Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
kotylozaur

Właśnie obejrzałem film...

Rekomendowane odpowiedzi

"Komornik" polecam, świetna rola Andrzeja Chyry.


"Rozłąka osłabia mierne uczucie, a wzmaga wielkie,

 tak jak wiatr gasi świece, a rozpala ogień" - Francois de la Rochefoucauld

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ponieważ moja ukochana wraz z mniejszą ukochaną wyjechały do dziadków i zostałem sam z psem, oglądam nawet dziwne rzeczy. Dzisiaj obejrzałem "Wolverine" z Hugh Jackman'em. Łomatkobosko. Fajne zdjęcia z Japonii, ale sensu w tym ni krzty.


WARTO POMAGAĆhttps://www.siepomaga.pl

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja też widziałem film dziejący się w Japonii - ale tuż po wojnie. To "Zbłąkany pies" Kurosawy. Kryminalna historia z mocno narysowanym tłem społecznym. Może jest tu z dzisiejszej perspektywy troszkę dłużyzn, ale to jednak ważny i dobry film. W odbiorze jednak niełatwy.

 

A wczoraj sięgnąłem po coś dość nieoczekiwanego. Zapomniany film "Wybierz mnie" ("Choose me") zapomnianego reżysera Alana Rudolpha. Kiedyś wróżono mu, że zostanie drugim Altmanem, ale... nie został, mimo, że bywał u niego asystentem i miał bliskie mu spojrzenie na kino. "Choose me" nikt już chyba nie pamięta, ale swego czasu to był dość głośny film, wtedy, gdy w latach 80. było w Stanach kiepsko z ambitnym kinem. I jest w tym filmie kilka dobrych scen i dialogów, całość jednak po latach wydaje się być mocno naciągana i niewiarygodna. Dwie rzeczy bronią się jednak świetnie - rola (a jakże - zapomnianej już) Genevieve Bujold, naprawdę znakomita, oraz scenografia. A i muzyka ma coś w sobie, pomyślałem, że Kolegę Lincolna mogłaby zainteresować :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lincoln, oglądałeś "Wybierz mnie"?

 

ja teraz obejrzałem dwa nowsze filmy.

 

"Mój brat jest jedynakiem" - opowieść o dwóch braciach uwikłanych w fascynacje zbrodniczymi ideologiami - faszyzmem i komunizmem. Tylko że w włoskim wydaniu są one jakieś takie... niegroźne. Faszyści są tępawi i robią tylko w sumie niegroźne zadymy, a komuniści to leniwi niechluje. Najlepsza scena filmu to "Oda do radości" zmasakrowana muzycznie i tekstowo, ze słowami o Leninie, Mao i Stalinie kroczącymi w promieniach słońca. Wykonują tego potwora intelektualiści, którzy rzecz jasna nigdy nawet nie powąchali komunizmu. Sam film jest jednak poprawny... i tyle. A to mało, zwłaszcza, że temat pozwalał na dużo więcej. Ale współczesne włoskie kino tkwi w marazmie - poza Sorrentino oczywiście - i powstają filmy poprawne i nic więcej.

 

 

a na TVP 1 właśnie skończyło się Radio na Fali - świetny film - pierwszy raz widziałem - zajefany - Edmund polecam.
 

 

Kupiłem sobie na DVD i obejrzałem. Muzyka - wiadomo, broni się sama. Sam film przyjemny, ale Curtis - którego twórczość lubię - ma dwa poważne problemy, które tu ujwaniły się z całą mocą. Po pierwsze - kłopot z metrażem. To historia na max. 90-100 minut. A na DVD jest jeszcze jakieś 40 minut niewykorzystanych scen! No i drugi, ważniejszy problem - jest lepszym scenarzystą niż reżyserem. Nieprzypadkowo spod znaku jego kina powstało jedno arcydzieło - "Cztery wesela i pogrzeb" (tak!) - i zostało wyreżyserowane przez Mike'a Newella, fachurę, który wie, co trzeba pokazać w całej scenie, a co wystarczy zasugerować jednym zdaniem. Curtis kończy swe filmy gigantyczną serią kulminacji wszystkich wątków, przez co traci napięcie. A "Cztery wesela..." Newell skończył serią fotografii. Gdyby Curtis reżyserował, to pewnie każda stałaby się sceną... Ale "Radio na fali" i tak warto obejrzeć - jest klimat, ś.p. Philip Seymour Hoffman no i ta genialna muzyka!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A trafiłem na ten film przypadkiem - chyba miałem jakieś problemy z netem albo dzieciaki mi spać nie chciały. Ścieżka z filmu już mi w aucie gra :) 


