Jechaliśmy już kilka razy wzdłuż morza i wiatr nie jest takim problemem bo często jedzie się będąc osłoniętym od wiatru. Poza tym z innych powodów wybrałem jazdę z Helu do domu. Po pierwsze ostatni odcinek trasy (jakieś 150-200 km) znamy dobrze a lepiej się jedzie drogę znaną szczególnie będąc zmęczonym po weekendzie. Nie zabłądzisz, nie wpadniesz na źle oznaczoną drogę która miała być asfaltowa a jest gruntowa, itp. Wiesz gdzie jedziesz i przez to morale jest wyższe. Poza tym jadąc na Hel śpieszylibyśmy się na pociąg, żeby nie zostawać na Helu na noc. A jadąc nie znaną trasę, po dwóch dniach w siodle i mając w głowie limit czasu kiepsko by się jechało, w napięciu i tracąc na wrażeniach. Jeśli chodzi o spanie to my planujemy spać w hotelach/motelach/zajazdach. Testowaliśmy to w zeszłym roku. Wyjechaliśmy ze Szczecina i jak wiedzieliśmy gdzie skończymy mniej więcej poszukaliśmy spania przez booking.com. W kilka minut znaleźliśmy pensjonat i mieliśmy spanie. Kosztowało nas to ok. 100 zł od osoby za pokój z łazienką i rewelcyjnym śniadaniem. A można i taniej. Jeśli chcesz spać pod namiotem to oprócz problemu z rowerem na noc masz jeszcze namiot, śpiwór do zabrania conajmniej. Dodatkowe kilogramy utrudniają jazdę, szczególnie jeśli - tak jak my - jedzie się poza asfaltem jak najwięcej. My zabraliśmy minimum, gdzie klapki były luksusem. My planowaliśmy wyprawę od początku zeszłego roku i właśnie przez towarzystwo się nie udało. Próbowaliśmy zgrać terminy czterech osób, co okazało się niemożliwe. Dlatego we wrześniu (w ostatni możliwy terminowo i pogodowo weekend) z drugim kumplem pojechaliśmy sami zakładając że jedziemy ze Szczecina do Międzywodzia a potem jak daleko będziemy chcieli/mogli. Dojechaliśmy do Ustonia i na drugi dzień wróciliśmy.