Na krótko wpadł Longines Conquest GMT i miałem możliwość szybkiego porównania z moim Gentlemanem.
Niespodzianki nie było i co do zasady Conquest wygląda i nosi się jak zegarek level up. Ale to co mnie zaskoczyło na korzyść Tissota to:
- stabilność - oba mają podobną masę całkowitą, ale Longines ma cieńszą bransoletę , a więc masa zegarka właściwego jest większa, co w połączeniu z wyższym profilem powoduje, że lata na nadgarstku jakby miał ADHD,
- kultura pracy - Tissot jest o wiele bardziej cichy i wahnik nie powoduje wibracji.