Pan jak zawsze z gracją i humorem.
A propos męsko i elegancko, W KOŃCU udało mi się dziś powąchać Drakkar Noir! O dziwo, w Rossmannie. Łapy i tak miałem upaćkane chemią po sprzątaniu auta na pobliskiej myjni, więc nie było sensu się tym pryskać, ale na papierze pachniało to świetnie. Mało brakowało, a pewnie bym się skusił, ale w głowie miałem zasłyszane kiedyś opinie o rzekomo fatalnych parametrach. Tera poczytałem i wszystko wskazuje na to, że przeczucie mnie nie myliło. Pozwolę mu zatem wywrzeć na mnie pozytywne wrażenie i na tym skończę przygodę z DK.
Poza tym na co mi DK, skoro w końcu upolowałem dziś na oeliks Habit Rouge EDT w wersji (i mniej więcej roczniku), na którą się czaiłem od dłuższego czasu. Głupi byłem, że kiedyś to sprzedałem, a kupione później EDP zupełnie nie zrekompensowały mi braku.
W ogóle ostatnio bardzo przychylnym okiem zerkam na świeżaki, które były u mnie na cenzurowanym przez ostatnie kilka lat i grzały tylko ławę na półce. Może to efekt pewnego przesycenia ciężką artylerią, może rezultat wymiksowania się ze społeczności kilkanaście miesięcy temu, ale naprawdę chętniej sięgam ostatnio po coś lekkiego.
Ustrzeliłem sobie nawet ostatnio Lutensa, z którym kiedyś tam kiedyś bardzo przelotnie się poznałem poprzez przypadkową próbkę. W otwarciu trochę przypomina mi znienawidzone AdG, ale nie mam mu tego za złe, bo przynajmniej mnie nie mdli. Ogólnie rzecz biorąc, bardzo przyzwoity zapach. Po fazie cytrusowej przechodzi w bardzo fajne, czyste i „białe” kadzidło. Myślę, że z przyjemnością ponoszę w tegoroczne lato, o ile w końcu doczekamy się jakichś naprawdę ciepłych dni.