Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

brz

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    1129
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    5

Ostatnia wygrana brz w dniu 13 Marca 2020

Użytkownicy przyznają brz punkty reputacji!

Reputacja

1904 Guru zegarmistrzostwa

Informacje o profilu

  • Płeć
    Mężczyzna
  • Lokalizacja
    Rzeszów

Ostatnie wizyty

7706 wyświetleń profilu
  1. There Will Be Blood Ghost in the Shell (japoński oryginał) The Red Violin Pulp Fiction Amelie Fight Club Snatch Sicario Saving Private Ryan Interstellar Misia znam na pamięć, więc nie musi być na liście. Odtworzę sobie w głowie.
  2. @Lincoln Six Echo dobre, lubię takie zabawy! Od kilku lat sam zadaję kumplom, z którymi godziny czy nawet dni przegadaliśmy o muzyce, pracę domową w tym stylu, ale w innym wariancie. Domagam się podania 10 albumów (a nie artystów), bez których nie mogliby przeżyć. Poznałem dzięki temu ciekawych artystów. Albo przysłuchałem się uważniej albumom znanym, ale traktowanym dotąd po macoszemu. U mnie ta lista od dłuższego czasu nie uległa zmianie, ale muszę ją nieco zrewidować, bo trzeba gdzieś zmieścić Wish You Were Here i Songs for the Deaf. 1. Tool 10000 Days 2. Deftones White Pony 3. Death The Sound of Perseverance 4. Mayhem Grand Declaration of War 5. Odraza Rzeczom 6. Arctic Monkeys Whatever People Say I Am, That's What's I'm Not 7. Ulver Shadows of the Sun 8. Vader Black to the Blind 9. Boards od Canada The Campfire Headphase 10. Dream Theater Metropolis pt 2 O 10 wykonawcach nigdy nie myślałem. Z jednej strony powinno być łatwiej niż z mocno ograniczającymi albumami, a z drugiej szkoda zajmować miejsce zespołem, który np. nagrał tylko jeden wybitny album, a reszta jest do pominięcia. Hmmm... 1. Pink Floyd 2. King Crimson 3. Ulver 4. Vader 5. Queens of the Stone Age 6. The Black Keys 7. Tool 8. Death 9. Opeth 10. Idles Jakieś miejsce dla Pantery jeszcze by się przydało haha. No ale 10 to 10. Kolejność bez znaczenia w przypadku obu list.
  3. Mnie coś się kołatało z tyłu głowy przez pewien czas po seansie i w końcu mnie oświeciło - to jest praktycznie remake Szybkiego jak błyskawica z Cruisem.
  4. brz

    Perfumy

    Przecież TL to dosłodzony maliną OL. Nie wpisuje się w kryteria.
  5. Jasne, Opeth to nie KC. Ale i nie Ulver, żeby sobie każdy album w innym stylu wydawać - opethowski target raczej by tego nie przebolał. Tak jak mówiłem (i jak sam doskonale wiesz), mało tu już miejsca na nowatorstwo mimo teoretycznie nieskończonej liczby kombinacji nut wyciskanych ze strun. Są tacy ludzie jak Tosin Abasi czy Tim Henson, którzy autentycznie pchają do przodu już nie tyle konkretne gatunki, co samo gitarowe granie, ale to praktycznie nisza.
  6. No ale czego Ty oczekujesz tak naprawdę? Nie od dziś wszyscy uprawiają wymuszony postmodernizm i w najlepszym wypadku coś już znanego połączą z czymś innym, również znanym. I nie mówię tylko o szeroko rozumianym metalu, w którym obecnie chyba trzy zespoły grają wyraźnie inaczej od reszty. Kiedy w ogóle pojawił się jakiś nowy gatunek w muzyce? Dubstep ponad 20 lat temu? Elektronicznemu wizjonerowi, Amonowi Tobinowi, pomysły skończyły się już nie pamiętam kiedy, ale tez dekada z okładką upłynęła. Inna sprawa, że ten album Opeth jest dość przeciętny moim zdaniem, a McIntosh zachwycony, jakby nigdy nie słyszał o koncept albumie. Mimo usilnych starań nie potrafię sprawić, żeby zapadł mi w pamięć. Może i chcieli zrobić album nieco inny od poprzednich pod względem zamysłu i zagrać coś na kształt rock opery (takie odnoszę wrażenie), ale co z tego, jak produkcja zabiła mi tu wszystko. Kompresja na połowie instrumentów robi z tego ścianę dźwięku, a powinno być przy takim zamyśle zupełnie na odwrót. Brakuje przestrzeni w tej muzyce, a Opeth zawsze to miał. Do takich albumów jak Blackwater Park czy Ghost Reveries to się nie umywa niestety - tak inżyniersko, jak i kompozycyjnie. Plus za to, że Akerfeldt przynajmniej znów tu i tam drze japę.
  7. brz

