Jak lubię japońskie nowinki techniczne tak GPS w zegarku uważam za znikomo użyteczny gadżet. Przykładowo, żeby zmienić strefę czasową w podróży samolotem, przy pomocy GPS-a można zrobić to dopiero po opuszczeniu lotniska, stojąc bez ruchu przez kilka minut z wyciągniętą ręką, podczas gdy w każdym innym sterowanym elektronicznie Citizenie czy Casio można zrobić to w kilka sekund jeszcze w samolocie.
Jedyny plus tej technologii jaki dostrzegam to możliwość synchronizacji czasu na bezludnej wyspie czy w innych oddalonych od cywilizacji zakątkach planety, ale w takich warunkach atomowa dokładność zegarka znajduje się w okolicy ostatniej pozycji na liście potrzeb i problemów.