla mnie dyskwalifikacja. Wybieram auto "limuzynowate", czyli musi być wygodne. Twardość nowego passata, to granica, której nie chciałbym przekraczać. Z drugiej strony C5 na zawieszeniu "komfort" to jakby druga strona, ale również graniczna. Auto musi być wygodne i dawać frajdę. W tym momencie jeżdżę C30, który jest dość twardy i racja, świetnie się prowadzi, trzyma się drogi, ale brakuje trochę komfortu. Tzw "szerokości", którą czuć w Hondzie, a nie widać jej np w VW, czy Cytrynie. Jedyne zastrzeżenia, które mam do Hondy, to niedoładowany silnik, który ma moment najmniejszy z całej testowanej trójki. No i wspomniany materiał foteli i design deski. Skóra zdaje się jest perforowana, ale nie wentylowana Nie jestem pewien, ale można ją wybrać tylko w najwyższej wersji wyposażenia, która również niestety oferuje wkładki imitujące drewno. Straszny obciach. Znowu mam dylemat :-/