Ja tak miałem z szewcem. Był, robił w domu, zanosiłeś trepy, Maniek siedział dłubał, może i lubiał łyknąć, no ale zawsze zrobił. Nie narzekał, że panie nie warto. Odbierałeś buty czyste wypastowane, lśniące. Opr. można było zrobić, tylko za to, że się o buty nie dbało. Mańka zabrakło, 73 lata, miało prawo. Jak zobaczyłem ile mi komercyjnie szewc policzył za zwykłe sklejenie trzewików SZOK. I do tego gadanie, że panie brudne, schodzone, stare, może jeszcze przepocone? I tyle, świat poszedł naprzód. Jeszcze trochę i wszystko będzie jednorazowe. A kot świetny. Żeby Ci smutno nie było. Taki "dziad" mieszka z moją rodziną już dziewięć lat.