Choć nie planowałem zakupu tego zegarka, to kiedy nadarzyła się okazja kupiłem. Białoruski Luch manometr. To mój pierwszy jednowskazówkowiec. Ogromnym atutem tego Lucha jest minimalizm formy, surowość. Zwłaszcza połączenie śnieżnobiałej tarczy z czarnymi indeksami, napisami na tarczy i jedną, prostą, czarną wskazówką. Powiedziałbym, piękno w prostocie. Zegarek jest przyzwoicie wykonany - żadnych wad fabrycznych, jak przebarwienia na tarczy, niedokładne nadruki, czy wady koperty, a przynajmniej niczego nie zauważyłem - i punktualny (na tyle, na ile potrafię odczytać wskazywaną godzinę). Słabą stroną jest fabrycznie zamontowany pasek, który nie dość, że jest marnej jakości, to jeszcze ma brzydką klamerkę. Po trzech dniach noszenia w biurze nadaje się do wymiany. Słowem, pierwsza rzecz, jaką trzeba zrobić po zakupie, to go wymienić. Ogólnie, ciekawa propozycja dla pasjonatów zegarków zza wschodniej granicy za niewielkie pieniądze z jakością zegarka przewyższającą cenę. Na koniec pytanie, czy ktoś z Was może wie, czy numer wybity na deklu to numer seryjny egzemplarza? Jeśli tak, to nie wyprodukowano tych zegarków specjalnie dużo.