Krystian "KriSu"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lincoln, oglądałeś "Wybierz mnie"?

Owszem. :) Inny filmik, który nieźle oddaje klimat lat 80-tych, a powstał w 1986 r., jest "Bez litości" z R. Gere, K. Basinger i J. Krabbe.

 

No i, rzecz jasna, klasyk "Żyć i umrzeć w Los Angeles"

Edytowane przez Lincoln Six Echo

WARTO POMAGAĆhttps://www.siepomaga.pl

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uwielbiam "Żyć i umrzeć w Los Angeles"! Genialne tempo, perfekcyjna realizacja, oświetlenie (taki szczegół, a jak buduje klimat filmu!), zaskakujący finał. A do tego jeden z moich ulubionych soundtracków - Wang Chung!

 

A teraz właśnie odświeżyłem sobie oryginalną wersję "Funny Games". Ten film to wciąż jest cios między oczy, i to kijem golfowym...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to miłego męczenia :) ale ja jakoś nie rozumiem "idei" ogladania seriali (przebrnąłem tylko przez "Detektywa", nawet niezłego, choć im dłużej od oglądania, tym gorzej oceniam jego zakończenie). Rozmawiałem o tym wczoraj z przyjaciółmi - zwykle jest tak, że 2, no dobra - może nawet 3 czy 4 sezony są dobre (i to niezależnie od formatu - poważnego czy komediowego), a później już zaczyna się brnięcie w ślepe uliczki, gmatwanie wątków, "jump-sharks" itp. Poza tym sezon trwa zawsze kilka-kilkanaście godzin. Można w tym czasie obejrzeć 6-7 filmów  :)  Np. bardzo lubię film "Fargo" Coenów - ale to jest dla mnie kompletny film, po co opowiadać tę historię raz jeszcze, nawet jeśli z dodatkowymi wątkami (?). Ale to tylko moje zdanie - miłego oglądania, Cook :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też nie przepadam za serialami,podobnie jak nazywanie kolejnej serii "sezonem" :D -już kiedyś w tym temacie zaciekłe boje toczyłem  :lol:

Nigdy nie oglądam na "raty"-cała seria na raz ,innaczej nie siadam przed ekranem ;)

 

"Fargo" -super film,klimatyczny,charakterystycznie opowiedziany..

 

dziękuje!


Pozdrawiam, Marek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Akurat BB trzyma klimat do końca, choć oczywiście znajdą się gorsze odcinki.

Polecam ten serial nie tylko ze względu na bliskość profesji ☺

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Kiss Me Deadly" Roberta Aldricha - przedostatni klasyczny film noir. Najczystsza przyjemność oglądania :) Esencja gatunku: znakomicie poprowadzona akcja, Los Angeles w blasku słońca i mrokach nocy, świetne samochody, tanie motele i dekadenckie rezydencje, dużo jak na tamte czasy przemocy (wiadomo, Aldrich) i słynne zakończenie - zrobione w dwóch wersjach. W ostatecznej wersji znalazło się to bardziej "optymistyczne" (?), ale w istocie to tylko pozory optymizmu, wszak zimna wojna wchodziła w swe apogeum. Kapitalne zamknięcie jednego z najbardziej fascynujących zjawisk w historii kina...

 

KissMeDeadly12.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odszedł Robin Williams - świat stracił Umarłego Poetę, Człowieka Przyszłości, Dziennikarza radiowego z Wietnamu i Piotrusia Pana [ ' ]


Krystian "KriSu"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem w szoku :(  Gdy o tym czytam ciarki mnie przechodzą...