    Perfumy

    Parafrazując klasyka: „W życiu bym do Norwegii nie popłynął.”
  8. brz

    Perfumy

    Taaaa, to faktycznie jeden z takich właśnie zapachów, które wymagają od nosiciela odpowiedniej dozy pewności siebie. Miałem odlewkę i po pewnym czasie puściłem dalej w świat, bo zbyt rzadko używałem. Teraz żałuję. Otwarcie absolutnie fantastyczne. Dużo się tam dzieje, ale jak! Później zawsze było w moim wypadku dość liniowo, ale zapach przybierał jedno z dwóch oblicz (nie wiem od czego to zależało, może od temperatury, wilgotności powietrza?). Raz była to ciemna, bardzo twarda skóra z drzewno-kwiatowym podbiciem, czyli - jak mi się zdaje - klasyczne ujęcie tematu tzw. skóry hiszpańskiej. Innym razem skóra była, ale stanowiła już tylko tło dla drewna. Zbutwiałego, dosłownie ociekającego wodą. Przed oczami (i pod nosem) niezmiennie miałem wtedy starą, rozpadającą się... nie świątynię, a oborę. I to ten mocno „rustykalny” element chyba ostatecznie mnie pokonał. Nie do końca miałem ochotę być odbierany w pracy jak ktoś, kto rano przerzucił kilka taczek nawozu. Do czarnych ciuchów, ciężkich buciorów i skórzanej kurtki Amber Kiso pasuje wybitnie. Ma taki metalowy vibe - ktoś lubujący się w death czy black metalu powinien to wyczuć moim zdaniem. Innym takim bezdyskusyjnie blackmetalowym zapachem jest dla mnie mój ukochany Iron Duke od Beaufort London. Tylko na czarno, tylko w ponure dni, a w słuchawkach jakiś Shining albo inna Odraza.🤘
  9. brz

    Perfumy

    Sprawiłem sobie taką flaszeczkę i zapewne po tym krótkim zrywie zakupowym znowu przystopuję na jakiś czas, ale mieliście może z tym Egyptem styczność? Ludzie piszą o bardzo przyzwoitych parametrach (w tym gość, od którego to kupiłem - twierdził, że zapach jest dla niego zbyt mocny), a moim zdaniem projekcja jest, delikatnie mówiąc, mocno rozczarowująca. Trwałość jak najbardziej ok, do kompozycji powoli się przekonuję, choć brakuje mi w niej jakiegoś pazura, ale ta projekcja... Gdyby nie fakt, że moja żona od razu zameldowała, że bardzo się jej to podoba, to goniłbym go dalej w trymiga, a tak to chyba jestem na niego skazany.
  10. brz

    Jak wyglądamy?!

    Aaa, czyli klasyczny manewr pt. „odwrócony wiking”.
  11. brz

    Jak wyglądamy?!

    Płyniesz komuś wp...ić?
  12. brz

    Perfumy

    Ładny Diorek. A jak jeszcze podstępnie zdobyty, to tym lepiej. U mnie orzeł wylądował i w sumie też trochę podstępnie. Ciekawe, co by pan sprzedawca próbujący nakręcać koniunkturę tekstem "wersja 2016 - unikat" (może i kilkuletnie EDT niekoniecznie często się pojawiają w obiegu przeciwieństwie do EDP, ale litości) powiedział, gdyby wiedział, że sprzedał mi 2006. Ale korka nie posiadał, więc nie wiedział, że powinien być srebrny haha! A propos korków i wysokich guerlainowskich flaszek, jeśli ktoś się zastanawia, czy te drewniane pasują na starsze wersje, to pasują (jak widać na załączonym obrazku), ale nie idealnie. Wchodzą dość ciasno i nie da się docisnąć do samego końca z uwagi na wyższy atomizer (zostają jakieś 2 mm przerwy między korkiem a butelką, co nie przeszkadza w niczym i wcale nie kłuje w oczy).
  13. brz

    Perfumy

    Pan jak zawsze z gracją i humorem. A propos męsko i elegancko, W KOŃCU udało mi się dziś powąchać Drakkar Noir! O dziwo, w Rossmannie. Łapy i tak miałem upaćkane chemią po sprzątaniu auta na pobliskiej myjni, więc nie było sensu się tym pryskać, ale na papierze pachniało to świetnie. Mało brakowało, a pewnie bym się skusił, ale w głowie miałem zasłyszane kiedyś opinie o rzekomo fatalnych parametrach. Tera poczytałem i wszystko wskazuje na to, że przeczucie mnie nie myliło. Pozwolę mu zatem wywrzeć na mnie pozytywne wrażenie i na tym skończę przygodę z DK. Poza tym na co mi DK, skoro w końcu upolowałem dziś na oeliks Habit Rouge EDT w wersji (i mniej więcej roczniku), na którą się czaiłem od dłuższego czasu. Głupi byłem, że kiedyś to sprzedałem, a kupione później EDP zupełnie nie zrekompensowały mi braku. W ogóle ostatnio bardzo przychylnym okiem zerkam na świeżaki, które były u mnie na cenzurowanym przez ostatnie kilka lat i grzały tylko ławę na półce. Może to efekt pewnego przesycenia ciężką artylerią, może rezultat wymiksowania się ze społeczności kilkanaście miesięcy temu, ale naprawdę chętniej sięgam ostatnio po coś lekkiego. Ustrzeliłem sobie nawet ostatnio Lutensa, z którym kiedyś tam kiedyś bardzo przelotnie się poznałem poprzez przypadkową próbkę. W otwarciu trochę przypomina mi znienawidzone AdG, ale nie mam mu tego za złe, bo przynajmniej mnie nie mdli. Ogólnie rzecz biorąc, bardzo przyzwoity zapach. Po fazie cytrusowej przechodzi w bardzo fajne, czyste i „białe” kadzidło. Myślę, że z przyjemnością ponoszę w tegoroczne lato, o ile w końcu doczekamy się jakichś naprawdę ciepłych dni.
  14. brz

    Perfumy

    Wygląda jak jakiś unisex.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.