Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
News will be here
Eugeniusz Szwed

Ball Watches Adventure - czyli 5032 mile po USA z kolejową historią pomiaru czasu.

Rekomendowane odpowiedzi

W tym miejscu pojawi się relacja - opisy i zdjęcia,  naszego klubowego kolegi Hecke z jego wyprawy do USA. W tle będą zegarki Ball i amerykańskie koleje. Piotr jest wytrawnym podróżnikiem więc pewnie turystycznych ciekawostek nie zabraknie. Po zakończeniu wyprawy chętni będą mieli okazję spotkać się z autorem wydarzenia w ramach naszych klubowych warsztatów w Nowym Sączu - patrz: 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Piotr już jest za oceanem. Początek drogi to trasa Wrocław - Warszawa co widać na zdjęciach w poprzednim wpisie. Niżej kilka fotek które otrzymałem od Piotra z kolejnego jego etapu podróży:

 

 IMG_3255.jpeg.6100d82149221a060925fb0b6d83a436.jpeg

 

IMG_3260.thumb.jpeg.8625bc011176999a31877c9bc207df76.jpeg

 

Jak widać (zdjęcie z pokładu samolotu tuż przed startem)  oba zegarki  mają się znakomicie i wskazują jeszcze ten sam czas. Zobaczymy co będzie za miesiąc ... 

 

 

 

 

IMG_3117.thumb.jpeg.9b58615ef0ea2a2e92a9fa3fd5ef0db5.jpeg       IMG_3118.thumb.jpeg.f217c24640159596856c8646ac918562.jpeg       IMG_3119.jpeg.e0393cbade8c3311c581b3bc8eb44459.jpeg        

 

Taką drogę już przebyły Oba zegarki Ball. Przed nimi dalsza podróż ale już po lądzie. Może gdzieś na którymś etapie pojawi się kolej żelazna :)

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I rzeczony banner.

 

IMG_3285.jpeg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Świetny temat. Doskonale się czyta, pomysł z zegarkami pierwsza klasa :) 

Piotrze  - czytamy, że podróż związana jest z amerykańską koleją ale jakbyś mógł trochę więcej napisać w tym temacie to byłoby fajnie. Połączenie trzech Twoich pasji (a może i więcej niż trzech)  i relacja z tego zapowiada się bardzo ciekawie :) 

Czekam niecierpliwie na kolejne relacje, opisy, zdjęcia.

Pozdrawiam

Roman

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
8 godzin temu, rk7000 napisał(-a):

Świetny temat. Doskonale się czyta, pomysł z zegarkami pierwsza klasa :) 

Piotrze  - czytamy, że podróż związana jest z amerykańską koleją ale jakbyś mógł trochę więcej napisać w tym temacie to byłoby fajnie. Połączenie trzech Twoich pasji (a może i więcej niż trzech)  i relacja z tego zapowiada się bardzo ciekawie :) 

Czekam niecierpliwie na kolejne relacje, opisy, zdjęcia.

Pozdrawiam

Roman

Dziękuje. Oczywiście będzie również o kolei. Niestety dzisiaj musiałem zrezygnować z podróży do Sacramento i skierować się bezpośrednio do Big Sur. Relacja będzie za kilka godzin. Dopiero co dotarliśmy do celu. Pozdrawiam Piotr 

Godzinę temu, Eugeniusz Szwed napisał(-a):

Piotr to na pocieszenie 😜

 

 

IMG_6898.thumb.JPG.219b7997e3192b32211efd36c343c0c0.JPG

 

IMG_6930.thumb.JPG.89dfe7cde20e4452daf451fe7bbdd3f6.JPG

 

Może w powrotnej.😉

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kolejne odcinki Twojej opowieści wciągają coraz bardziej.  Już nie czekam na kolejny piątek i kolejny film  z amerykańskiego serialu "For All Mankind",  tylko na ciąg dalszy "Ball Watches Adventure" 😜  Mam nadzieję że niebawem przyjdzie taki moment kiedy będziemy mogli ujrzeć oba zegarki wylegujące się gdzieś na kolejowym torze albo chociaż na tle  jakiejś stacyjki. 

