Z tą zmową to nieco przesadziłeś. Drugi kupujący mógł o Tobie nic nie wiedzieć, lub wiedzieć, że zaoferowałeś jakąś kwotę. Nie wiesz na 100% czy sprzedający mu wyraźnie powiedział, że sprzedał Ci zegarek... Bo jeśli nie powiedział lub co gorsza jeśli jest prawdą, że sprzedający jest nierozgarnięty to jak mu chcesz w Sądzie udowodnić, że świadomie sprzedał Twoją własność? Koniec końców sprzedający może przedstawić zaświadczenie od biegłego, że jest niepoczytalny lub niespełna rozumu (stosowne zaświadczenia są honorowane w Sądzie...) i co mu zrobisz? A ten drugi, który podkupił Ci zegarek może mieć maila z informacją, że jest inny kupiec i dowodzić, że on tylko przebił Twoją ofertę. A to zgodne z prawem. O wykonanym przelewie i umowie kupna-sprzedaży mógł być najnormalniej nie poinformowany. Wbrew pozorom to nie jest prosta sprawa, bo będziesz musiał wykazać sporo i to procesowo, a to jest żmudne działanie. No i już Policja musiałaby na wniosek Sądu lub Prokuratury zająć komputery obu Panów, żeby "niechcący" nie pokasowali korespondencji elektronicznej. Powinni też wystąpić do operatorów ich netu żeby zabezpieczyć stosowne wiadomości na serwerach (o ile są na terenie Polski lub kraju łatwo współpracującego w tym zakresie z Polską). 2 lata jak koledzy sugerują to bardzo optymistyczny okres zakończenia sprawy. Może faktycznie powinieneś wyjaśnić sprzedającemu, że zachował się jak gówniarz i odebrać swoje pieniądze. Zegarek pewnie wart jest tego, żeby wystartować z pozwem, ale zanim to zrobisz oceń na spokojnie z adwokatem czy radcą prawnym co można w tej sprawie zrobić. Najlepiej takim który nie ma pojęcia o zegarkach, wtedy oceni na chłodno co można wyegzekwować i od kogo. A już tak prywatnie dodam, że Melisa i Nerwosol to nie jest najlepsze połączenie, bo pisałeś, że chciałeś się tylko uspokoić, a nie totalnie odlecieć do krainy łagodności...