Marcin

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Brak mi słów. Przed kamerami zawsze pogodny, dusza towarzystwa, a tu prawdopodobnie samobójstwo.


"Rozłąka osłabia mierne uczucie, a wzmaga wielkie,

 tak jak wiatr gasi świece, a rozpala ogień" - Francois de la Rochefoucauld

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tak często kończą wrażliwi ludzie dla których kasa nie jest w życiu najważniejsza. Wspaniały aktor, charakterystyczny, przekazujący wiele emocji. Gwiazdor który nigdy nie gwiazdorzył i nie był pożywką dla plotkarskich pisemek. Wielka strata :-(

Edytowane przez QuadrifoglioVerde

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziś dwa filmy aż: "Moje pieczone kurczaki" większość Kolegów pewnie już widziała. Podobał mi się - skromny, szczery, zostaje w głowie po seansie. Film o przełomie wieków w RP, ale chyba pozostał aktualny?

 

No i "Świat według Garpa". Kilka lat płyta z tym filmem przeleżała u mnie. No i przyszedł odpowiedni dzień... George Roy Hill nie będąc wielkim reżyserem miewał szczęście do aktorów. W "Garpie" wszyscy są świetni, choć wiadomo, dziś skupiałem się na Robinie. Nie byłem jego miłośnikiem, komedii z nim w ogóle nie oglądałem, ale potrafił poruszyć - nawet nie tyle samą grą, co jakimś takim humanizmem, charyzmą czy jak to nazwać - ocalił w ten sposób "Stowarzyszenie...", uwiarygadniając gigantyczny patos tego filmu i samemu przy tym nie tracąc aktorskiej autentyczności. Bardzo podobał mi się też w mniej znanym "Zdjęciu w godzinę". Ogromna szkoda faceta :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do dziś pamiętam jak w podstawowej szkole "zagonili " nas do kina na " Stowarzyszenie......." -jednak i za komuny byli normalni....

 

 Zapamiętam jako "Panią Doubtfire" i "Buntownik z wyboru"..choć szczerze jakoś szczególnie nie przepadałem za nim....

R.I.P


Pozdrawiam, Marek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja niekoniecznie. Piękne zdjęcia, ale scena tortur... brak słów. Jeżeli chodzi o scenariusz tutaj bardzo słabo. Ogólnie to co sprawdziło się w Driverze tu do mnie nie przemawia. Polecam natomiast "Różyczkę". Szczególnie fanom walorów Boczarskiej.  :D


"Rozłąka osłabia mierne uczucie, a wzmaga wielkie,

 tak jak wiatr gasi świece, a rozpala ogień" - Francois de la Rochefoucauld

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

TBW to dosyć specyficzny film, może spodobać się fanom filmów Chan- wook Parka (saga zemsty) oraz Quentina Tarantino.

...............................................................................................lubię takie kino  :ph34r:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jimmy6, każdy w kinie lubi co innego  :) Akurat ja zgadzam się Jogim (tylko że piękno zdjęć jest nadużywane i staje się sztuką dla sztuki), choć to nie sceny tortur są moim zdaniem największą porażką "Tylko Bóg wybacza", lecz właśnie formalna pretensjonalność i artystowskie napuszenie. Bo Gosling jest sobą - Rasiakiem kina... Wyszedł moim zdaniem film, którego nie powstydziłby się Carson Clay, gdyby istniał:

 

Edytowane przez Edmund Exley

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Quentina Tarantino uwielbiam. Co do Nicolasa Winding Refn jego filmy: "Pusher", "Driver", "Bronson" bardzo mi się podobały, ale w "Tylko Bóg Wybacza" przeszarżował z artyzmem. Był on dla mnie w sprzeczności do opowiedzianej historii. 


"Rozłąka osłabia mierne uczucie, a wzmaga wielkie,

 tak jak wiatr gasi świece, a rozpala ogień" - Francois de la Rochefoucauld

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.