Piotr za podstawę czasu/wzorzec robi telefon komórkowy.  Czy tak ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cieszę się, ze udaje mi pisać w interesujący sposób Zgadza się, wzorcem jest zegar z telefonu. 
pozdrawiam 

Piotr 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dojechaliśmy.

 

 

3BF45FEB-50C1-45F5-9554-3CD89443F267.jpeg

Red wood w Big Sur.

 

AFBFC859-39A1-42BB-B81B-1F7A9F5B7386.jpeg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pojawiła się kolej !

Do dzisiaj o kolei, a w szczególności o kolei w USA nie wiedziałem prawie nic. Dzięki relacji Piotra zaczyna być "jaśniej" :) A te ciągnące się bez końca składy towarowe z kilkoma lokomotywami robią wrażenie !  Nie sądziłem też że zegarki Ball musiały spełniać aż tyle wyśrubowanych parametrów.

Piotr, ten serial wciąga coraz bardziej ... 

 

 

balllogo
 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W Chicago tylko hot-dogów mi brakowało ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Droga do piekła.

Dzisiaj opuszczamy zielone lasy Doliny Yosemite i kierujemy się do najgorętszego i najniżej położonego miejsca Ameryki Północnej – Doliny Śmierci. Zanim tam dotrzemy czeka nas jeszcze podróż przez północną część parku, którą doskonale pamiętamy z poprzedniej podróży. Jest to malowniczo położona przeprawa przez Góry Sierra Nevada na wschodnią ich część, a zarazem najkrótsza droga do Doliny Śmierci z Parku Yosemite. Zdajemy namiot, dzięki któremu zrealizowaliśmy trzy cele: wyspaliśmy się, jesteśmy w parku i nie musimy okrążać gór, aby dotrzeć do Doliny Śmierci. Przed opuszczeniem doliny jeszcze, krótki spacer do dolnego wodospadu Yosemite. Niestety z uwagi na porę roku, nie będzie nam dane zobaczyć jego piekielnego oblicza, które ukazuje jedynie przez kilkanaście dni lutego zmieniając swój kolor na ognisto czerwony. Nie jest to jednak sztuczka jakichś sił nadprzyrodzonych lub działanie garbarni barwiącej bycze skóry, a efekt promieni słonecznych, które w lutym dzięki odpowiedniemu kątowi ich padania na wody wodospadu, zmieniają jego kolor. Dzięki temu zjawisku wodospad uzyskał przydomek: wodospad ognia (brzmienie oryginalne Firefall). Droga wyjazdowa z doliny wiedzie obok przyciągającego mnie jak magnes El Capitan. I tym razem nie udało mi się przejechać obok niego obojętnie. Zatrzymaliśmy się przy polanie, z której grupa gapiów już od najwcześniejszych godzin wypatruje śmiałków wspinających się po szarych, pionowych ścianach strażnika doliny. Atmosfera na polanie przypomina nieco piknik. Ludzie siedzący w fotelach podobnych do tych, które pamiętam z moich nocnych zasiadek na karpie, tylko z tą różnicą, że przed sobą mają na statywach ustawione lornetki skierowane w ścianę góry a nie rod poda z wędkami. Z podsłuchanych rozmów wynika, że dzisiaj jeszcze nikogo nie było, ale na pewno ktoś zaraz się pojawi. Mając przed sobą podróż, spędziliśmy tam jeszcze kilka chwil ponownie zwracając na siebie uwagę, krótką sesją fotograficzną z moimi „modelkami”. Nie mogąc już się doczekać na piękne widoki parku z Tioga Road, ruszyliśmy w dalszą podróż. Żegnaj El Capitan. Niestety droga ze wspomnień w tym roku przekształciła się w istną highway to hell. Znaczna jej część była w przebudowie i przez kilka godzin w pyle, zapachu smoły i asfaltu oraz upale ponad 30 stopni przedzieraliśmy się przez niegdyś piękną Tioga Road. Pewnie po remoncie ponownie taką będzie. Chcąc choć trochę poprawić sobie wrażenia z tej podróży przez piekło, złamaliśmy zakaz zatrzymywania się i przystanęliśmy na punkcie widokowym Olmsted Point, z którego rozpościera się widok na góry Parku Yosemite z majaczącym w oddali Half Dome. Nie byliśmy sami, takich śmiałków jak my, chcących na chwilę zapomnieć o trudach podróży, było jeszcze kilkunastu. Ten piętnastominutowy oddech kosztował nas dodatkowe 40 minut przymusowego postoju w piekle. Nie wiem, czy to była dla nas kara za zatrzymanie się, którą dali nam budowniczy drogi, czy też taka organizacja przejazdu przez remontowaną drogę. Ucieszyliśmy się na widok Mono Lake ponieważ oznaczało to że piekło drogi wkrótce się skończy. Do zaplanowanego miejsca noclegu w Bishop mieliśmy jeszcze blisko sto kilometrów, jednak chcąc sobie zrekompensować trudy podróży, zboczyliśmy z głównej drogi i pojechaliśmy do Mammoth Lakes, turystycznej miejscowości położonej na wysokości 2400 m n.p.m. Z nieodległego od miasteczka punktu widokowego Minaret Vista, roztacza się przepiękny widok na postrzępione szczyty wschodniej części gór Sierra Nevada, które kształtem przypominają nieco te z Tolkienowskiego Mordoru. Po ponad sześciu godzinach podróży docieramy wreszcie do miejsca naszego noclegu – małego miasteczka Bishop. Stąd zaczniemy naszą podróż do piekła. 

