Wpadnes. Przyniósł go jeden z pracowników produkcji, Krzysztof, ksywa Wujek. Kupił go jego tata, w '72 lub '74 roku (pamięć zawodna jest) w Manchesterze. Wujo, jak sam powiedział, poszedł na ryby i z zegarkiem żywce w ręce łapał. Później wylał wodę, mechanizm nasmarował tawotem i tarczę umył - rozpuszczalnikiem. Co ciekawe - zegarek chodzi. Śpieszy jak Tytanic na dno, ale chodzi. Umiłowani, kto ma ochotę na serwis tego zegarka? Oczywiście tarcza mile widziana.