Longines Herritage jest piękny. Jakbym szukał garniturowca to - mając odpowiednie środki - byłby pierwszy wybór (drugi to kosztujący połowę OS Classic w wersji z kremową tarczą i złotymi indeksami, ew, jeszcze tańsze Bambino). Ale teraz szukam zegarka EDC na bransolecie (przy czym wsłuchałem się w głos ludu, który mówi, że lepiej kupić zegarek na bransolecie i później ew. pobawić się z paskami, niż odwrotnie). Myślałem też o Longinesie VHP (ew. o OS GMT 22), ale to już inna półka cenowa, a muszę pilnować budżetu, gdyż moja lepsza połowa już nie raz mówiła, że jak Perfecty obrażają moje poczucie estetyki (nawiasem mówiąc mam Perfecta, do którego z przyczyn osobistych mam dużo sentymentu, ale koszty jego napraw wielokrotnie już przekroczyły koszt nowego, kilka miesięcy temu odpadła koronka, ale jeszcze nie naprawiłem), to przecież w każdej galerii są takie ładne Aztoriny i inne. Jak muszę, to nic tylko brać, a nie szukać guza (czyt. droższego czasomierza), który będzie czas pokazywał tak samo dokładnie (albo niedokładnie jak w przypadku mechaników). Tak więc zaproponowane przeze mnie zegarki to praktycznie szczyt możliwości. Teoretycznie wchodzą w grę lepsze zegarki używane, ale mam już takie zboczenie, że wolę coś tańszego, ale nowego, niż niby lepszego, a używanego. Jedyny używany zegarek jaki mam (teraz to wszystkie są używane ;-), ale wyłącznie przeze mnie), to mechaniczna Doxa vintage po Tacie (ma ponad 50 lat, a ciągle na dobrym chodzie). Zegarków też nie sprzedaję, bo praktycznie z każdym wiążą się jakieś wspomnienia i noszę je do ich technologicznej śmierci. Dlatego też nie mam i nie miałem ich dużo, a jak kupuję nowy, to dokładnie wybieram.