Poniżej przedstawiam efekt pracy p. Marcina z firmy Chronostar w Łodzi. Przedmiot kompletnej renowacji była Doxa z lat 50tych. Renowacja obejmowała malowanie tarczy, ponowne chromowanie koperty, wymianę szkiełka i koronki, a także konserwację mechanizmu. Oczywiście taki zakres naprawy nie był uzasadniony ekonomicznie, ale jest to zegarek rodzinny. Mianowicie, babcia twierdzi, że kupiła go w połowie lat 50tych na wybrzeżu i zdaje się, że był to jej jedyny zegarek przez połowę życia. Niestety, nie nosi tego zegarka już od ok. 15 lat, czemu się nie dziwię, uwzględniając stan sprzed renowacji. Natomiast, kiedy babcia mi go pokazała, to wystarczyło kilka razy poruszyć koronką i zegarek zaczął chodzić. Byłem pod wrażeniem, ale jednocześnie podekscytowany (każdy z Was pewnie zna to uczucie, kiedy trafia na naprawdę ciekawy egzemplarz i to niezależnie, czy interesujący, bo rzadki, czy intrygujący, bo z historią ). Nakręciłem więc zegarek i w ciągu doby zgubił tylko kilka sekund. Wtedy postanowiłem, że zrobię babci niespodziankę i doprowadzę Doxę do stanu, w którym babcia będzie znów mogła ją nosić. Najpierw stan przed: a teraz stan po: i na koniec jeszcze zdjęcie z Longinesem, którego renowację w tym samym miejscu przeprowadziłem pod koniec 2011 r. (to z kolei zegarek dla narzeczonej odziedziczony przez nią po zmarłym dziadku): Jak oceniacie? Ja jestem zadowolony. W stosunku do poprzedniej renowacji jest chyba dużo lepiej. Przede wszystkim farba na tarczy nie ma już "brokatowego" połysku, czego niestety nie udało mi się pokazać na zdjęciu Longinesa. Natomiast, litera "Q" w napisie "ANITMAGNETIQUE jest inna, niż oryginalnie - kreseczka jest bardziej pozioma, podczas gdy pierwotnie była bardziej pionowa. No cóż, tak to już chyba bywa z renowacjami, że niemal zawsze trochę się różnią od oryginałów. Jakkolwiek, ten zegarek ma mimo wszystko wrócić na rękę i to nie kolekcjonera, więc ważniejszy od oryginalnego stanu był wygląd "na pierwszy rzut oka". Wybaczcie przeciętną jakość zdjęć, ale wczoraj, kiedy odebrałem Doxę od zegaristrza, nie miałem aparatu pod ręką, a możliwe, że zegarek jeszcze dziś wróci do właściciela i nie będzie już szansy go pokazać.