Dzisiejsza podróż była również istnym roller coasterem dla zegarków. Wielokrotna zmiana wysokości z ponad tysiąca metrów na trzy tysiące metrów, jazda po remontowanej drodze przypominającej tarkę i wreszcie temperatura dochodząca do 35 stopni, nie mogły pozostać bez wpływu na zegarki. I tak też się stało. Nadal oba dzielnie odmierzają czas jednak stulatek odczuł trudy podróży i jego dobowe odchylenie wyniosło 24 sekundy, czyli mamy 160 sekund różnicy. Na młodzieńca podróż też miała wpływ, dodając dodatkową +1 sekundę do czasu wzorcowego, dając odchylenie +4 sekundy po ośmiu dniach pracy bez zmiany ustawień. Jutro spotkamy się w piekle, blisko 50 stopni w cieniu. 

Wodospad Yosemite

 

 

IMG_3771.jpeg

IMG_3772.jpeg

El Capitan i sesja zdjęciowa.

 

IMG_3781.jpeg

IMG_3782.jpeg

IMG_3785.jpeg

IMG_3787.jpeg

Widok z Olmsted Pionu na Park Yosemite z Half Dome w dalszym planie.

 

IMG_3789.jpeg

IMG_3794.jpeg

Widok na "Mordor" z Minaret Vista.

 

IMG_3800.jpeg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 @Hecke czytam relacje z Waszej wyprawy z zapartym tchem. Dla mnie bomba!

Co zaś się tyczy zegarków to główny pewnie powód dla którego "staruszek" ma tak dużą odchyłkę jest jego inne przeznaczenie (nie na takie wyprawy) oraz wiek i stan tego zegarka.

Tak czy owak trzymam kciuki za ekspedycję:)

POWODZENIA! 


Czas zmienia perspektywę

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
11 minut temu, pk_kamil napisał(-a):

 @Hecke czytam relacje z Waszej wyprawy z zapartym tchem. Dla mnie bomba!

Co zaś się tyczy zegarków to główny pewnie powód dla którego "staruszek" ma tak dużą odchyłkę jest jego inne przeznaczenie (nie na takie wyprawy) oraz wiek i stan tego zegarka.

Tak czy owak trzymam kciuki za ekspedycję:)

POWODZENIA! 

Bardzo dziękuję. Tak kieszonkowy dostaje w kość pomimo tego, że staram się go chronić jak najlepiej w tych warunkach można. Jednak tak jak piszesz, był on przeznaczony zupełnie do czegoś innego. Podróżuje w podwójnym pokrowcu schowany w przedniej kieszeni mojej torebki. Dodatkowo z obu stron ma kieszeń wyścieloną ściereczkami dla tłumienia wstrząsów. To naręczny musi znosić wszystkie trudy podróży w sposób bezpośredni. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.